2 października 2010
Dietetyczka
Tajemnicza, mloda i taka odległa
w zasięgu mej ręki zatrzymanej w kadrze.
Śniłaś mi się. Do mnie z ramionami biegłaś
Zabiło serce! Sięgnąłem w zanadrze.
I dałaś mi przepis na moje kłopoty,
lubczyk, mandragora, nalewka z orzechów.
A we mnie już drzemie chyba coś z idioty,
wstydząc się siebie, nie popełniam grzechów.
Mą dietą niech będzie zupa z twej młodości
z urody twej pragnę wykwintnej sałatki,
nóżki wzrokiem zgryzę do szpiku, do kości,
potem z rąk przyjmę chłodny łyk serwatki.
Grzeszę we śnie, wybacz, marzenia me górą,
lustro okrucieństwem dorównuje katu.
Rozbawia mnie grymas naciągniętą skórą,
nie sprawię mostu co klamrą dwóch światów.
22 listopada 2024
niemiła księdzu ofiarasam53
22 listopada 2024
po szkoleYaro
22 listopada 2024
22.11wiesiek
22 listopada 2024
wierszejeśli tylko
22 listopada 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 listopada 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
22 listopada 2024
Potrzeba zanikuBelamonte/Senograsta
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga