15 września 2014
15 września 2014, poniedziałek ( bajka )
ślepe odysy rodzą mgłę i błądzą we mgle durnowate nikty
gonią za syrenami topielicami za głosami
westchnień serc i innych gadżetów
motyle drażnią żołądki do zemdlenia
do zwymiotowania na swoje piękne heleny
durnowate odysy w których głowach wyją syreny
echa cioć i babć ojców i ich ojców matek i kochanek
na ślepo od wyspy do wyspy połamane człekoptaki
jam jest wielkie
z wielką Jotą najgłośniej wyje pośród syren
…
sztorm minął
usiadł odys jako ten motyl na skale
na jałowej ziemi rodzą się myśli
zapalił papierosa
zgasił papierosa
westchnął
zwinął mgłę niby ten kłębek adrianny i rzucił przedsię
…
bez żadnych metafor analiz i dializ odszedł
nabrawszy w płuca słonego powietrza
zdeptał ocean na przestrzał
po wodzie chodził jakby się rybą urodził
jakby ptakom skrzydła skradł
jakby z bogami śniadania jadł
poszedł wprost do swojej helci
koniec bajki, merci
22 lutego 2025
Eva T.
22 lutego 2025
violetta
22 lutego 2025
Eva T.
22 lutego 2025
wolnyduch
22 lutego 2025
wolnyduch
22 lutego 2025
wiesiek
22 lutego 2025
wolnyduch
22 lutego 2025
wolnyduch
22 lutego 2025
absynt
22 lutego 2025
absynt