2 czerwca 2011
zgorzel
puls jak puls. krążymy, ale trzeba konsekwentnie
dopowiedzieć, że jednak dwuwymiarowe z nas owoce
bug w wyobraźni, kiedy tworzyła żałosny skrypt.
soliści z boskiego nadania? nie jest to dzień ósmy
wśród elektrycznej mgły, kiedy usta nam gorzeją
melancholią. ja pamiętam twoje niedojrzałe anonimy
o fobiach nad rozkapryszoną kołyską. gęstnieję
w słoną i niespodziewaną tożsamość, której ciało
pragnęłaś wchłonąć o czwartej prawie trzydzieści,
wierząc w z góry zafałszowany pretekst. było gorzej
- żyła zgorzel. oto kwitło ciało twoje. trele morele -
jakaż to nadzieja na oddech z toksycznie bliska?
wszystko byle nie cudza empatia. szadź i pukanie
tłumione od wewnątrz skorupy. ono wreszcie osobno.
10 stycznia 2025
1001wiesiek
10 stycznia 2025
Dreszczowiec na dobranocMarek Gajowniczek
9 stycznia 2025
stalker gwiazdkowyAS
9 stycznia 2025
09.01wiesiek
9 stycznia 2025
jakie to dziwne, już styczeń..jeśli tylko
9 stycznia 2025
-Kreton
9 stycznia 2025
-Kreton
9 stycznia 2025
Wieczór autorskiMarek Jastrząb
8 stycznia 2025
*****sam53
8 stycznia 2025
ZakończenieCzerwony Mag