28 lipca 2013
Ewa
Kazali jej się wynosić w trybie natychmiastowym. Bo im przeszkadza, bo mają jej dosyć, bo powinna być już samodzielna, bo jest dorosła, dojrzała, za stara. Nie miała innego wyjścia, musiała spakować jedyną walizkę, jaką miała i opuścić tzw. dom rodzinny. Włóczyła się dosyć długo po ulicach swego miasta, aż w końcu zaczęła opadać z sił. Był wieczór, zaczął jej doskwierać głód. Nie miała pieniędzy na jedzenie, a kraść jej nie nauczono. Wszak uczciwość najwyższą wartością jest. Była już na skraju wyczerpania, stanęła z tą swoją walizką na środku chodnika nie wiedząc, co ma dalej robić. W pewnym momencie wśród tego całego miejskiego brudu dostrzegła piękne jasne światło. Idąc ku niemu nagle znalazła się na środku dziwnego ogrodu. W tym ogrodzie nie było nic oprócz ławki na środku i żywopłotu oplatającego płot. Żadnych drzew, kwiatów, traw, ptaków, robaków, nic, jedynie pusta ziemia jakby opuszczona dawno temu. Była zdziwiona takim obrotem sprawy, jednak nie miała siły ani chęci wgłębiać się w to wszystko. Podeszła do ławki, położyła się na niej i usnęła.
Następnego dnia obudziły ją ciepłe promienie słońca. Przeciągnęła się, wstała i ze zdumieniem stwierdziła, że ogród nie jest już pusty. Na samym jego końcu znajduje się jabłoń. Trochę ją to zaniepokoiło. W szkole na lekcjach religii często straszyli ją jabłonią. Ponoć jedna babka spotkała tam nawet gadającego węża. Później za nawową owego węża ośmieliła się zjeść jabłko i z tego powodu wygnano ją z ogrodu. Mało tego, z powodu jej nadgryzionego jabłka cała ludzkość została skażona grzechem i tym samym skazana na potępienie. A mówią, że jabłka są zdrowe. Niezły odjazd! Ta babka w dodatku była jej imienniczką.
Po kilku chwilach wahania niepewnym krokiem podeszła do jabłoni. Dokładnie się jej przyjrzała. Jabłoń jak jabłoń, drzewo jak drzewo, jak każde inne. Była bardzo głodna, więc zebrała się na odwagę i zerwała z niego jabłko. Nagle ku jej kompletnemu zdumieniu na drzewie pojawił się...wąż.
- Kim jesteś? - spytała niepewnie.
- Moim zadaniem jest ostrzec cię przed skutkami twego czynu.
- Jakie to skutki?
- To jabłko będzie najsłodszym i najlepszym, jakie w życiu jadłaś. Jego smak uszczęśliwi cię, da ci mnóstwo radości, przyniesie zadowolenie. Jednak w zamian zabierze z ciebie życie.
- Co mam zrobić?
- Wybór należy do ciebie.
Ewa zastanowiła się chwilę wciąż trzymając w ręku jabłko. Przyjrzała mu się uważnie. Było takie duże, lśniące, wyglądało na pyszne, a głód coraz bardziej jej doskwierał. Postanowiła zaryzykować. Uniosła owoc do ust i ugryzła kęs. Wąż nie kłamał. To najwspanialsza rzecz, jaką w życiu jadła. Smak tego jabłka był najlepszą rzeczą, jaka ją spotkała. Zaspokoiła nim głód i wreszcie czuła się syta. Kiedy pozostał już tylko ogryzek, zaczęła odczuwać niepokój. W końcu wąż mówił o konsekwencjach. Czekała i czekała, lecz nic się nie zmieniło. Nadal była. Nadal stała przed jabłonią, nadal była w tym samym ogrodzie, fizycznie też nie czuła się inaczej. O co więc chodzi? Przecież powinna już nie żyć- tak wywnioskowała z wypowiedzi węża. Nic już nie rozumiała. Postanowiła go zawołać.
- Wężu, jesteś tu?!? Ja wciąż żyję!
- Jesteś tego pewna?- gad wyłonił się na zawołanie.
- Tak, nic się nie zmieniło, cały czas tu jestem.
- Skąd wiesz, że tu jesteś?
- Czuję, że tu jestem.
- Wyjdź z ogrodu.
Ewa była zdziwiona prośbą węża, postanowiła jednak go posłuchać. Przeszła przez pusty ogród i wyszła z niego. Ujrzała ulicę- tą samą, na której była poprzedniego dnia. Rozejrzała się i w pewnej chwili dostrzegła siebie wciąż wyczerpaną stojącą z walizką na środku chodnika. Przechodnie mijali ją w pośpiechu nie dostrzegając jej postaci. Widząc siebie była w szoku. Nie wiedziała, o co w tym chodzi, nie mogła zrozumieć. Przerażona wróciła znów w stronę światła i ponownie znalazła się w ogrodzie. Wąż na jabłoni cierpliwie na nią czekał.
- Co się dzieje?!?- spytała go.
- Naprawdę nie wiesz?
- Nie!
- Chyba wiesz, ale boisz się prawdy...
Ewa zastanowiła się chwilę. Wreszcie to do niej dotarło. Już wiedziała, przestała się bać. Nie czuła już głodu ani strachu. Nie musiała szukać swojego miejsca. Nie musiała ciągle walczyć, martwić się o to, jak przetrwać. Niczego nie potrzebowała, niczego nie chciała. Zrozumiała, że już nie istnieje.
22 grudnia 2024
Błogosław nam Boże Dziecię!Marek Gajowniczek
21 grudnia 2024
2112wiesiek
21 grudnia 2024
Wesołych ŚwiątJaga
21 grudnia 2024
Rośliny z nasieniem i bezdobrosław77
21 grudnia 2024
NEOMisiek
21 grudnia 2024
Mgła pojmowaniaBelamonte/Senograsta
20 grudnia 2024
Na świętavioletta
20 grudnia 2024
Zamiast ibupromudoremi
20 grudnia 2024
jeszcze jeszczesam53
20 grudnia 2024
2012wiesiek