25 czerwca 2010
Za okazaniem
Jak mogłaś się tak głupio zestarzeć Klaro?
Siedzisz w moim pokoju siwa, malusieńka
i zlizujesz zjełczałą szminkę, co śmiesznie
wyciekła poza kontur ust, jak strużka krwi.
Zazdrościsz mi. Znany pisarz powiedział:
stachowa Dagny: mrok, to milczenie i oczy
przepastne. Ty uciekłaś w pola, życie
omija cię szerokim łukiem. A ja rozkwitam.
Podróże przy stoliku w klubie, układane
rzędem widokówki – paryże, londyny, majorki
i ten blask, że od kochanków za noc albo dwie
– dostałaś parę wierszy z ukrytą dedykacją.
Jerzy chciał tylko dziecka i mnie, na progu
każdego dnia. Jakaś muza, mówił, porywy.
W rozprutej z boku, dwudziestoletniej sukni
płacze przede mną i nawet nie mogę jej
wtórować, bo mi w życiu wyszło parę rzeczy.
Chce, bym miała poczucie winy. Nie mam.
Powiedz mi chociaż – jak mam teraz żyć.
Musi być jakiś sposób. Tamci odeszli,
a tutaj mnie nie chcą. Nie umiem być sama.
Nie wiem, Klaro. Zawsze byłam głupsza.
Pewnie, że się martwię, ale to twoja jesień.
26 czerwca 2025
sam53
25 czerwca 2025
ajw
25 czerwca 2025
violetta
24 czerwca 2025
Belamonte/Senograsta
24 czerwca 2025
Belamonte/Senograsta
24 czerwca 2025
Arsis
23 czerwca 2025
Belamonte/Senograsta
23 czerwca 2025
ajw
23 czerwca 2025
ajw
23 czerwca 2025
Belamonte/Senograsta