Janusz38, 2 december 2012
prorocy dawnych lat
zawsze odchodzą
pokryci tłuszczem
doświadczeń
umierają na zawał serca
lub przedawkowanie znieczulenia
z każdą chwilą
coraz dalej
do papierowego Pinokia
Janusz38, 14 august 2012
E-mail chciałem
Do Ciebie napisać
Kilka słów
Parę zdań
Jeden werset
Tylko adres
Mamo mi podaj
Na mą skrzynkę
Coś prześlij
Poprędce
Bo Ty wiesz
Co u mnie się dzieje
Znasz mnie przecież
I umiesz pokazać
Zresztą zawsze umiałaś
Tak mądrze
Tak życiowo
Tak prosto doradzać
A więc czekam
Na adres Twój Mamo
Bo wiem tylko
Że jesteś tam w Niebie
Ojca pozdrów
Jak jest gdzieś tam obok
Powiedz Mu, że pamiętam
Że tęsknię
Tak więc czekam
Na e-mail od Ciebie
I pozdrawiam
Was wszystkich
Tam święcie
I jak możesz
Załącznik w nim dodaj
To obecne
To w bieli
Twe zdjęcie
Janusz38, 7 february 2013
A wszystkim politykom (przynajmniej większości ) dedykuję mój kilka lat temu napisany wiersz:
kurewski wzrok
lubieżny krzyk
niepokój zakryty orężem
krwawej szminki
i hebanową maskarą
tak aby dzieci miały co jeść
kurewska myśl
Smithowski ład
egoizm zakryty
filantropijnym gestem
i szatą biało-czerwonej idei
też żeby dzieci miały co jeść
P.S. Mówiąc w skrócie - zgodnie z filozofią smithowskiego systemu - w grze rynkowej absolutnie decydują i największą wartością (mówimy oczywiście o społeczeństwie kapitalistycznym) są egoistyczne intencje samych uczestników. Albo i też inaczej - wzajemna podejrzliwość, brak zaufania, osobista chciwość o wiele lepiej się sprawdzają w kształtowaniu ogólnego dobrobytu niż powiedzmy ogólnie pojęta solidarność. Zwykło się o tym zjawisku mówić - smithowska "niewidzialna ręka rynku".
- może nawet "kurewsko-niewidzialna ręka rynku".
Poeta ze mnie marny, daleko mi do Buszman itp. ale ten dziś po latach dedykuję szczególnie wszelkim " Nikosiom Dyzma " itp , bo przecież po nas przyjdą następni i niech Oni się martwią. A najprawdopodobniej przyjdą, bo kosztem uzyskania i utrzymania obecnego elektoratu robione są takie rzeczy.... Nie chciałem komentować tak mocno tendencyjnie. Nie lubię też "politykowania" w liryce, za co tu przepraszam, ale nóż się w kieszeni otwiera obserwując otaczającą nas rzeczywistość
Janusz38, 14 august 2012
Poznałem Boga, miałem 5 lat
Księgę Rodzaju pamiętam
Także późniejszy poznania smak
I konfitury na świętach
Też dumnej trzciny złamany kark
I Medaliony, i Nietzsche
Również platońskiej etyki krach
I Kocham życie nad życie
No i że czas, że chwili bieg
Sto lat i okamgnienie
Czy lepiej mają którzy ten świat
Traktują z przymrużeniem?
Janusz38, 9 april 2012
...Jedno cięcie
Biała nić pajęczyny
przerwana
Tylko trzy krople
czerwonej przeszłości
Boli
Zabliźniasz powietrze
nową Oną
Czas
Czekasz efektu
Jest ci znany
Powracasz
Jedno cięcie...
Janusz38, 7 april 2012
Nie mogę przypomnieć sobie twojej twarzy
Pamiętam dotyk słów wówczas na plaży
Lecz samej twarzy nie pamiętam
Nie mogę przypomnieć sobie tej sukienki
W której tańczyłaś ze mną w noc weselną
Lecz tej sukienki także nie pamiętam
Nie mogę przypomnieć sobie tego gaju
Gdzie dusze nasze milczały w tamtym maju
No ale samego gaju nie pamiętam.
Chciałbym zapomnieć wszystkie nasze wojny
Te dni i noce niespokojne
Tylko te chwile niestety wciąż wracają
Janusz38, 7 april 2012
splątane z szarą kotarą własnych myśli
pordzewiałe marzenia
ulatują do ciepłych rajów
półmrok zawęża pole widzenia
w ostatniej fali krzyczącej o brzeg
słychać oddalające się echo wolności
Janusz38, 7 april 2012
Szalona miłość
Może się zdarzyć
Taka przezśmiertna
Taka bez granic
Gdzie tylko dotyk
Źrenic wystarczy
Aby ekstazy
Pieśń wiekuista
Zgłuszyła wszystko
Szalona miłość
Może się zdarzyć
Ta taka Boska
Ta taka za nic
Taka przy piecu
Gdy grzejesz ręce
Ta z ciepłym słowem
Podanym sercem
Nie trzeba więcej
Szalona miłość
Ona istnieje
We wschodzie słońca
Zapachu kniei
W spowitym śniegiem
Pierwszym pierwiosnku
Także w kapliczce
Tej na rozdrożu
Jak fale w morzu
Janusz38, 9 april 2012
Witam Panią, ja chciałem zapytać
O me dzieci, jak sobie radzą?
I w kierunku dobrym czy idą?
I czy w życiu sobie poradzą?
Proszę Pana, One błądzą w chmurach
Ideały, wartości im w głowach
Ale życie da im po pupach
No bo w życiu stać trzeba na nogach
No tak, ja to wiem proszę Pani
Że to życie to bitwa, wręcz walka
I że w życiu trzeba łokciami
Bo to życie niestety nie bajka
No właśnie... A Pana dzieci
Prawdy nadrzędnej szukają
Prawdą chcą Świat zawojować
Lecz Świata prawdą nie zbawią
No tak... Bo ja też tak chciałem
I wciąż karku się uczę naginać
Choć klapsów od życia dostałem
A wiedziałem co ludzie chcą słuchać
Poza tym miłość im w głowach
Ta najczystsza, ta nieskończona
A Pan wie, że ten rodzaj miłości
Żyje tylko w księgach Platona
No tak... Ma Pani rację
Wyplenię z Nich chore idee
Bo ja też kiedyś chciałem tak właśnie...
Dziś wiem, że miłość jest w Niebie
No właśnie... A propos Boga
Zbyt mocno, zbyt silnie szukają
A Boga próżno tu szukać
On stworzony by żyć nam się chciało.
I w tym też ma Pani rację
Dziękuję za wprost powiedzenie
Przekaże mym dzieciom właśnie
Świata szczerością nie zmienią
Janusz38, 4 may 2012
Ja nienawidze
sądzących me upadki
Ja nienawidzę
zgnilizny ludzkich serc
Rzygać się chce
na gniew współwinnych braci,
gdy spod języka ich
morałów leci deszcz
Do skurwysyństwa
"niewinnych" nie przywyknę
Veto postawię,
do reki wezmę miecz
Kamieniem oddam,
bom ja nie Jezus Chrystus
Z dala ode mnie odejdźcie !
Idźcie przecz !
Białym kołnierzom
i innym tym podobnym,
co mierzi ich
skarpety ostra woń
Obsrajtomajtom
cholernie niepokornym
Pokornie mówię -
z mego podwórka won !
Janusz38, 14 december 2014
płaczę gdy płaczesz
śmieję jak się śmiejesz
drżę gdy Twoje ciało
drżeć nagle zaczyna
okryję sercem
gdy chłodem powieje
to właśnie miłość
reszta bez znaczenia
Oto pierwotny:
płaczę gdy płaczesz
śmieję gdy się śmiejesz
drżę gdy Twe serce
drżeć takze zaczyna
okryję duszę
gdy chłodem powieje
to właśnie miłość
reszta bez znaczenia
p.s. Moj stary wiersz ciut zmieniony - 1 wers - jedno słowo. Tu nigdy nie dodany ( teraz zobaczylem ze nie 1 slowo :). )
Janusz38, 13 july 2012
Czarne z Białym zmieszać chciałem
Białe - Czarne
Czarne - Białe
Szarość miała z tego pląsu
Wyjść lecz
Białe umierało
Czarne chciało w pierwszej chwili
Dłoń pomocną
Białej podać
Ale Biała nieskalaną
Zostać chciała
Stąd niezgoda
Że tak trudno o odcienie
W mezalinsie
Jest przyczyna
Choć Czarny powie Ci zawsze
Że to Białej
Cała wina
Janusz38, 18 november 2014
świat o 180 stopni
do dupy
kurwa mać
i chwdp
najpierw buzi buzi
potem wpierdol
dla zasady
w swiecie
bez zasad
Janusz38, 7 april 2012
Postawie mur wokół siebie
Taki ogromny, z cegły
Aby nie lękać się ciosów
Zadanych słowem nikczemnym
Za pierwszym drugi zbuduję
Taki ogromny z kamienia
Aby nie lękać się ciosów
Zadanych zmową milczenia
I zbroje ze złota wykuję
Tak by w ciemności świeciła
Taką by ludziom bez cienia
Respektu nić utworzyła
I już nie będę się lękał
Szczura, ni wilka, ni węża
A gdy przystanę i spojrzę
Bojaźń ogarnie mnie wielka
Bo w lustrze odbicie swe ujrzę
A w nim maskę bez czucia
I mury będę chciał zburzyć
Zbroję mą w otchłań wyrzucić
I klęknę przed Tobą Panie
Z pokorą oddam Ci pokłon
Przeproszę Cię, że się bałem
Męczeńskiej drogi szlak dotknąć
Na samym końcu mój Boże
O miłosierdzie poproszę
O miłość, której mi zbrakło
Z bojaźni przed świata nożem
Janusz38, 15 may 2015
z nurtem tylko,
wraz z większością,
życie uczy, aby z tłumem,
on cię wesprze, da pomocy,
jeśliś wrona , kracz jak ona
,
.
.
P.S. Czym im starszy, tym głupszy? Bo już sama taka myśl przyprawia mnie o konwulsje...
Janusz38, 6 december 2014
gdy już nadejdzie
dzieci dalej będą
z zapałem godnym
mistrza Stwosza
sypać fusy do foremek
by za chwile odczytać
wszystkim znaną wróżbę
brodacz od taniego
będzie je odwodził od pasji
by wcisnąć kolejną
zardzewiało-ciepłą
puszkę coca-coli
też familijne wierzby
pochylą nad nami głowy
może niebo zapłacze
jeśli pan w należycie
skrojonym surducie
ujmie to dzień wcześniej
w swej wieczornej przepowiedni
gdy już nastanie ta ostatnia chwila
to cieszmy się
bo za krótkoczas
wszystko jasności nabierze
lub nic nie będzie miało
żadnego znaczenia
Janusz38, 7 september 2015
mile niedomówień
wybujałej wyobraźni
nie pozwalają na ciszę
marzeniami naćpani
ideałem spętani
opasani doświadczeń
przeżyciem
w kłótni z sobą wieczorem
miedzy Chronos , a Bogiem
dokonując wyborów
splątanych
z ideałem ku światłu
wcale iść nie jest łatwo
gdy zabraknie nam
chleba i soli
P.S. Nie wiem jaki nadać tytuł... Hmmmm... Wiem o co mi chodziło, ale z tytułem - nie wiem...
Janusz38, 30 august 2017
zwinnym manewrem
prawej ręki
ukrywam ostatni
dotyk rzeczywistości
relikwie dzieciństwa
wplątane w warkocz
leciwych marzeń
przecedzają przez durszlak
wszystkie możliwe opcje
zwinnym manewrem
drugiej ręki
wklejam grymas uśmiechu
idę dalej
Janusz38, 16 april 2017
przeglądam odeszły czas
brak mi tylko retro szafy
i kilku pordzewiałych
kartek z kalendarza
które wyrwałem w niechęci
do samego siebie
wiem - jutro zobaczę
zupełnie inaczej
gdybym nawet wczoraj
widział jak dziś
i tak poszedłbym
swoją drogą
odkurzam więc i wklejam
w należne uchwałą czasu miejsce
z kasandryjską wiarą
w sejsmografy
odczytujące wypuszczony
wieki temu sygnał
Janusz38, 21 january 2017
dotykam Słowa
z namaszczeniem
godnym chleba
i jego chrupiącej, pachnącej
jeszcze piecem skórki
jej słony posmak oddaje
wizję utraconego raju
w którym Słowo
stało na straży porządku
dziś tylko
rozdmuchane Ego
konsumpcja i władza
po kruchej formie
zostało tylko marzenie
Janusz38, 3 august 2019
zbyt nonkonformistycznie
rejestruję aureole
kanonizowanych sprawiedliwych
w depozycie terminala pomiędzy
mam kilka zarysowanych kryształów
i krystalicznych nieczystości
zawsze rozgrzeszałem błędy ideologów
zwłaszcza za nieprawdę prawdziwą
najważniejsze jutro się ogolić
do dziś odwracam głowę
oglądając drastyczne sceny w filmie
to pozostało niezmienne
(do korekty)
Janusz38, 13 january 2017
Zawieszeni między niebem, a pychą
wyniosłością, a skromności mądrością
lękiem zszyci z pokory prawicą
w szczęściu nieraz butą przybici
Wielka łaska nić cieńką wychwycić
równowagi dostrzec granice
też wybaczyć potrafić niekrycie
w serca wnętrzu, wewnątrz swego psyche
Janusz38, 31 may 2015
panta rhei tak aktualne
lecz szept nie przemija
powraca każdego
dnia wydaną mową
na podstawie obrazu skrzywionego
lustra przeszłości
zatacza kablem głuchego telefonu
wyczekiwaną od dawna
pętlę wolności
wymarzony czas manowców
coraz bliższy
werdykt trzysta lat czyśćca
za nieumyślne powodowanie śmierci
Janusz38, 22 december 2014
jednym cięciem przed wiekiem
w wór pakując marzenia
ideały przysypać
własnym bólem cierpienia
jednym cięciem cholernym
bliznę śmiechem przysłonić
bez powrotów wiosennych
i zimowych przestoi
przygryźć wargi do bòlu
wór na ramię zarzucić
rozstać się bez pożegnań
bezpowroty wymusić
jednym cięciem - mezalians
pòźno zbyt zrozumiałem
czasu cofnąć się nie da
upływ czasu jest stały
wolność dałem nam mądrze
ty przeciwko i mściwie
materialnej twej dumy
nikt i nic nie powstrzyma
kiedy płaczesz - nie płaczesz
śmiech twój też nie jest śmiechem
a wojownik światłości
zbyt odległa ci przestrzeń
ty po trupach do celu
święta byłaś i jesteś
świętość twoja w malunkach
ludzkich źrenic się mieści
ty i ja znamy prawdę
ona podobno goła
obnażymy przed stwórcą
swe intencje i słowa
wtedy (źle ci nie życzę)
nawet stanę w obronę
gdybym wybór miał dzisiaj
ale czas się dokonał
Janusz38, 25 may 2015
nasze źrenice dotykają się
coraz rzadziej
z każdym dniem
zbieżność bardziej pozorna
pędzimy z postępem
w chaosie pożerającej nas cyberprzestrzeni
powoli zapominam
jak smakuje dotyk naszych rąk
czuję Cię
ale tez obcość mi bliższa
zapachu wspólnej wiosny
nie pamiętam
Janusz38, 5 january 2017
powiew wiatru uplótł
miniony blask
z doświadczeniami
których nie sposób
zapomnieć
jeszcze wiosną było inaczej
zwariowane fascynacje
pomieszane z magią
czarujących chwil
młode wilki oszukał
śmiercionośny czas
szyderczy kpiarz olśnienia
Janusz38, 9 january 2017
/wiersz/
Wysłano dnia 30-11-2008 o godz. 12:38:06
"Wiem, że nic nie wiem"
cytuję córeczce
Tato - on kłamie
bo jednak coś wie
No tak córeczko
mój logiku mały
I jej tłumaczę ...
a ona ,że "nie"
Czyżby Ziembiński
dostał się w jej ręce?
To niemożliwe,
jedenaście lat
Toż to osesek
ledwie - nie dowierzam
A ona swoje -
"czyż to nie jest tak?"
Poległem
sił nie wystarczyło
Ona rozumie
tylko ze mnie kpi!
Tato. To żarty.
Wiesz córeczko moja ...
Poczytaj bajkę
połóż się i śpij.
P.S. to jeden z moich pierwszych wierszy. Taki dialog miał rzeczywiście miejsce. Córka zdając sobie w pełni sprawę z sensu myśli i wypowiedzi Sokratesa po prostu zażartowała sobie ze mnie (miała ok 11 lat ) Co do Ziembińskiego , jest to profesor, wykładowca akademicki. Napisał m.in. "Logikę praktyczną - podręcznik akademicki. Człowiek ten do dziś jest wielkim autorytetem w swojej dziedzinie.
Janusz38, 9 january 2017
Skurwiała myśl
zaprząta skroń
pulsuje aż do bólu
Rozsadza mózg
to ulgi chęć
ucieczki w zapomnienie
Na chwilę choć
choć chwila ta
wonią wieczności trąci
Więc carpe diem
powiedział ktoś
chcę zacząć i nie kończyć
26.05.2010
Janusz38, 27 april 2017
nie przeraża mnie dziś
starość czy śmierć
oswajam się powoli
z jej tezą i całym
dowodem doskonałości
nieprzeżycia
frywolne carpe diem
nie powoduje już
przypływu endorfin
przypomina tylko
o niedoskonałości
samego siebie
wbrew sobie "na podobieństwo"
jak mantrę czytając
gram z diabłem w ruletkę
pistolet przystawiając
do skroni
całkiem obcego Boga
Janusz38, 21 december 2016
wplątane w szarą kotarę
własnych myśli
pordzewiałe marzenia
ulatują do ciepłych
rajów
półmrok zawęża pole widzenia
w ostatniej fali krzyczącej
o brzeg
słychać oddalające się
echo wolności
Janusz38, 20 february 2016
daj mi pożyć
przez chwilę
z majakami
bez nich tu trudniej
choć wiem
że wietrzne
i na manowce
prowadzą
tylko wtedy
jakbym wolności
przez chwilę
dotykał
daj mi pożyć
marzeniami
choć
przez chwilę
temperatura
wówczas wzrasta
do czterdziestu dwóch
w malignie cieplej
Janusz38, 1 october 2018
jeśli jednak jest Bóg
nieraz myślę, że nie
niechaj dotknie mnie znów
abym poczuł, że jest
jeśli miłością On
kocha każdego z nas
niech rozleje swą pieśń
echem na cały świat
jeśli jednak tam jest
chciałbym wierzyć , że tak
niechaj każdemu z nas
choć ubogi da znak
tak więc jeśli tam jest
czasem wierzę, że tak
przystań tuż obok mnie
wiary poczuć daj smak
Janusz38, 23 january 2017
W glowie pomieszać
nieraz się może
gdy w nici sieć
zaplączesz łeb
Dlaczego tak
a nie inaczej
i skąd dlaczego
to wzięło się
CIśnie się czemu
czemu dlaczego
i tak w dlaczego
płaczesz się sieć
Zgłębisz strukturę
dlaczego strzala
celu dosięga -
w limesie rzecz
Tu znów dlaczego
w głowie ci ciąży
granica która
wbrew prawu jest
Pierwsze dlaczego
jakże niewinne
bez niego postęp
podstępem jest
Tak na sam koniec
wcale nieproste
z trudnego prostą
uczynić rzecz
To by z trudnego
uczynić proste
z nici dlaczego
wyplątać się
W wierszu mowa o 2 przykładzie z paradoksów "Paradoksie strzały" przedstawionym przez p. Jarosława Skłodowskiego na youtube pt paradoksy. ..
Janusz38, 19 july 2019
gdybyś pozwolił duszę mą zabrać
a reszcie całej pozostać
marzeniem wzlecieć hen ponad
by życiu wprost móc znów sprostać
gdybym miał zostać sam
gdybym dalej był w kontrze
targnij lejcami tak mocno
by zwolnić , ziemi by dotknąć
a gdybym przegiął za bardzo
( wolniej cholera nie umiem )
daj mi choć chwilę wytchnienia
bym mógł się zwolnić naumieć
Janusz38, 27 august 2019
Znów mi nie tak
zgliszczaly świat
ja szukam się
wśród Carpediem
lecz nie ma mnie
i nie ma Cię
nikogo wśród
głębi tych wód
bezmiar pustyni kamiennej porwał nas
Gdybym tak mogł
zastrzelic czas
i tamtą chwilą żyć po zgon
ja byłbym schron dla twoich rąk
dla twojej duszy ciała byłby on
Tu Pantharhej oburzył się
Wówczas ja zginę
nie zgadzam się!
Tak płynąć wciąż
po morzach łez
każdy popłynie
po swój kres
Więc Carpediem
z obrońca swym
stanął przede mną w bojowy szyk
Więc szukam Cię
w tym Carpe diem
a Pantharej echem swych dni
odzywa się, że nie ma mnie
I nie ma Cię
nikogo wśród
głębi tych wód
bezmiar pustyni kamiennej porwał nas
Moja piosenka do korekty - tak już mam Gdy zagram ją już w miarę wrzuce
Janusz38, 8 september 2019
wy inspektorzy
dusz kształtu i percepcji
od wizerunku twórcy niebezpieczni
zbierzecie żniwa wy deformatorzy
pokłosie wasze do grobów was ułoży
wam polifałsze
niezgody twórcy i pogoni
w migotających fleszach obietnic mit-ziszczonych
miodem miraży karmiących dzieci czyste
historia was oceni pragmatycznie
wam dysonansu
sprawcy choć w habicie
morale straży - za niestraż zapłacicie
bo kur nie zapiał wy społem z diabłem skrycie
cnoty nadzorcy najbardziej zapłacicie
piosenka( zmiana wy cnót nadzorcy na cnoty nadzorcy 13,05)
Janusz38, 13 april 2020
AUTODESTRUKCJA (piosenka)
Idę pod górę, wzwyż na szczyt
idę nie wstrzyma mnie dziś nikt i nic
noc zapada ja wciąż się pnę
tam na dole nie czeka już mnie
nic...
Ref. Ten szczyt
osiągnę go wkrótce to wiem
pokaże go Wam, gdy zdobędę cel
pokażę go Wam , ukaże Wam
nas, nas, nas w nas...
Idę , już trzeci mej wspinaczki dzień
idę udowodnić sobie coś chcę
wilki wokół, a ja ciągle prę
i prę, i prę nie poddam się
Ref Ten szczyt
osiągnę go wkrótce to wiem
pokaże go Wam, gdy osiągnę cel
pokażę Wam
nas, nas , nas w nas
Siódmego dnia - odpocząć już chcę
lecz idę, nie będę wsłuchiwał się
wilki wokół a ja dalej prę
już nie ma mnie
już nie , już nie
Ref. Ten szczyt
osiągnę go wkrótce to wiem
pokaże to Wam, gdy osiągnę cel
pokażę go wam
ukorzę nas w nas , nas w nas
Doszedłem na górę na jej szklany szczyt
doszedłem i jestem, i ma tu nic
a wszytko co mam
to wciąż jestem sam
sam , sam , sam
Ref. Znów szczyt
osiągnę go wkrótce to wiem
pokaże go Wam, gdy osiągnę cel,
ukaże go wam
nas w nas, nas w nas
Znów szczyt
osiągnę go wkrótce to wiem
pokaże go Wam, gdy osiągnę cel,
ukaże wam
NAS, NAS, NAS...
Janusz38, 12 may 2018
z rozkazu Stwórcy
wonością obdarzony
nieraz w harmoni
z echem gwiazd roztańczony
czasem w przesteni mroku
pogrążony
kroczę do woli
rozkazem Pana
w dziesięciu zamknięty
żądaniem buntu
staję się wyklęty
ze stron dzieciństwa
odczytując karty
umieram bękartem
Janusz38, 6 may 2018
w rewizji życia
na półmetku drogi
stając przed tremo
z polsilverem w dłoni
twarzą do kwestii
to by or not to by
haust mały zwódził
na pobocze drogi
gdy ogłupiały bezmian
chwiejnym krokiem
wskazywał w lewo
a w prawą biegł stronę
i gdy przez palce
tą ostatnią kroplę
łaska pustyni
nie stała się środkiem
w poszukiwiu
harmonii oazy
w chaszczach zwierciadeł
i kryształów lodu
spleciony z wątkiem
alter-a i pyszność
matnią stawała
mi się rzeczywistość
z Confiteorem
po Przekazie z Miasta
za rękę z Ryfką
z Ernestem do pary
po Horacego dniu
powitym morem
wciąż poszukuję
spokoju ekstazy
p.s. myśl do korekty
Janusz38, 19 august 2015
w wirtualnym świecie
romantycznym posłańcom
wenę potrafią przytkać brakiem napięcia
lub zadem homerskiego konia
częściej wpuszczą
podstępnego robaka
wtedy dzieła Kowalskiego
stają się autorstwem Nowaka
bezdomnego po zburzeniu
ostatniego zielonego domku
który odszedł do lamusa
z czysto ekologicznych powodów
w pecetowym świecie
nie potrzeba
osiemdziesięciu dni
by okrążyć świat
wystarczy jedna sekunda
by w szklanym okienku
wymienić źrenice
i rozlać potok słów
w wirtualnym świecie
można wszystko
oprócz dotyku opuszkami
splecionych rąk
porannej kropli rosy
P.S. proszę o sugestie i pomoc w korekcie
Janusz38, 18 february 2016
Dostałem w twarz
za słuszność racji
za prawdę i
małym bycie
Dostałem raz,
dostałem dwa
To przecież
tylko życie!
Już nigdy więcej
nie dam się bić !
(zawsze tak
sobie mówiłem)
Za setnym klapsem
padłem na pysk
cnotliwych
zadowoliłem
Patrzcie jak pięknie
pada na ryj !
dając dowody
swej winy
Bo przecież święty
lsniacy ma być....
Ex definitione
i tyle
P.S. To piosenka
Janusz38, 21 december 2016
konie narowiste
nie mają uzd i lejc
ani klapek na oczach
prowadzą swoim traktem
nieznanym
Don Kichotowi
czy Jeźdźcowi bez głowy
ujarzmić ich nie sposób
bywają kaczki narowiste
bez uzdy i lejc
prowadzą swoim traktem
nieznanym nikomu
powstrzymać ich nie sposób
Janusz38, 20 may 2015
Rękę wyjmując
z nadzieją lecz w bólu
że Judym tylko książkowy
wciąż z wiarą w wizję
kryształowych domów
i prawdę ponadczasową
Słyszał też szepty
i szemrania skowyt
z piętnem na czole wyrytym
z numerem milion
sto trzydzieści cztery
siwizną włosów przykrytym
Wbrew też logice
choć całkiem logiczny
wciąż kroczył szukając doktora
świadomy ludzkich
często niedoborów
wiedząc też gdzie czyja sfora
I odszedł żebrak
na pastwiska zwiewne
tam też odnalazł doktora
samych Tomaszów
judymowe plemie
tam znamię zniknęło z czoła
Janusz38, 11 may 2015
nie wiersz to będzie
o kamieniu chciałem
w słów kilka ubrać
rzeczy stan obecny
i że to wszystko
żeśmy sobie samym
skała przy skale
przy kamieniu kamień
kto temu winny?
gdzie winy przyczyna?
w pogoni zbytniej
za dobra przepychem?
zbyt niskim ego?
może chęci władzy?
w chwili obecnej
nie ma to znaczenia
Janusz38, 19 july 2019
UTRACONY RAJ
gdy z klocków pierwszych dom zbudowałem
czując ich piękno kolorów
wtedy z radością
wszystkim krzyczałem
o wielkim domie dla gnomów
pierwszą w ukryciu zerwaną rożę
tak aby w dom ten tchnać życie
prysznicem wtedy zlali mi głowę
morderca - słyszałem skrycie
zbyt trudno było przyczynę pojąć
zielone przecież zielone
w dobie widm, genów, czarnych dziur, promów
wolności smak zatracony
nie mów że tak, nie mów, że nie tak
bezpieczniej jest nic nie mówić
milczenie złotem, mówienie
często - w czasie złym sznytem pokryte
gdy potem sami w sieciach swych cieni
utkanych wszędzie dokoła
dla bezbolenia wtedy nam mowią
korona z cierni kręcona
gdyby zielone zielonym było
w zieleni o tym wykrzyczeć
w lodu pożarze , w gorączce mrózu
wycedzić że boli życie
gdy pierwszy klocek łączymy w domy
w kolorach jakie widzimy
nie Ewa temu wszystkiemu winna
przysiegam to Lego winny
Janusz38, 13 may 2020
w marszu zwycięstwa
na niesaskiej kępie
błyskach i fleszach
i w lauru koronie
nikt nie dostrzegał
że za chwilę ręka
za rękę chciwie
i swojej obronie
huknął impetyk
czkawką ironicznie
pandemią kładąc
ideałów czystość
miało być z wiarą
i w wierzę i z Bogiem !
piętnastej stacji
szarady enigma
(Proszę o podpowiedź tytułu - odwieczny mój problem ) wiem co chciałem oddać Miało być inaczej, szarzej, więcej Jest jak jest ew. proszę o sugestie I wiem, żem grafoman itd itp Proszę o ew sugestie
Janusz38, 23 may 2020
wszystko już dzieli
chociaż tak blisko
chociaż ta sama
płynęła krew
wszystko nas dzieli
choć obok siebie
słońce i gwiazdy
płomieni znicz
wszystko nas dzieli
od dawien dawna
wszystko choć blisko
stawałaś już
w zwierciadłach oczu
i błysku strach nasz
choć duszy wspólny
doskwierał ból
wszystko już dzieli
od dawien dawna
sztandarów naszych
nie doniósł czas
wszystko już dzieli
motyla oddech
i prądy wirów
nie wspólne już
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
21 september 2024
Noises Of StampedeSatish Verma
20 september 2024
2009wiesiek
20 september 2024
Laws Of ChemistrySatish Verma
19 september 2024
1909wiesiek
19 september 2024
Różowe chwile.Eva T.
18 september 2024
1809wiesiek
17 september 2024
1709wiesiek
17 september 2024
A potem zrobiło się przeraźliwieEva T.
16 september 2024
Love To ViolenceSatish Verma
15 september 2024
You are like my soul, A butterflyEva T.