28 czerwca 2011
Egri bikaver
mendewiersz
godziny roją się, wirują, złota dyskoteka 
nakrochmalony mlecz , pocałunek, dwie puste szyje 
więcej wina, niż światła 
  
blady dzień- półprodukt, owoc na soczystej gałęzi 
w oczach mam szare słońce i szkło
 piegi drżą na włosach 
  
ludzie są z prądu i piachu, tracą imiona 
mają metal w środku, betonowe kożuchy na grzbietach 
(świat- owad wypełniony gorącem, świat- nektar
płonie gdzieś daleko, poza zasięgiem wzroku) 
  
odkrywam, że przecież jesteś tylko maligną 
zapachem naftaliny i rdzy
w środku drugie, prawdziwe więdnięcie 
wkładam język. głęboko
nie czuję
3 listopada 2025
wiesiek
3 listopada 2025
Yaro
3 listopada 2025
Yaro
3 listopada 2025
Yaro
3 listopada 2025
Belamonte/Senograsta
3 listopada 2025
absynt
3 listopada 2025
absynt
3 listopada 2025
sam53
3 listopada 2025
Arsis
2 listopada 2025
absynt