31 may 2015
Urodzinowy teatrzyk turpistyczny z pointą egzystencjalną.
[Napisane jako prezent urodzinowy dla mojej drogiej A. w czasach gdy Kłapouchy był moim ulubionym egzystencjalistą i każda z nas była po części jeżeli nie Beckettem to przynajmniej Mrożkiem. Tak nam się w każdym razie wydawało.]
Urodzinowy teatrzyk turpistyczny z pointą egzystencjalną.
Osoby:
Stiepan Iwanowicz Daniłow
Jean-Paul Sartre
Salvador Dali
Pointa egzystencjalna
Chór (prawie) martwych lisów
AKT I SCENA I
Las. Zimowa noc. Na środku sceny pieniek. Wszędzie śnieg. Półmrok. Zawodzi wiatr (Uuuuuuooouuuoo). Z lewej wchodzi Stiepan Iwanowicz Daniłow, ma na sobie kożuch, kudłatą czapę i walonki. Rozgląda się nieprztomnie. Staje obok pieńka. Rozciera ręce i chucha w nie wmownie.
Stiepan Iwanowicz Daniłow:
Zimno. Nie mówię tego tylko dlatego, że nie wiem co powiedzieć, naprawdę jest zimno. A ja? W środku lasu. Las ten co gorsza jest zielony.* Po co to wszystko? Po co to wszystko pytam? Czy bezczelnością będzie jeżeli zapytam? Nie dbam o to! Będę bezczelny! Po co ja tu, w środku lasu?!
Chór (prawie) martwych lisów:
Nie wie nikt. Nie wie nikt.
Wyciemnienie.
AKT I SCENA II
Stiepan Iwanowicz Daniłow:
Żeby mi się chociaż wydawało, że to ma jakiś sens. A mnie się nic nie wydaje.
Z prawej wchodzi Jean-Paul Sartre. Nie patrzy na Stiepana Iwanowicza Daniłowa, wydaje się go nie zauważać. Mruczy coś pod nosem. Potyka się o konar, zatrzymuje się na środku sceny. Patrzy gdzieś w przestrzeń.
Jean-Paul Sartre:
Nicość wypełnia moją egzystencję.
Stiepan Iwanowicz Daniłow:
Do mnie mówisz ?
Jean-Paul Sartre:
Nie. Inni to piekło.
Wychodzi z lewej potykając się o konar.
Stiepan Iwanowicz Daniłow siada na pieńku. Chowa twarz w dłoniach. Mamrocze coś do siebie. Unosi głowę.
Stiepan Iwanowicz Daniłow:
Zapłakałbym gorzko ale nie mam już nawet łez.
Chór (prawie) martwych lisów:
Nie ma nikt. Nie ma nikt. Nie ma nikt.
Wyciemnienie.
AKT I SCENA III
Stiepan Iwanowicz Daniłow siedzi na pieńku, patrzy w przestrzeń. Z prawej wkracza majestatycznie Salvador Dali, na smyczy prowadzi białego lwa. W drugiej dłoni trzyma białą chusteczkę nasiąkniętą zapachem lawendy, którą przytyka do nosa raz po raz.
Stiepan Iwanowicz Daniłow:
A ty kto ?
Salvador Dali:
Od wariata różni mnie tylko to, że ja nim nie jestem.
Stiepan Iwanowicz Daniłow:
Co tu robisz ?
Salvador Dali:
Jestem w stanie permanentnej erekcji intelektualnej.
Salvador nie przestaje iść. Zmierza ku lewemu końcowi sceny, lew już zniknął.
Salvador Dali (na odchodnym):
Nie ma nic doskonalszego od Salvadora Dali.
Wchodzi.
Stiepan Iwanowicz Daniłow (ze łzami w oczach):
Czy to sen?
Chór (prawie) martwych lisów:
Nie śni nikt. Nie śni nikt. Nie śni nikt.
Wyciemnienie
AKT I SCENA IV
Stiepan Iwanowicz Daniłow klęczy oparty o pieniek. Płacze. Szlocha. Łka jak małe dziecko. Podnosi głowę, ociera nos w rękaw kożucha. Patrzy prosto na publiczność, siada na pieńku.
Daniłow:
Nic nie jest ani złe ani dobre, po prostu jest. Ja tu sobie posiedzę i poczekam aż to wszystko nabierze sensu.
Spomiędzy drzew wychodzi Pointa egzystencjalna, wskazuje na Stiepana Iwanowicza Daniłowa.
Pointa egzstencjalna:
To sobie do usranej śmierci będziesz czekał Stiepanie Iwanowiczu Daniłowie.
Stiepan Iwanowicz Daniłow nie odwraca głowy, nadal patrzy prosto w publiczność. Chór (prawie) martwych lisów wybucha szaleńczym śmiechem. Pointa egzystencjalna krzyżuje ramiona na piersi. Chór (prawie) martwych lisów milknie w tej samej sekundzie.
Pointa egzystencjalna:
Nie czekaj aż cokolwiek zacznie mieć sens, bo sens nie ma znaczenia. Korzystaj po prostu z cz
Stiepan Iwanowicz asu, który masz. Wszystkiego najlepszego teraz i przez kolejne osiemdziesiąt lat. Z okazji urodzin albo po prostu z okazji całkiem nie byle jakiej środy.
KURTYNA
21 november 2024
21.11wiesiek
21 november 2024
Światełka listopadaJaga
20 november 2024
2011wiesiek
19 november 2024
Niech deszcz śpiewa ci kołysankę.Eva T.
19 november 2024
1911wiesiek
19 november 2024
Jeden mostJaga
19 november 2024
0011.
19 november 2024
0010.
19 november 2024
0009.
19 november 2024
0008.