13 maja 2013
Podmiot umyślny
niesamowystarczalny, ale
nie jest bogiem, nie radzi
sobie sam ze sobą, więc - niech będzie.
Wychodzi z wiersza na zewnątrz, w pozory obecności
tłumów. Jakby przeznaczony do wykonania happeningu.
Charakterystycznie pachnie autotoksynami. Boi się, szuka własnego kąta
odniesienia. Czy tu jest bezpieczniej? Cokolwiek
by nie zrobił, jakby nie przemierzał ledwo uchwytnego
rozproszenia, od początku do końca, od końca do początku,
(czy inną oznaczoną relacją) i tak nie spotka siebie poza
interwałem (ani żadnej rzeczy, która jest). Odsłania się,
tworzy granice, za które wysyła własne, przerażone mgnienia,
gdzie nic albo nic. Oszczędność współczucia rozrasta się
jak nowotwór. A jednak na podobieństwo, przypięty w skrajobraz,
wyciąga ze studni zwiniętą rzekę. Czy zada inne pytania?
18 maja 2024
Amatorzy antychrystówkb
17 maja 2024
Tęsknoty byt intencjonalnyDeadbat
16 maja 2024
Kremvioletta
16 maja 2024
Śladem Strusia PędziwiatraMarek Gajowniczek
15 maja 2024
ToastJaga
14 maja 2024
Szczęścievioletta
14 maja 2024
Z pamiętnika duszyMisiek
14 maja 2024
Wyznanie majoweArsis
14 maja 2024
Z dymem pożaruMarek Gajowniczek
13 maja 2024
PozostałośćArsis