2 listopada 2011
Écorché
w styczniu coś we mnie zdechło
skurczysyństwo bazgrzące żelowym długopisem
po ekranie po białych płachtach
embrion. grafotwór zza okna
w kościach powstają zalążki nowych wierszy
wszystkie hetero
łączą się w pary reprodukują
strofy żytnie, bez nakrętek (by lepiej się czytało)
metafory karpackie supermocne
rymy- cavaliery, pezeja igristaja
bąbelki najtańszego szampana- przerzutnie
części nie umiem zapisać
(siakieś to dziwaczne i potem głowa boli)
nejlepsze odlatują przed świtem
(sztuka to nic innego jak wyziewy)
ostatniio nie tworzę, nie spotykam
na dobre zgubiłem się w czerniejącym lesie
chłopina z głupim tatuażem na ramieniu
zbiera borówki
w szałasie z patyków leży pióro. nie parker
trzeba napełnić
i po omacku, sokiem. postawić kropkę
na zaschnietym liściu. na dnie
18 grudnia 2025
violetta
18 grudnia 2025
wiesiek
18 grudnia 2025
smokjerzy
18 grudnia 2025
sam53
17 grudnia 2025
sam53
16 grudnia 2025
sam53
15 grudnia 2025
Jaga
14 grudnia 2025
sam53
14 grudnia 2025
wiesiek
14 grudnia 2025
violetta