17 czerwca 2010
PEJZAŻ I
leżę naga
z sufitem w oczach
niedopita kawa stygnie
na krawędzi stołu lecz tu
flamandzki pejzaż łagodniejszy
jest od miejscowej martwej natury
świat przeliczam na zużyte prześcieradła
wyrzucone wiadra śmieci pustych butelek
i niedopałków czas wiecznego klimakterium
korony drzew rozdzierają ciszę falami
wyrzucając na brzeg pokrojone
misternie na kawałki moje
cienie półcienie
ćwierćcienie
bez reszty
22 listopada 2024
niemiła księdzu ofiarasam53
22 listopada 2024
po szkoleYaro
22 listopada 2024
22.11wiesiek
22 listopada 2024
wierszejeśli tylko
22 listopada 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 listopada 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
22 listopada 2024
Potrzeba zanikuBelamonte/Senograsta
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga