12 lipca 2010
Niepamiętliwe matki wieloramienne
Nikt nie pamięta, kiedy pojawiła się.
Usiadła na widocznym miejscu,
by łatwo ją było odszukać. I była.
Niczym wielki dom z kątem dla każdego,
z otwartymi okiennicami serca. Zbierała
ich jak porzucone na poniewierkę ptaki.
Matka wieloramienna, miała przepastne
kieszenie na małe i wielkie grzechy.
Zamieniała je na niewinne potknięcia.
To nie wy jesteście źli – tłumaczyła uparcie,
a oni, rozgrzeszeni – zasypiali spokojnie.
Patrzyła na nich i czuła jak powoli spełnia się
w niej macierzyństwo, odradzając martwe
dotąd tkanki. Budziła się matka matek
dla każdego, kto szukał bezpiecznej kryjówki.
Pamiętam, kiedy zniknęła nagle.
W tamtym miejscu została po niej góra gruzu,
wybite okna, połamane okiennice. Trawa bieliła
się od puchu po wypierzonych ptakach. I cisza.
Ktoś widział, jak odchodziła nocą, utykając.
Rozgrzeszani zbyt łatwo, kochani za wszystko,
rozebrali ten dom do ostatniej cegły. Uciekli.
Ona pewnie szuka już nowego wzgórza, gdzie
usiądzie na widocznym miejscu i zaczeka.
One już takie są. Niepamiętliwe.
12 maja 2025
Yaro
12 maja 2025
Yaro
12 maja 2025
wolnyduch
12 maja 2025
wiesiek
12 maja 2025
sam53
11 maja 2025
Yaro
11 maja 2025
wiesiek
11 maja 2025
Marcin Olszewski
11 maja 2025
Marek Jastrząb
11 maja 2025
violetta