27 sierpnia 2010
Z nocy na noc (12)
Patrz ojciec, znowu nasz Gustaw
uciekł do lasu – kiedyś nam się zgubi.
Przyszło wreszcie to zbawienne spanie;
sen porwał Gustawa na tę noc daleko,
niesie zwiniętego jak szczeniaka. Szuka
śladów ostrożnie, żeby go nie zbudzić.
W wielkim łóżku czworo dzieci, przykryte
kraciastą pierzyną posapują cicho. Tylko
chłopiec z ogoloną głową nie śpi, gładzi po
włosach najmłodszego brata i cicho śpiewa.
Pokażę ci dzisiaj bagna Gustawie - ojciec
prowadzi go na mokradła. Potem już tu nie
przychodź, bo nie wrócisz. Tu czai się złe.
Mały kiwa głową, ale przecież wie, że pójdzie.
Obudziły się bagna, kipią; bure mgły opadają
na nie, tłumiąc krzyk dziecka. Echo nie zdążyło
ponieść tego wołania dalej, zapadli się oboje.
Panienko, podaj mi rękę – Gustaw obejmuje
drzewo. I wciąż krzyczy.
1 lutego 2025
madonna niekarmiącaToya
1 lutego 2025
jeszczeTeresa Tomys
1 lutego 2025
balTeresa Tomys
1 lutego 2025
0102wiesiek
1 lutego 2025
pustynna symfonia (II)AS
1 lutego 2025
Jak ślicznievioletta
1 lutego 2025
kwiaty na poddaszuYaro
1 lutego 2025
Sroka MonetaToya
1 lutego 2025
Wielka dusza /Mahatma/wolnyduch
1 lutego 2025
Każdy ma własne Himalajewolnyduch