1 września 2013

w serce

- Nie ma już nadziei - mówi - proszę się przy­goto­wać na naj­gor­sze. Wystąpiła zbyt duża ut­ra­ta krwi.
Dziękuję le­karzo­wi i trzy­mając się za brzuch, wychodzę z ga­bine­tu. NA NAJ­GOR­SZE. A co to, cho­lera jas­na, znaczy? Co to jest naj­gor­sze? Że Ame­ryka stra­ci pre­zyden­ta? A może że ja stracę żonę? Co jest gor­sze? Wy­bit­nie wkur­wiające ok­reśle­nie.

Zas­ta­nawiam się nad tym całą drogę do jej sa­li. Rak. Cho­ler­nie idiotyczny, w liczbie złośli­wie po­jedyn­czej, bo prze­cież we dwo­je jest raźniej. I w złośli­wie nieod­po­wied­niej porze. Kur­wa, miesiąc po ślu­bie. Ożeniłem się z naj­piękniej­szą i naj­wspa­nial­szą ko­bietą, z jaką miałem do czy­nienia. I te­raz ona ma ra­ka, złośli­wie za późno wyk­ry­tego. Te­raz, kur­wa, przy­naj­mniej wiem skąd "złośli­wy". Do­mu nie wy­budo­wałem, drze­wa nie po­sadziłem i sy­na też, kur­wa, nie zdążyłem spłodzić. Psa mieliśmy brać. Ko­nie­cznie ze schro­nis­ka chciała. Śmier­działo tam jak na wy­sypis­ku śmieci, ale ona nic, po­ciągnęła mnie za rękę i po­wie­działa, że to za­pach rozkładającej się miłości. I od pier­wsze­go mieliśmy mieć psa.

Dochodzę do drzwi. Stoję nap­rze­ciw­ko. Jes­tem tak blis­ko niech, że kiedy wy­puszczam po­wiet­rze, czuję ciepło koło no­sa i ust. Zbieram siły. Trud­no, po­wiem jej, nie jes­tem tchórzem i się, kur­wa, kłam­stwem brzydzę. Le­karz był szcze­ry, ja też będę. „Chciał mieć zwierzątko, dos­tał ra­ka”. Skąd mi się to, do kur­wy nędzy, wzięło? I co za chuj to wy­myślił? Prze­cież to wca­le śmie­szne nie jest. Wkur­wia tyl­ko człowieka. Na­cis­kam klamkę. Trochę za moc­no, ale to ze zde­ner­wo­wania. Drzwi ot­wierają się. Z hu­kiem. Tak na­cisnąłem, żeby się, kur­wa, nie za­wahać broń Boże, tyl­ko mówić szczerze.

Pat­rzę od ra­zu w głąb sa­li. Leży na łóżku z wi­dokiem na ok­no, jak chciała. Bla­dy uśmiech na twarzy za­wie­sza os­trożnie, jak­by się bała, że zer­wie tym wszys­tkie mięśnie. Też się boję. Tak cho­ler­nie, zu­pełnie nie po męsku. Prze­raźli­wy smu­tek dra­pie w gardło. Kur­wa mać, prze­cież się nie rozpłaczę.
- Wi­tam piękną pa­nią - mówię we­soło i czu­le całuję w za­pad­nięty po­liczek.
- Cześć, kocha­nie. - Da­lej uśmie­chnięta. - Roz­ma­wiałeś z le­karzem? Ame­ryka nie stra­ci pre­zyden­ta?
- Naj­bar­dziej urodzi­wego ze wszys­tkich do­tychcza­sowych, chciałaś do­dać.
- Zde­cydo­wanie naj­bar­dziej. - Uśmie­cha się od­ważniej i pew­niej. - Dob­rze, że przyszedłeś, rzad­ko zaglądasz... Lu­bię, jak jes­teś.
- Wiem, kocha­nie, próbuję. Dziś jes­tem cały twój. - Uśmie­cham się i puszczam oko.
Wy­bucha śmie­chem. Daw­no nie miałem w uszach tak pięknej mu­zyki.
- Co mówił le­karz?
I weź te­raz po­wiedz, że um­rze, no weź jej, kur­wa, spójrz w oczy i po­wiedz.
- Ja­mes, co z tobą? Co mówił le­karz?
Nag­le ot­wierają się drzwi. Z hu­kiem.
- Pa­nie pre­zyden­cie, złapa­li te­go gno­ja, co do pa­na strze­lał.
Po­woli wstaję.
- Kocha­nie, muszę iść - pośpie­sznie całuję ją w czoło.
- Strze­lał?! Ja­mes, o co chodzi? Miałeś zos­tać - szep­cze, płacząc.
- Amy, niedługo się spot­ka­my.
- Ja­mes!
- Amy, tak po­wie­dział le­karz - niedługo się spot­ka­my.
- Ja­mes, prze­cież ja mam ra­ka! - słyszę jeszcze.
Za­mykam drzwi. Z hu­kiem i mok­ry­mi po­liczka­mi.




Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


kontakt z redakcją






Zgłoś nadużycie

W pierwszej kolejności proszę rozważyć możliwość zablokowania konkretnego użytkownika za pomocą ikony ,
szczególnie w przypadku subiektywnej oceny sytuacji. Blokada dotyczyć będzie jedynie komentarzy pod własnymi pracami.
Globalne zgłoszenie uwzględniane będzie jedynie w przypadku oczywistego naruszenia regulaminu lub prawa,
o czym będzie decydowała administracja, bez konieczności informowania o swojej decyzji.

Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1