4 października 2011
poranek z salvadorem
malinowo mleczne poranki
nie wzbudzają już tkliwości ni rozmarzenia
myśli stabilne jakby mniej ulotne
a skotłowana pościel nad ranem odarta z namiętności
nie zagrzebuję się pod pierzyną by przedłużyć ciągłość poranka
zrywam się z nastaniem słońca wyglądam przez lukarny
boleśnie zagryzam wargi wspominając ostatni wieczór
przed twoim odejściem.
gdziekolwiek jesteś wierzę że to tylko sen
przywołany lotem pszczół na sekundę przed przebudzeniem
jak na obrazie salvadora. twoim ulubionym.
bo i zniknąłeś nagle tak
a może to abstrakcja kolejny nurt w sztuce
co zgłębię ze starych pożółkłych ksiąg
i przedstawię eksperymentalne płótno słowem
jak zawsze gdy nie potrafię utrzymać pędzla
najadłszy się granatu owocem.
2 października 2025
sam53
2 października 2025
ajw
2 października 2025
ajw
2 października 2025
ajw
2 października 2025
Yaro
1 października 2025
sam53
1 października 2025
Belamonte/Senograsta
1 października 2025
smokjerzy
1 października 2025
ajw
1 października 2025
ajw