|
| Belamonte/Senograsta |
| PROFIL O autorze Przyjaciele (10) Poezja (308) Proza (15) Fotografia (7) | |
Belamonte/Senograsta, 3 grudnia 2025
1. Ostatnie lustro
„lustereczko powiedz przecie, kto jest najpiękniejszy w świecie”
Narcyz umiera samotny wpatrzony w swoje ostatnie lustro.
2. Fikcja i sztuczność
bestie ludzkie są zdrowe
źli są zdrowi
słabi są chorzy –
szaleni i mądrzy
dobrzy są silni jak bestie
chorzy są w strefie mroku
można wyjść z mroku
dobro jest prawdziwe
możliwe realne rozszerzenia życia, fikcje, mogą być
złe lub dobre
sztuczność to przeciwieństwo życia
sztuczności wystrzega się dobro
zło do niej lgnie
sztuczna rzeczywistość jest do pomyślenia
3. Zagubiony rekin
(wyprodukowane przez mózg biologiczny,
prawdopodobnie bez udziału AI – zastosowanie: edukacja
psychologiczna)
-
dziewczynka płacze nad jeziorem, ja kajakuję, widzę rekina
boję się, ale to tylko gumowy rekin
biorę go i oddaję dziewczynce na brzegu
to matka natura, która cieszy się
gdy losem rekina zawładnął sens
będzie wypuszczony do oceanu i ożyje
-
rekin jest zaczarowaną księżniczką,
stygmatyzowaną niesłusznie,
pojawia się i znika,
śpi w dzień pod pomostem ten nasz rekin
a wieczorami zjada ostatnich kąpiących się
w Świerkowej Skarpie
policja nie wpadnie na jego trop
bo przecież jest to tylko gumowy rekin
Która z tych bajek jest bardziej sztuczna, a która jest fikcją –
może to od czegoś zależy?
4. Beztroska
wypłynę tego lata w beztroskę deską SUP, z dala od suk
od luster
jeziora toń, młodości czar, niebo ogrom i żadnych rekinów zbłąkanych
tylko czar fali poza czasem
twarze aniołów
orgazm spokoju
robaki czekają na start
taka pustka i spokój
ludzie na brzegu, życie, praca, ja z boginiami falami
w marzeniu
5. To teraz o lustrzanych ludziach, od których tam będę z dala
ale jeśli oni to też anioły na taflach wód
towarzysz podróży to prześladowca opiekun i przyjaciel
lustrzani ludzie nie wiadomo w jakiej rzeczywistości przebywają
pierwszy tyran anioł Ojciec Godzilla obłok ból wódz
zostawiają ślad w psychice – z Ojca na syna, z Matki na córkę – kontur
nie archetypy ale odbicia w umysłach
głuchy wielopokoleniowy telefon
ktoś ze skrzydłami obcy kosmita bóg
ktoś z nożem maczugą potwór
ktoś zobaczony w akcie miłosnym i przekazany opowiedziany
Ktoś-Nikt
a komórki mózgu to obrobią
po raz tysięczny
to będą obrabiać
bo z czasami zmieniają się lustrzani
ale ciągle budzą lęk przerażenie każą grożą płaczą
oskarżają koją
towarzysze, a ja to Dziecko?
6. Gdzie jest… (sen jakby wspólny)
Chłopiec, dusza, ja go chronię, pomagam złączyć się z matką
kobietą żoną – ona zgubiła nas, to może też ona – w końcu to jej syn
jak przenieść jej dziecko
przez wodę do lasu w którym ona się ukrywa
dla siebie dla niego dla niej
dla nas
Ta matka tylko na początku nam towarzyszyła, gdy zabierałem ich na
wycieczkę rowerową nad jezioro na łąkach – musicie je zobaczyć –
wydawała się zadowolona
wiedźma z lasu
trochę była
poszła od nas od siebie
może jest w lesie, może w tej wodzie
ja z chłopcem siedzimy na jakiś palach, może na molo,
ale musimy wrócić przez wodę ciemną i pofałdowaną
w kierunku lasu, na brzeg
może to jakaś próba, inicjacja
Belamonte/Senograsta, 2 grudnia 2025
- z tomu Listopadowe pasaże, mgło tu już być
gołąb dziobie krwawy strzępek myszy i odlatuje
dzięki Ci Boże za życie i śmierć i wiatr
piękno i ohydne końce i nie plugawione poranki i październiki
przez witalne zwierzęta - święte bestie - których prawem jest bycie wyspą
bycie sobą i niczym więcej
a przecież mądrość życia tworzy chorych, ta mądrość życia zwana
Bogiem lub Ewolucją,
to szaleństwo życia tworzy uciśnionych, słabych, a oni widzą sieci wiążące
a wyspy dryfujące odbiegają jak komety
jak lokalne wszechświaty się gdzieś wiecznie zapadające i mknące
po liniach chaosu
mądry snami
w królestwo duchów i aniołów zapatrzony
wzruszony wiatrem
tańcem drzew na błękicie
nie dla mnie jednak, w moich snach wiecznie obecnym
w łóżku
w którym komunikuję się z kolorem złotym
jego głębią zwierciadlaną, zstępowaniem w liście
i miody i tęczówki
w które przychodzę na spotkania i rozmowy
konsylia anielskie
do swej jaskini gnicia ku światom zapełnionym, napełnionym
przez smartfon przyszłości
a z którego wstanę
silny jak Dracula
nowy jak dziecko
jeśli po drodze-żeby po drodze do łóżka
od momentu gdy zobaczyłem
tańczącego-tańczące drzewa i gołębia
stało się
wypełniło
spółkowanie
kosmosów kosmosu w kosmosie
przyszłe-przeszłe pokładziny ze światem
Belamonte/Senograsta, 1 grudnia 2025
drzewa pochylone nad lustrem wody
poprzez lata zapuszczają korzenie
rosną w siłę z zamkniętymi oczami
pod śniegami śnią
największą ucieczkę
odmarzają słońcem
tworząc podwaliny dla życia
bestii z oczami
do palety malarza dołącza czerwień
błękit i zieleń są daleko
Belamonte/Senograsta, 29 listopada 2025
coś wyrywa się ze mnie na przekór lękowi
więcej wina bliskości rzek w dalekim kraju
przyjaznych dłoni odpoczywających na ramieniu
zaproszeń jak rozpięte żagle
gałęzi dających schronienie wśród towarzyskich owoców
toczyłem rozmowę z muszlą rakiem i antycznym tronem
wiatr podszeptywał mi słowa modlitwy
znalazłem na skraju pola pustą trumnę
skostniałą z zimna niewidomą żonę
przyszedł do mnie katar i stary przyjaciel
w niebie w tej chwili trwa bitwa aniołów
strzępy piór dotknęły mi czoła
ręką anioła
sokół to ptak cnotliwy i szorstki
rzuca się na węże i nie daje zasnąć
szuka winy szuka winy
wiecznie głodne ptaszysko
Belamonte/Senograsta, 26 listopada 2025
lepiej latać z fałszem po świecie
niż siedzieć w domu z prawdą
łamie serca, gnaty, roznosi zarazki
poza dobrem i złem wynosi cudze oszczędności
„..ja też jestem człowiekiem, mam w życiu pecha..“
nie zapraszaj wampira do domu
Belamonte/Senograsta, 25 listopada 2025
Jej cień przemknął chyłkiem w obliczu najeźdźcy
ciasno przylgnął do dającej schronienie skarpy
strumyczki piasku spłynęły zdradziecko
na piasku zaowocowała krew
rozpostarte skrzydła ramion i żądła wbite pod skórę
zerwane więzy, strzępki skóry
dusza zamknięta w bólu pragnie lotu
wnika w lodowate fale bez głębi
z pleców spada ciężar zwłok
na płomień rzuca się chrabąszcz
na głębokie wody wypływa rekin
na tafli samotny czekam z dreszczem
na cios przestworzy i wody
przebłysk, przeplot
sploty winorośli i wodorostów wspólnie
pożerają moje ciało
widzę moje ślady na śniegu
całuje martwy piasek, kwitnie krew
w zagubione aleje zapadam się
z powolnością zachodzącego słońca
umieram- narosłe w snach oddalenia od spokoju
polują na mnie ludzie co nie zapomnieli
nie znać przeszłości, nie całować cekinów ze złota
igrających na szyi Cyganki
nie płynąć rzeką w ucieczce podwodnej
przed gwiazdozbiorami nieba
wojskami śmierdziela
jawnie nienawidzić
zerwać się jak ptak
dumny i gniewny, że o jego pierś roztrąca się
tysiąc pik powietrza ?!
razem z nią azyl wśród trzcin, cisza dotyku, głęboka czerń
w oddali lśnienie gwiazd
woda całuje jej ciało obojętną strugą
trudno to zrozumieć
jeszcze raz wspólna ucieczka przed pochłaniającą wiarę
odrębnością, ucieczka w ogień, ucieczka w wodę
w nieposzanowanie ciał, w wino życia, w śmierć
Belamonte/Senograsta, 23 listopada 2025
a może model wielkiego namiętnego samca
a może wielkiej..
jakie to zbawcze, że rzeczywistość się nam wymyka
ptaki gniazda pajęczyny wirusy wirony
riteksje bakterie krystalizacje
dajcie mi mikroskop bym opisał pajęczynę
dajcie mi zeszyt nut bym stworzył pajęczą sonatę
wszystko walczy i się powiela
powiela się i walczy nawet jak nie chce tego robić
haiku lub tom zwierzeń
gubią czas
zwierzę się zwierza
tej blondi powiem tylko jedno, dwa, trzy zdania
blondi istnieje naprawdę
Ja do tej pory zadowalałem się ekranem
większość mej duszy
popularności i przyjaźni
miałem w wyobraźni
Ona żyje, błądzi, zdradza, wraca, odchodzi,
przeprasza, poprawia, ich coś,
zbawcze coś i jej marzenia
„jesteś szalona, zawsze wydaje ci się, że za rogiem,
za górą, za rzeką jest szczęście,
do tej wizji odchodzisz, nie do kogoś innego.
a on na razie ci to oznacza, bo jest nieosiągalny,
jesteś taka jak ja, szalona“
„ja teraz zadowalam się tym, co tu mam,
tu się materializuję, chyba jestem spokojniejszy,
nie gonię za swoim życiem, bo ono jest tu"
„Kto z nas żyje bardziej?“
trochę jej już to mówiłem
kiedy się zaczyna jakaś czynność i kończy
Sahelanthropus i szympans już ją miał
i ogień już ją miał
Ozzy wreszcie cieszy się że ma prawo jazdy
i sam jeździ i umie
ja wreszcie może zagadam do blondi
późno mieć coś co się już trochę miało
i w sumie ma
ale mieć to bardziej chcą - ja, ogień, przodkowie,
wnukowie
jeszcze nie narodzeni
i ci co się nigdy nie narodzą
Przyszedł wielki pracownik tartaku i rzekł
„to nie myśl o dziwkach tylko se na nie idź,
a jeszcze lepiej spróbuj zagadać i zobacz,
czy ryj masz mocny i serducho“
Belamonte/Senograsta, 21 listopada 2025
Granice się zlewają
z pociągu dym staje się chmurą
wśród kominów wznosi się gmach ważący mniej niż zero
wśród wód jest przerwa na obiad
rekin żre a Anioł się modli w oku ślepca
przestrzeń ogromu bez miary jest w orzechu i lustrze
podróżują tam w nocy lustrzani ludzie
miejscem tym nasiąka ręcznik
wody wnikające i znikające w reakcjach dających mi życie
twarze się rozpuszczają
kolonie mrówek osiadają na meteorach
zgubił się ślad dziewczyny w bieli
nie znalazł akceptacji detektyw
zbrodnicza działalność nie zostanie wykryta
ryby będą nosić twarze ludzi
są nieprzebudzonymi ludźmi
którzy czekają w łonie i już się uśmiechają
już tam są lwy
wolny wodno-powietrzny szlak uczuć i kontrola biletów
ja się lęka tego że zgubię rozum
że brak dawcy uniemożliwi trwanie życia
Belamonte/Senograsta, 20 listopada 2025
Jesteśmy czasem i ciałem i światłem.
Lustra zaprzeczają tym istotom.
Są bezcielesne, bezczasowe i zimne.
Odbicia z czasem stają się Nikim.
Wysychają na wiór, błyszczą, rozpadają się,
rozwiewa je wiatr.
Wtedy w powietrzu jest okres Helloween,
rewia resztek.
Narcyz w labiryntach uliczek szuka siebie
i ucieka przed sobą, robi zdjęcia,
przegląda się w lustrach,
szuka świętego spokoju,
wszędzie spotyka koty,
szuka zakopanego skarbu,
może dziecka którym był,
może kości, błagań, łez
i pieniędzy swoich ofiar.
Swoich bliskich i dalszych zmarłych.
Obawia się bycia rozpoznanym, bo źli
rozsiewają o nim podłe plotki.
Nosi czarne okulary.
Stał się odbiciem wśród odbić.
Belamonte/Senograsta, 18 listopada 2025
Jesień bierze nas za rękę i prowadzi
w labirynty.
Nie wiadomo, czy do Minotaura,
czy z dala od niego,
czy od nas, czy do nas.
Czy mamy tam zabić, wskrzesić,
scalić, czy rozczłonkować,
torturować czy pieścić
się
- i w ten sposób odnaleźć lub zgubić
siebie.
Któż zna ten wyrok.
Taniec uczuć, faktów, czynów i odbić.
Nie dajmy się zahipnotyzować obrazom.
Minotaury są w lustrach,
nie w świetle i nie w ciemności.
My jesteśmy w świetle i ciemności i ciele,
a tylko odbijamy się w lustrach.
Czującymi lustrami jesteśmy i przez to
odbicia są tak fascynujące.
Potrzebne są nam jak mapy terenu,
czyli nas i naszych uwodzicieli,
ale to samo życie ma ostatni głos.
Ono łączy ciała, a nie tylko odbicia.
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
3 grudnia 2025
wiesiek
3 grudnia 2025
Jaga
3 grudnia 2025
Belamonte/Senograsta
2 grudnia 2025
wiesiek
2 grudnia 2025
AS
2 grudnia 2025
sam53
2 grudnia 2025
sam53
2 grudnia 2025
sam53
2 grudnia 2025
sam53
2 grudnia 2025
Jaga