14 czerwca 2010
PEJZAŻ VI
rozgniatam muchę na szybie – niech i ona pozna koniec świata – papieros –
kompan samotnych nocy rozpala mnie do czerwoności – dymem otula jak
ciepłym szalem na zimę – żar rozjaśnia twarz otwiera oczy na ciemność
myśli biegają błędne jak ogniki –
nie wyzwolę się już z więzów mroku
mgły ostatecznej półcieni życia –
telefon zaufania milczy jak zaklęty
dlatego ufam mu kiedy pytanie
rzucam o ścianę co odbite zygzakiem
powraca nad łóżko znakiem zapytania
mam w domu trumnę
przymierzam do niej stare buty i garnitur
kupuję kwiaty i wieńce – w drogeriach
mydło i perfumy – obetnę jeszcze
paznokcie i włosy – najważniejsze
to zrobić dobre wrażenie –
potem umyję dokładnie ciało i duszę
brud z sumienia zetrę pumeksem
i wyszoruję grzechy do czysta –
powysyłam jeszcze telegramy
i zawiadomienia do rodziny i sąsiadów
napiszę nekrolog o sobie
bo któż zna mnie lepiej?!
i zamówię pogodę u dyżurnych aniołów
najlepiej deszcz aby nikt nie musiał
ronić nadaremnie sztucznych łez –
do rzeki wrzucę mleczne żeby i niewysłane listy – niech pamięta! wybiorę
miejsce pod drzewem lub chmurą gdzie słychać tylko ciszę grobową wyciosam krzyż i z kamienia płytę wykuję szorstką i kruchą niezapisaną do końca jak życie człowieka
22 listopada 2024
niemiła księdzu ofiarasam53
22 listopada 2024
po szkoleYaro
22 listopada 2024
22.11wiesiek
22 listopada 2024
wierszejeśli tylko
22 listopada 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 listopada 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
22 listopada 2024
Potrzeba zanikuBelamonte/Senograsta
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga