11 czerwca 2010
Meta
Znowu żulia zbiera na kolejne wino;
szarpią za rękaw i to już nie jest prośba.
To miasto traci oddech, domom pęka skóra.
Co jeszcze może zdarzyć się w miejscu, gdzie
nawet zegar na ratuszu stracił poczucie czasu?
A bohaterowie nigdy nie zmęczeni, śledzą
skwery, wygrzebują pety. Mała eldoradość.
Początek i koniec – zdobywany zygzakiem.
Umierają szybko, wcześnie i nietrzeźwo.
Właśnie ksiądz na pożegnianie skropił jednego
czystą, kumple się przeżegnali, któryś nawet załkał.
Prowadzimy go razem na ostatnią w życiu metę.
Zrzucę się na ich chandrę, coś położę na tacę.
1 czerwca 2025
wiesiek
1 czerwca 2025
Marcin Olszewski
1 czerwca 2025
violetta
31 maja 2025
violetta
31 maja 2025
Marek Gajowniczek
31 maja 2025
sam53
31 maja 2025
dobrosław77
31 maja 2025
sam53
30 maja 2025
wolnyduch
28 maja 2025
sam53