20 lutego 2013
THE BRUTAL LIFE
The unspoken words
had the unborn quality.
That homliness sitting around the fire pits
writhed in predatory hopelessness.
Insensitive to flesh
we were shooting the ducks in midair.
Rapture for the dirt,
deceit does not need a consonant,
the intensity confronts the meaning.
The impermanence of joy
restores the crypt;
the body was still to be brought.
On the winds
a crumpled name floats
recalling the orgies.
Satish Verma
23 stycznia 2025
MiesierkaPrzędąc słowem
23 stycznia 2025
Na gapęBezka
23 stycznia 2025
***supełek.z.mgnień
23 stycznia 2025
Nadzieja na krańcu człowieczeństwawolnyduch
23 stycznia 2025
krótki wiersz o długodystansowcuajw
23 stycznia 2025
mikro metro makroAS
23 stycznia 2025
Tip Toe Through The Tulips.Eva T.
23 stycznia 2025
Do Laury /niby Petrarka/Przędąc słowem
23 stycznia 2025
MiesierkaPrzędąc słowem
23 stycznia 2025
MiesierkaPrzędąc słowem