9 września 2010
Struga
Wypływała z ciemności zielonej gęstwiny,
czesały ją obłaki i błyskała w słońcu.
Falowała wstęgą, lekkością muślinu,
by w bujną łąkę zanurzyć się w końcu.
Rozłożystej olszy płukała korzenie,
skąd do niej mrugały diamentowe łuski.
Wpadała w bystrze aż na zatracenie,
by rozpłynąć szmerem, szeptem do poduszki.
Cięły ją rybki w bystrzu jak sztylety,
odgłosem plusku wyrażała ból.
Jej zimny dotyk był ciałem kobiety,
gładkiej jak marmur, przyodzianej w tiul.
W zakolach roiły się czarne przecinki,
pod bacznym okiem zaklętej królewny.
Pływały obok żagłlówki z łupinki,
puszczane dłonią kuzynów i krewnych.
Zanurzali w jej toni spracowane ręce,
by w modlącym geście zaczerpnąć jej chłód.
Spoglądali w niebo, naturze w podzięce,
że nagrodę przyniósł całodzienny trud.
I płynęła dalej i parła w nieznane
i ginęła w większych od siebie strumieniach.
I ruszała młynom koła obracane,
by wypłynąć teraz w kochanych wspomnieniach.
24 lutego 2025
Bezka
24 lutego 2025
Belamonte/Senograsta
23 lutego 2025
sam53
23 lutego 2025
Bezka
23 lutego 2025
Jaga
23 lutego 2025
absynt
23 lutego 2025
absynt
23 lutego 2025
wiesiek
23 lutego 2025
Eva T.
23 lutego 2025
wolnyduch