Post Scriptum, 24 february 2016
*
zimowy wieczór
przy trzasku płonących drew
ogrzewam kości
*
rozgwieżdżona noc
przegląda się w oknach
posrebrzany cień
Post Scriptum, 18 february 2018
słowa jak rzeka
płynąc po białej kartce
niosą przesłanie
*zatrzymane przez tamę
chwila zastanowienia*
i potok myśli wzbiera
wkrótce wyleje
atramentowy potop
*nagle zalane wersy
koniec przygody wiersza*
przemokły strofy
ociekając natchnieniem
dryfują wolno
*odbiorca je wyłowi
czytaniem będzie uczta*
**dogasa świeca
na rozsypanych słowach
kładą się cienie**
wiersz jak sen znów popłynie
obraz pod powiekami
Post Scriptum, 1 february 2016
Kroplą potu,
rzeźbię rozkosz w twoim ciele.
Tętniąc w krwiobiegu,
krążę podskórnie.
Scalona bryła,
czuła na mikrodrgania;
rozkwitnie spełnieniem.
Zastygnie w bezdechu,
wabiąc świt namiętną wonią,
pomiętej pościeli.
Post Scriptum, 18 february 2018
*
tu na północy
wszechogarniający mróz
przed wschodem słońca
*
moment przed brzaskiem
zamiast jasnego nieba
burzowa chmura
*
przemarznięty wiatr
rozdmuchuje śnieg spod stóp
mróz jak cholera
*
zapachy wiosny
rozsiane w powietrzu
zwiastun nadejścia
Post Scriptum, 3 february 2018
mija strach przed pustką
mniej więcej pomiędzy
pierwszym i ostatnim
oddechem
jak dymem z papierosa
przecinam powietrze
noc dopięta na ostatni guzik
nadaje zapachom kształt
i odchodzi
Post Scriptum, 27 february 2016
wybacz wylewność
wybujałej wyobraźni
wyśnione wariacje
wyszeptane w wierszach
wkomponowana w wersy
wyniosłość wyklucza wadliwość
wysnuwanych wielokrotnie
wątpliwych wniosków
Post Scriptum, 23 february 2016
Mógłbym ubrać tęsknotę
w tragizm pełen patosu;
ale zbyt wielką darzę sympatią,
wspólnie zmarnowane chwile.
Spacery na każdą porę roku,
po alejkach Parku Sobieskiego,
gdzie ogniki latarni, tańczyły
na rozczapierzeniu gałęzi.
Rozmowy o wszystkim i o niczym,
w cieniu płaczącej wierzby
i zapach kwitnącej mirabelki.
To coś więcej niż tylko wspomnienia,
bo mimo że krnąbrny los, oddalił
nas od siebie, zawsze będzie dokąd
wrócić, by marnować czas, jak kiedyś.
Post Scriptum, 3 february 2018
w miejscu gdzie daliśmy umrzeć marzeniom
nadal rośnie wysoka trawa
wtedy wystarczyło jedno
dzisiaj jakby o tysiąc słów
za daleko
spotkaliśmy się przypadkiem
by złamane obietnice
rzucać na wiatr
pamiętam mówiłaś że strach związał ci ręce
i że nie lubisz pożegnań
w wysokiej trawie
chowałem szczątki niepewnych dni
bez ciebie
Post Scriptum, 3 may 2016
Zachłanność nałogów, osłabia niekoniecznie silną wolę.
Uległość, staje się nieodpartą pokusą - podszeptem,
który niczym wirus infekuje umysł, myśli - kolejno odlicz.
W głowie jak guz pęcznieje mieszanka obaw, szczątków
przegranych spraw i świadomość nadchodzącej porażki.
Poddaje się psychodelice - szalejącej w mózgu burzy,
zachwianie równowagi nie pozwala bezpiecznie ominąć,
moralnych zasad wyrwanych z korzeniami - jeszcze chwilę.
Pokonany, z miejsca obiecuję sobie i Bogu (jeśli słucha),
że to się więcej nie powtórzy - do następnego razu.
Post Scriptum, 8 april 2016
Z listu "człowieka zagadki" do poetki znad Seine
*
Kiedyś było inaczej. Prosty, acz niezaprzeczalny fakt.
Napływ pomysłów, wszystke wówczas "genialne",
nie miał prawa dopuścić do zmęczenia materiału.
Jakość - niepowtarzalna i adekwatna, wzrastała
dumnie ponad ilość - przereklamowaną na dłuższą metę.
Bez skrupułów zapominało się, o mniej świadomych wyborach,
błędnych decyzjach, czasem nawet korzystnych w skutkach.
Lizanie ran było o wiele krótsze i nie tak tragiczne jak teraz.
Każda goiła się niemal natychmiast, jakby odchodzący
w niepamięć dzień, chciał zostawić po sobie dobre wrażenie.
Mogliśmy siedzieć przy wspólnym stole, nakrytym obrusem uczuć posilając się szczęściem - do syta.
*
It used to be different. Simple, yet undeniable fact.
Storm of ideas, all of them ''ingenious'' at the time,
was a way against fatique sensitive material.
Quality - unique and adequate rose proudly,
over quantity - overrated in the end.
With no regrets, we could forget less conscious choices,
wrong decisions, favorable from time to time.
Wound licking wasn't so dramatic as it is now.
Every one of them healed almost instantly,
as if the passing into oblivion day, wanted to leave
behind a good impression.
We could sit at the common table, covered with a cloth of feelings,
eating away our happyness.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
19 may 2024
Broken BridgesSatish Verma
18 may 2024
Misty MemoriesSatish Verma
17 may 2024
In TemperatureSatish Verma
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga