13 may 2019

Wanda (cz.V)

Scena XII

Sala królewska na Zamku. Bogumił, Helga, Rzepicha, Wanda i Jaskier oczekują na powrót książąt z cmentarza.

Bogumił: A idą tam Jaskrze?
Jaskier: A nie idą…
Bogumił: A nie idą?
Rzepicha: A nie idą.
Bogumił: A mogliby iść.
Helga: A mogliby przyjść.
Wanda. A mogliby. Ale nie przyjdą!
Bogumił: Nie przyjdą? A dlaczego?
Wanda: Nie przyjdą bo poszli.
Rzepicha: Ale jak poszli to i wrócą
Wanda: Nie wrócą!
Helga: Wrócą. Nie bądźmy złej myśli. Bądźmy dobrej.
Bogumił: A idą tam Jaskrze?
Jaskier: Przecież już mówiłem… A nie! Idą! Idą! Idą!
Wanda: Idą?
Rzepicha: Idą! Bohaterowie moi!
Helga: A nie mówiłam? Mówiłam, że poszli i że przyjdą. Więc idą!

Wchodzą Synkowie. Coś bojaźliwie. Za nimi Księżniczki. Jeszcze bardziej wystraszone.

Bogumił: Książęta moje kochane! Całe i zdrowe? Pyska dajcie, bom się martwił nawet! Wszyscy się martwiliśmy. Prawda?
Rzepicha, Helga, Jaskier: Wszyscy! Taaaak, wszyscy!
Wanda: Ja się nie martwiłam! Ja liczyłam że już tam zostaniecie! Ja się nie cieszę!
Bogumił: To się cieszę! To jak? Opowiadajcie! Strasznie było? Ciemno? Mroczno? Może mokro, zimno i do komnaty daleko, co? A co tak milczycie? My tu opowieści ciekawiśmy. Tylko nie śpiewajcie jakby co. Jeden śpiewak na dworze wystarczy. Nawet nieutalentowany. Więc?

Cisza.

Bogumił: Może pić chcecie?

Cisza

Bogumił: A jeść? Też nie? Nie migać mi się zatem, tylko opowiadać bo się zeźlę. A jak jestem zeźlony to głowy łatwo spadają. Już jestem o krok, kroczek, tyci-tyci od wybuchnięcia!
Azalia: Ale tatko!
Rozalia: Tatulku nie wybuchaj nam tu!
Eulalia: Bo my tu drobny problem mamy!
Bogumił: Problem? Jaki problem? Problemy są od rozwiązywania! Zadanie przecież proste było.
Wanda: Każde proste zadanie można sobie skomplikować! Medalion macie?
Azalia: Pal sześć medalion!
Helga: Księżniczko! Niech księżniczka na słowa zważa bo ze słowami trzeba rozsądnie. Słowa ranią. Szczególnie obelgi. Szczególnie przekleństwa.
Eulalia: No właśnie w tym rzecz!
Rozalia: Anioła spotkaliśmy na cmentarzu!
Wanda: I bardzo dobrze. O to chodziło żeby…
Rzepicha: A co to? Aniołaście nie widziały wcześniej?
Eulalia: Pal sześć… O wybaczenie proszę!
Helga: policzymy się potem!
Azalia: Ten anioł klątwę rzucił
Rozalia: najsampierw miły był, wyrozumiały…
Eulalia: I słuchał nas jak do słuchania stworzony…
Księżniczki razem: Ale potem!
Bogumił: Co potem?
Księżniczki: Klątwę rzucił!
Bogumił: Klątwę? Jaką klątwę?
Azalia: Klątwę Miłości!
Rozalia: Cicho głupia, to nie tak!
Eulalia: Klątwę Straszliwą. Klątwę Prawdy!!!
Azalia: Idzie o to…
Rozalia: Że nasza Miłość będzie działać dopóty…
Eulalia: Dopóki będziemy mówić Prawdę!

Bogumił, Helga, Wanda, Rzepicha i Jaskier w śmiech! Chichot! Rechot!

Bogumił: A to takie straszne!
Helga: Prawdę muszą mówić!
Rzepicha: To ci dopiero klątwa!
Wanda: No nie wierzę!

Wanda podchodzi do Azalii
Wanda: Korzystając z okazji, pytam się Ciebie siostro czy ty mnie lubisz!
Azalia: No wiadomo przecież że nie! To bym ci nawet po dobroci powiedziała!
Śmiech!
Rozalia: Wiem co Pani Helga trzyma pod poduszką! O! Wiem, ale nie powiem! Jeszcze!
Helga: Ćśśśś! No co Księżniczka? To nie Księżniczki sprawa jest! Niech się Księżniczka nie waży!
Azalia: A jaśnie Tatko to nocami podżera ze spiżarni salami! Sama widziałam! O!
Bogumił: Zaraz tam podżera… zaraz tam nocami… plasterek ledwie… o dziewiętnastej…
Azalia: Tatko?!
Bogumił: ...trzydzieści. O dziewiętnastej trzydzieści! To nie nocami!
Azalia: Tatko nie rozumie! My MUSIMY Prawdę mówić.
Eulalia: Wiem że nic nie wiem, ale nie powiem!
Azalia: Właśnie! My to połowa problemu! Książęta mają większy! Prawda?
Synkowie potwierdzają skłonami głowy.
Bogumił: Znaczy jak to? Się nie odzywają bo mogliby przez przypadek powiedzieć coś zbyt prawdziwego?
Księżniczki: Właśnie! Brawo tatko!
Eulalia: Tatko to zawsze dobrym deduktorem był.
Rozalia: No! Zawsze tatko wiedział jak z polowań wracałam.
Azalia: Ja też zawsze wiedziałam. Taka się woń polowań po komnatach rozchodziła. Można powiedzieć że wonna byłaś.
Rozalia: Ale za to niewinna bo zaraz szłam do wanny...
Bogumił: Cichać! Gdy dedukuję to mi wasze szczebiotanie przeszkadza.
Księżniczki: My? My nie szczebioczemy!
Bogumił: Korci mnie!
Helga: A gdzie? Może podrapać?
Bogumił: Korci mnie aby się tej prawdy co się waszmościowie książęta tak boją doszukać.
Rzepicha: A to może jednak nie? Wieczór taki przyjemny, to po co go jakąś fantazją psuć?
Bogumił: Się właśnie rozchodzi, żeby rozwiać fantazje i podejrzenia. Prawda nas wyzwoli z okowów niewiedzy.
Rzepicha: A wiedza to może i być nie po myśli i co tedy?
Bogumił: Dobra. Raz Kozie… Książęta! A wystąp!

Synkowie z bólem serca występują krok do przodu

Bogumił: Prawdę mi tu mówić! Natychmiast!
Leszko: Kiedy nie możemy!
Mieszko: Bo się wyda!
Pepeszko: A jak się wyda to się nie wyda!
Mieszko: Kto się nie wyda?
Pepeszko: Ona! I ona! I ona za Ciebie! Za to reszta się wyda i będzie wydana
Leszko: Oj dana!
Mieszko: Oj dana!
Pepeszko: Oj dana dana dana!
Bogumił: Milczeć! Nie milczeć! Nie kłamać! Jak na spowiedzi! Żebym tylko jeszcze wiedział o co spytać! Azalia!
Azalia: Tak tatku?
Bogumił: Rozalia!
Rozalia: Tak tatku?
Bogumił: Eulalia!
Eulalia: Tak tatku?
Bogumił: Wy coś wiecie!
Córki: My wiemy wszystko!
Bogumił: Wszystko wiecie?
Córki: Wszystko wiemy!
Bogumił: A co wiecie?
Córki: A wiemy że Mścisław to nie książę Mścisław tylko zwykły Leszko, Mściwoj to nie Mściwoj tylko Mieszko, Mścibor to nie Mścibor tylko Pepeszko!
Bogumił: Ha!
Helga: Coś czułam!
Wanda: Interesujące, Interesujące!
Córki: A Kunegunda to nie Kunegunda tylko stara wdowa Rzepicha z wioski za siedmioma bagnami!
Rzepicha: A to plotka jest! Wcale nie za siedmioma bagnami. Może ich z pięć będzie…
Bogumił: Ha!
Helga: Coś czułam!
Wanda: Interesujące, zaiste interesujące!
Bogumił: Na kolana! Ty! Ty! Ty! I ty też! Na kolana! Jaskier?!
Jaskier: Ja też na kolana? Ja niewinny!
Bogumił: Nie jęcz! Kata wołaj a prędko! Będzie ekspresowa egzekucja zbiorowa. Się mu trafiło...
Jaskier: Już pędzę!

Scena XIII:

Wchodzi Kupidyn!

Kupidyn: Przepraszam? Pukałem, ale chyba nie słyszano…

Dwór panikuje. Lata w tę i wewtę bez ładu i składu. Zirytowany Kupidyn zatrzymuje czas.

Kupidyn: Bo ja tu, ten tego… Wyjaśnić chciałbym. Ale ja mi będziecie biegać podczas tego wyjaśniania to doznacie raczej zaciemnienia niż rozjaśnienia i to dopiero będzie pomieszanie. Jak czarno na białym.
Bogumił: Czarno na białym, biało na czarnym, fioletowo na żółtym, brzoskwiniowo na jarmużowym.
Kupidyn: Królu! Król ma głos!
Bogumił: I nikt nam nie wmówi panie anioł że białe jest białe a czarne jest czarne! O!
Kupidyn: Ale próbować mogę? Mogę! Jam jest Kupidyn - Wojownik Miłości i w jej imieniu mogę wszystko! Mówili prawdę?
Bogumił: Ano mówili. Nawet tę niewygodną.
Kupidyn: Właśnie o to się rzecz rozchodzi, że to ja im kazałem. Zmusiłem znaczy. Ale po namyśle widzę, że więzi miłości między nimi są tak silne że po co to niszczyć, nie? Niech tej prawdomówności będzie nie za dużo i nie za mało tylko w sam raz. Bo wiecie Panie Król, z tą prawdomównością to może być więcej kłopotu i zamieszania. A jak się kochają to i tak będą wobec siebie uczciwi, nieprawdaż?
Synowie i Córki: Prawdaaaż, prawdaaaż!
Wanda: Jaskrze? A kto to jest?
Jaskier: Mówi że Kupidyn, więc Kupidyn!
Wanda: Kupidyn?
Jaskier: Kupidyn! A juści!
Wanda: Ale że nasz?
Jaskier: Nasz? Nasz nie! Nasz nie był taki wypasiony i po liftingu! Nasz był ledwo wyklepany.
Wanda: To czego ten Nienasz Kupidyn tu chce?
Jaskier: Tego czego to ja jeszcze nie wiem. Tego czego to jeszcze NIKT nie wie. Tego to jeszcze wszyscy nie wiedzą. Ale!
Wanda: Ale?
Jaskier: Ale jestem stuprocentowo pewien że się zaraz dowiemy osobiście...
Kupidyn: czyli jeśli zakręciłem to teraz poodkręcam i będzie lepiej niż było. To co? Ma być? Królosławieństwo? Nawet jeśli to zwykłe chłopy z lasu?
Rozalia: Może i oni zwykłe ale za to jakie krzepkie!
Azalia: Może i one chłopy ale za to dżentelmeny!
Eulalia: Może i oni z lasu ale… ale i z lasu oni!
Bogumił: A niech tam! Krolosławię!
Kupidyn: I ślicznie! A to nie wszystko! Bo widzę tu jeszcze zakochaną aurę.
Bogumił: A ja nie widzę!
Kupidyn: Bo miłość jest ślepa. A tu proszę, pstryk – Król z Rzepichą połączeni uczuciem głębokim jak wąwóz…
Helga: Panie Anioł!
Kupidyn: Wiecznym jak wszechświat, nierdzewnym jak miecz ze złota…
Helga: Panie Anioł?!
Kupidyn: Platonicznym jak Arystoteles
Helga: PANIE ANIOŁ!?
Kupidyn: Tak?
Helga: A ja?
Kupidyn: Taaaak?
Helga: No ta z tym. Ten z tą, mój Król z tą oto wdówką a kto dla mnie panie Anioł? No kto?
Kupidyn: No kto? No kto? No kto?
Helga: bo ja się tak pozostawić nie pozwolę. Starczy już tego singielstwa. Też chcę do ołtarza.
Kupidyn: Pomyślmy… Może ktoś z widowni?
Helga: Rozejrzyjmy się. O ten jest fajny!
Kupidyn: Ale już żonaty!
Helga: A ten?
Kupidyn: Wczoraj zaręczony
Helga: Co za pech! No jak ten też niedostępny…
Kupidyn: Dostępny dostępny. Dawaj go tu!

Helga wprowadza ukochanego na scenę.

Niech śpiewa dziś panna, niech śpiewa niewiasta
Mój ci on, mój ci on i basta!
Niech śpiewa ta ze wsi, niech śpiewa ta z miasta
mój ci on, mój ci on jest i basta!


Scena XIV

Kupidyn: I proszę! Można? Można! Trochę chęci, trochę ruchu i wszyscy od razu zdrowsi, szczęśliwsi i życzliwiej na siebie patrzący. Jestem genialny Po prostu jestem genialny.
Bogumił: Panie Kupidyn? Ale ja mam jeszcze jedną córkę.
Kupidyn: Jeszcze jedną? A gdzież ona? Trzy widzę. Z trzema kawalerami.
Bogumił: Czwarta jeszcze jest. Wanda! Taka inna! Nie wiem w kogo się to wrodziło. Zdecydowanie odstaje od familii. Wanda?
Helga: Księżniczko Wando? Gdzie księżniczka jest?
Siostry: Wando, Wandeczko, Wanduś? Gdzieś się zapodziała siostro? Nie bój się zakochania. Zakochanie nie boli.
Rzepicha: Jaskrze pójdź po księżniczkę! W podskokach!
Bogumił: Eeeeeee? Tego hałaśnika też nie widzę!
Rzepicha: Fakt! Zniknął! Przepadł! Pełna Dejaskryzacja
Leszko: Może ten Jaskier sobie tę Wandę podbił!
Mieszko: Albo ją obległ. Są takie specjalne wieże na kółkach...
Pepeszko: No nie mówcie że staranował!
Kupidyn: Ja bardzo przepraszam, ale to kto?
Bogumił: A gdzie?
Kupidyn: A tu!
Helga i Rzepicha: A dyć to chyba nasza Wanda!
Siostry i Bracia: A z nią i Jaskier – patrzajcie
Wszyscy: Stójcie. Księżniczko! Tak nie można! Tutaj! Halo! Stop! Niech się księżniczka nie wygłupia! Tak się nie robi! Będzie ten ślub czy nie będzie?

Kupidyn zatrzymuje czas.

Kupidyn: Chciała księżniczka zniknąć niezauważona, tak? Zobaczmy co my tu mamy w tym worze. O! Wygląda na to, że nam tu księżniczka skok na własny skarbiec zafundowała. A to figiel! Czerwońców się zachciało! A nic z tego! Chciwość do ukarania! Czary-mary! Na szczęście mam dobry humor. Odkręcamy!

Na górze róże, na dole słońce!
W liście zamieniam skradzione czerwońce
Na górze fiołki na dole micha z kaszką manną
Za karę będziesz Wando wieczną starą panną
Na górze figi na dole marakuja błoga
Błazna Jaskra spotka także kara sroga
Na górze mandarynki na dole świeże kiwi
Zejdźcie nam z oczu chciwi nieuczciwi!

Jaskier i Wanda uchodzą jak zbici. Kupidyn uruchamia czas!

Kupidyn:
A na koniec powiem dwa słowa morału
Dwa tylko bo chyba już nudzę pomału.
co Kupidyn zmieszał wszystko będzie odkręcone
Przedstawienie nasze kończmy Mendelsonem.

WSZYSCY:
Weselmy się teraz i nadstawmy pyska!
Niech się Dobro dzieje. Niech Miłość rozbłyska!
A kto z nami nie świętuje niech pod stołem zaśnie
Bal Królewski! Bal Weselny czas zaczynać właśnie.

Kupidyn: I zapamiętajcie! Pan Kupidyn jest genialny!


KURTYNA!




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1