10 czerwca 2010
Requiem dla samobójcy
Puste przebiegi po korytarzach, liszaje farby
znaczące ściany, ubikacja na półpiętrze z zanikającą
żarówką, ciągły niedosyt papieru i mydła.
Ot dzieciństwo i dorastanie, taki psi urok
przedmieścia.
Spadanie w górę to kwestia semantyki, z przeczuciem
braku błogosławieństwa nawet od pomniejszych
świętych. Pijąc jabole na cmentarzu pojął – pogrzeby
też są dla ludzi, może nawet przede wszystkim,
a granit bywa miękki w sprawnych rękach.
Nadeszła wolność, sąsiadka, od której pożyczał drobne
urodziła kolejne dziecko. Tu nawet nie chodziło o brak
nadziei, po co jeździć do centrum skoro wszystko można
załatwić w bramie pod jedenastką. Pewnie były jakieś
widoki na przyszłość, lecz mycie okien to zajęcie
poniżej godności mężczyzny. Spirytus wyraźnie potaniał,
paradoksalnie zdrożała wódka, cóż wzrok można stracić
na wiele sposobów. Sąsiad, tutejszy filozof, mawiał:
Uważaj, życie nie włosy- nie odrośnie, ale kto by tam
słuchał pijaków z dwudziestoletnim stażem.
Jeżeli to ma jakieś znaczenie zachód słońca był piękny,
liryczny w swoim podsumowaniu i w perspektywie
nieubłaganego wschodu.
4 lutego 2025
Przez palce czas przeciekaMarek Gajowniczek
4 lutego 2025
NAPIĘCIA POWIERZNIOWEAtanazy Pernat
4 lutego 2025
Ankaajw
4 lutego 2025
Setkiwolnyduch
4 lutego 2025
Czy są jeszcze takie Agnieszki?wolnyduch
4 lutego 2025
morze w nas mruczyajw
4 lutego 2025
0042absynt
4 lutego 2025
***[pośród gruzów mężczyznaToya
4 lutego 2025
Wiarygodność chwilowo słusznaMarek Jastrząb
4 lutego 2025
Gra ze stereotypamiMarek Jastrząb