10 maja 2011
To miał być inny
wiersz pisany bez światła - tymczasem
otwieram okno a tam poranny jazgot
wróbli się i słowiczek w niepamięć odgania
sen koszmarny idę pod zimny prysznic
i zaplatała warkocze nad wodą jasną i czystą
z tym ptakiem na kolanie i już śpiewa cicho
więc można tak słuchać i nucić ach! ta sroka
ścielą się mleczy słoneczka gra gitara wiatr
szarpie struny przytul oddechem głęboko
przytul niech oszaleję i wróci młodość durna
wyprostują się koślawe płoty
jak niedobitek wstajesz pośród bitwy dymów
z kulą w nodze ze zwieszoną głową dokąd?
byle wyjść i przed siebie - idźmy
nikt nie woła
.
17 września 2025
absynt
17 września 2025
wiesiek
17 września 2025
ais
17 września 2025
Sztelak Marcin
17 września 2025
normalny1989
17 września 2025
smokjerzy
16 września 2025
wiesiek
16 września 2025
absynt
16 września 2025
absynt
16 września 2025
absynt