28 november 2024
Bliskość nie oznacza akceptacji
Nie napiszę już nic, czego nie zechcesz przeczytać.
Skrzypiące łóżko drażni jak zdarta płyta. Co noc to samo,
poplamiona pościel pobudza nozdrza, zapach bezwstydu,
lepkie dłonie szukają resztek niewinności, oddechu chłopca,
jakim już nie jestem.
Bez przyjaciół i wrogów, zawieszony pod sufitem pająk
obserwuje drżenie powiek, zmiksowany z pościelą intelekt
odchodzi bez znieczulenia.
Przywołuje nagie wizje mglistej bieli i zgaszonego zboża.
Znikają fiolety i blade czerwienie, smocza krew zamazuje
lazur. Wypalona słońcem paleta wzmaga niecierpliwość.
Morderczym wysiłkiem roznieca ogień, przeciąganie
martwej natury.
Powstają ogromne kuliste obiekty. Księżyc zanurzony
w ciemnym wnętrzu ziemi pokrywa blaskiem płótno.
Nie pamiętam, jak smakuje róż, a nakładałaś go zawsze
podwójnie. Wyczaruj mi siebie soczystymi barwami,
zamaluj łoże i mury, zaśpiewaj starą pieśń o wybaczeniu.
28 november 2024
IkarJaga
28 november 2024
2811wiesiek
28 november 2024
0025absynt
28 november 2024
0024absynt
28 november 2024
bo jak wtedy jest nas wszędzieEva T.
27 november 2024
0023absynt
27 november 2024
0022absynt
27 november 2024
Jedno pióro jest ptakiemEva T.
27 november 2024
Mgła ustępujeJaga
27 november 2024
Camouflage.Eva T.