Petroniusz, 23 june 2015
Ja nie jestem dobry.
Jestem chłodny jak jesień,
gdy pożółkłe liście opuszczają drzewa,
a porywisty wiatr rozmywa je na drodze.
Po niej pośpiesznie kroczy kobieta
w czarnym płaszczu i kapeluszu
zmierzając do swojego domu,
aby przy kominku otulić się
złotymi płomieniami.
Ja nie czynię dobra.
Maluję chłodny pejzaż jak zima,
gdy płatki śniegu przylatują z nieba,
a porywisty wiatr zamienia je w zasieki
na drodze.
Po niej pośpiesznie kroczy kobieta
w czarnym płaszczu i kapeluszu
zmierzając do swojego domu,
aby przy kubku gorącej czekolady
otulić się słodkimi tęsknotami.
Petroniusz, 3 june 2015
Samotność jest taka piękna.
W tej ciszy konik polny gra
uwerturę Verdiego, a w godzinie
mieści się cała historia wojen punickich.
Sokół z nieba odkrywa świat,
czyta ludzkie dłonie i rysy twarzy,
często zagląda w oczy Hieronima Boscha,
samemu tkwiąc na wysokościach pustyni.
W samotności nie istnieją rzeczy istotne.
Miłość, śmierć, przemijanie, wolność -
krzesiwo nie pamięta jak wzniecać ogień,
a milczenie staje się największym monologiem.
Spokój i obojętność zagłuszają dzwony.
Nawet trąby nie są w stanie skruszyć murów,
mimo że dzwonnik z Notre Dame ma upór Syzyfa.
Samotność okryta jest mgłą z jedwabiu.
Można się w nią wtulić stojąc na środku sceny
dla jednego aktora.
Petroniusz, 8 september 2015
Daję ci pędzel i sztalugę,
I wszystkie barwy świata,
Abyś namalował mnie po
środku morza, którego odcieni
nie da się nawet nazwać.
Sportretuj moje myśli:
wzniosłe i plugawe,
beztroskie i osowiałe.
Jednym ruchem ręki
ochrzcij moje sprzeczności,
I jady nigdy nieproszone,
Które zatruwają krew
w żyłach.
Namaluj smak moich słów,
gorzkie zawody i miłość,
Niewidzialny port, do którego
kazano mi płynąć.
Otocz mnie chaosem spraw
codziennych, który w bezczelnym
porządku trzyma moje życie
przy życiu.
Petroniusz, 31 august 2015
Dobrze jest umrzeć za życia
i żyć życiem umarłym
jakby wszystko było już
po wszystkim.
Dobrze jest być umarłym dla żywych,
gdy żywi muszą wciąż żyć,
a umarłego nie tyczy się już
nic.
Petroniusz, 31 august 2015
Ciemna cisza unosi się
nad biegiem słów,
których pojąć się nie da.
W niej rodzi się z nicości
zaciekawienie i niepewność.
Przez nią słuch sięga do serca,
by jego biciem zagłuszyć
milczący lęk przed nadchodzącą
burzą.
Dziś jesteś, a jutro cię nie ma.
Petroniusz, 5 june 2015
Ludzie, którym można zaufać, jeszcze się nie urodzili.
Padły ziarna na żyzną ziemię, lecz plonu nie wydały.
Bały się przelatujących ptaków, które chciały je wydziobać.
Bały się wschodzącego słońca, które chciało je przepalić.
Bały się się rosnących obok cierni, które chciały je zagłuszyć.
Siewca spojrzał na plon, jednak plonu nie było.
Przyklęknął zasmucony i powiedział:
Ludzie, którym można zaufać, jeszcze się nie urodzili.
Petroniusz, 9 june 2015
Otworzyłem lodówkę z widokiem
na górskie potoki, aby szumem
wody i śpiewem lasu nasycić się
spokojem.
Myślami utkwiłem na łodzi
narysowanej słowami przez
Hemingwaya, aby popatrzeć
na starego rybaka.
Całym sobą oglądałem Chopina
z tańczącymi dłońmi po klawiszach
fortepianu i jednocześnie słyszałem
muzykę ze stepów akermańskich,
którą w słowa zamieniał Mickiewicz.
A jednak za mało jest chwil w godzinie
i godzin w zegarze, by między brzaskiem
a zmrokiem, nocą a dniem, pielęgnować
niewiastę.
Petroniusz, 9 june 2015
Tam, gdzie siedzi
głodne dziecko
ubrane tylko w
smutek.
Tam, gdzie serce
przestało bić po
zderzeniu z
ciężarówką.
Tam, gdzie płynie
rzeka wina i słychać
śpiewy na chwałę
miłości.
Tam, gdzie oszukany
milioner wiąże sznur
na drzewie.
Tam, gdzie chłopiec
otwiera prezent od
rodziców z okazji
urodzin.
Tam, gdzie sędzia
orzeka o rozwodzie,
a lekarz oznajmia
o chorobie.
Tam toczy się życie.
Petroniusz, 24 june 2015
Nauczyłem się odwracać plecami
od wspomnień katujących moje ciało
jak rózgi żelazne, pamiętające
jeszcze smak krwi Galilejczyka.
Od lęków, które rozrosły się
na czarnoziemach w godzinach,
gdy nawet serce swoim biciem
nie chciało wymawiać mojego imienia.
Nauczyłem się zamykać drzwi.
Klucz w zamku przekręcam
dwukrotnie, aby żadna stara
rana nie mogła się odnowić.
Cienie osób znanych ze szkolnej ławki,
ciemne dni zapisane w podręczniku
od historii czy słowa wypowiedziane
wtedy, gdy twój język stał się
mieczem przenikającym dusze.
Przez zamknięte drzwi nie przelatuje
już iskra pamięci.
Petroniusz, 24 june 2015
Czas nie istnieje między palmami
otoczonymi lazurowymi wodami.
Każdy mógł przynieść swojego Rolexa,
lecz zegarek miał mniejszą wartość
od ciepłego piasku, który służył
za wygodny materac.
Nikt nie pytał o porę obiadu i kolacji,
bo przemijanie wyznaczał berek
księżyca ze słońcem.
Nikt nie musiał chodzić do pracy
ani płacić podatków – słowniki
nie znały słowa pieniądz i urząd.
Jednak nie dotarli tam mieszkańcy,
ponieważ wolność w tropikach
była tak duża, że uwierała palce
w bucie.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
11 may 2024
1105wiesiek
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga
10 may 2024
Tangerines SingSatish Verma
9 may 2024
0905wiesiek
8 may 2024
0805wiesiek
8 may 2024
Touching EverywhereSatish Verma
7 may 2024
0708wiesiek
6 may 2024
Taking RevengeSatish Verma
5 may 2024
Poetic JusticeSatish Verma