16 sierpnia 2011
pozwól mi
najczęściej zwalniam o świcie wieczorem
kładę palec na ustach żeby mówić
potrzeba mi ciszy
wtedy drewniane stróżki spadają
spokojniej od dnia
w mieście ludzie mają swoje kawałki ulic
czasami tory lub zakrętasy
w siatkach noszą marzenia
przeglądam cały katalog
skrzętnie zapamiętuję oczy usta zaciśnięte szczęki
czasami sztuczne uśmiechy
w zawieszonych spojrzeniach
błąka się oczko w pończosze wzdraga otwarte rozcięcie
jabłko w koszyku pani z pekińczykiem
w ciemnych okularach odbity obraz balkonu
z dzwonkiem nad hałaśliwą głową
szklana kula i oko zabarwione złotem
pasy w których nie ma miejsca
na rozczochrany tatarak ma przyjść sezon
Ashbery siedzi w fotelu
wyraźnie patrzy na mnie jak na każdego
splunął Jean Genet
a ty nie możesz się nadziwić
wiem co za chwilę powiesz
tym wszystkim można oświetlić Los Angeles
spróbuj proszę
zapisz się na kurs swobodnie przepływającej myśli
żeby uderzyć szukasz kija
ale z patykami mam pakt
pod trzcinę zbyt giętkie ciało
14 maja 2025
wiesiek
14 maja 2025
Toya
14 maja 2025
Bezka
14 maja 2025
Misiek
13 maja 2025
marka
13 maja 2025
marka
13 maja 2025
marka
13 maja 2025
marka
13 maja 2025
marka
13 maja 2025
wiesiek