fredzia63, 3 november 2010
ułożyła skroń
czas otuliła miłością
dni wiekiem się stały
stała się przeszłością
fredzia63, 7 march 2011
białe obłoki przetacza wiatr
blade słońce łagodnie muska
na tle błekitu widać każdy strzał
miesza się szarość , biel i barwy błękitu
bezkształtna bryła znika w dali
i znów błękitne niebo lazurowe
jak kwiat bławatu , niezapominajki
słońce zespala lśniące promienie
kolejny raz czar ogarnia niebo
choć jeszcze śniegi leżą
uśpiony drzemie las
wiosenną radość świeżą
niesie nam przyszły czas
fredzia63, 10 september 2010
Tyle różnych dróg
każdy przemierza .
Tyle różnych chwil
jest żródłem miłości .
Lecz każdy z nas
potrzebuje przyjaciela!
Takiego , który wysłucha!
I takiego ,który pocieszy i poradzi!
Nie oszuka i nie zdradzi!
Przyjaciela , który jest pełen radości !
Takiego , który nie oczekuje
niczego wiecej -niz naszej bliskości !
fredzia63, 13 september 2010
nie rańmy się pragnieniamy
jesteśmy wolni i otwarci
lecz każdy z inną mocą
suniemy czasami jak cienie obłoków
wpatrzeni w słońca promyki
ruszamy wyobrażnią
idziemy z garstką marzeń w dłoni
wygladamy jutra
za dnia się pojawiamy
znikamy nocą
od kiedy weszliśmy w galaktyczne róże
kwantowych płomieni
poznaliśmy tajniki mocy
gwiazd i ich cieni
Niczym oceany pragnień
ludzkiej niemocy
krolowie i królowe wrzechświata
jak boskie ogrody ożywionego słońca
podobni do granicy światła
i niezgłębionej jej mocy
to dzieci -miłości i nienawiści
to dzieci - dobra i zła
to dzieci -gwiazdy
wypełnione światłem lub mrokiem
i tylko elfy śpiewają o ich miłości
jakby wciąż mało było kochania
fredzia63, 9 september 2010
Lawiituję ,gdzieś w przestrzeni
ponad linią miejskich świateł.
Obojętnie patrze w dół
jakoś wszystko teraz małe.
Wokół cisza święty spokój
wielkie sprawy bez znaczenia .
Nie ma wrogów i przyjaciół
jest ocean zapomnienia.
Niczym anioł na swych skrzydłach
mogę lecieć dokąd zechcę .
Nie ma granic ani barier
to jest inny wymiar przecież.
Pocałowac chce kometę
w same usta lodowate.
Pragnę okryć się jej płaszczem
niczym król wejść w jej złotą szatę.
A Ty nie budz mnie nim nadejdzie świt .
Jestem sam dookoła pustka .
Nie pamiętam jak znalazłem się
po drugiej stronie lustra.
Ta noc odmieniła mi życie .
W środku nocy spojrzałaś mi prosto w oczy .
Na kamienna twarz cisnął się sznur perłowych łez.
Otuliłem się lodowatym ciałem
weszłem niczym krol w szatę.
W środku ogrod pełen kwiatów
w samym centrum zloty domek .
Ponad miarą mioich pragnień
anioł uniósł mnie jak laur .
Unosimy się w wolności i szacunku
w milczeniu uczymy się słow
az wejdą nam w nawyk .
Naczynie boskiej miłości się przemienia
widzę go jak ocean zapomnienia.
Magiczny chłod mnie oczarował .
Otulony jego płaszczem
lapidarnie patrzę w dół .
A Ty śpij i śnij o mnie
jestem ponad światem.
Widze kometę ona lśni cudnie .
Okazała, cała w blasku
drogą mleczno mknie dumnie.
Ubrana w gwieżdzistą szatę
zwraca w moją stronę
swoje serce lodowate.
Bez oporu coś nas łączy
przenikamy w swoje centrum .
Zachwycamy się rozmową .
wzbiła wzrok ponad przestrzeń.
Niczym wulkan zimnych ogni
opowiada mi o swej historii.
Kiedyś była planetą, miała swoj ksieżyc .
Zataczała swoje kregi by gwiezdnej
burzy nie wzniecić .
Była jedną z gwiazd emitujących moc przeżyć.
Nagle ksieżyc zakłócił jej spokój.
Uderzył w strefe własną ogniem i siłą .
Pod cieżarem własnych grzechów
otrącił ja w przestrzeń nieznaną .
Otąd całym swym blaskiem i siłą własną
leci bezradnie na swoj sposób.
Goni czas i napędza go w chwile.
Ledwo wszystko omija ,
nie zatacza już kręgów.
Ona jeszcze nie zgasła .
Rajem życia się stała, bogactwem zmysłów i potrzeb duszy.
Chlebem i wodą każdego oczekiwania.
Ołtarzem Boskości dla potrzeb ludzkich .
I tylko ślepcy zadzumieni w mamonie
niezdolni są kochać ten bezmiar piękna.
Piekłem są sami w sobie i oni
doznają bezpowrotnego końca.
fredzia63, 28 september 2010
Spójrz!
Idą nowe pokolenia .
Jak żródło prawdy odrodzone.
Płyną wielbieni radością kochania .
Cielesny wykwit istnienia,
zmieniający szarość rzeczywistości .
W każdym zapachu ścieżki uniesienia .
Z nimi ślady stóp ludzkich .
Idą ich tysiące i miliony .
Idą do światła i do ciemności .
Idą jak we śnie .
Idą bo muszą.
fredzia63, 5 october 2010
Jeszcze nie raz zapłonie noc.
Noc ,ktora zabierze nam sen.
Jeszcze nie raz wtulimy się
w śpiew i wołanie mgieł.
Pobiegniemy myslami przez ścieżki znane i nieznane.
Powrócą w nich dni minione.
Choć czas rozłączy splątane dlonie,
skradnie cel marzeń.
Lecz jasne szepty ciemności nas połączą.
Z nimi powróci nadzieja o dniach przyszłych.
fredzia63, 13 january 2011
Czego ci dzisiaj brak?
Pytasz czasami siebie.
Masz to co masz
Jednak nie cieszysz się tym.
Każdego dnia może zdarzyc się cud.
Tak mało do niego potrzeba.
Jeden, niewielki gest
Jeden, jedyny niewielki
Dla tych, których uśmiechną się los.
Dla tych, którym podupadł duch.
Dla tych, którzy znaleźli się w biedzie.
Dla tych, którym się nie wiedzie.
Wystarczy jeden gest,
którego brakuje na co dzień
Zwykły gest to odrobina ciepła, które nie rani.
Dobroc dla nich to dowód, że nie są sami.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
4 may 2024
Suffering Was RightSatish Verma
3 may 2024
M1absynt
3 may 2024
0305wiesiek
3 may 2024
I Was LostSatish Verma
1 may 2024
DogmaticallySatish Verma
30 april 2024
Justice PureSatish Verma
29 april 2024
AmnesiaSatish Verma
28 april 2024
Pan pokląskwa w ostatnichJaga
28 april 2024
CompromisedSatish Verma
27 april 2024
Uśmiech z trawkąJaga