13 listopada 2011
Poranna kawa
Porcelanowy brzęk kruchości
Rozkołysany aromatem
Głęboką czernią lśniąc
Paruje niczym lot gołębia
Podzwania lekko srebrem
Kryształu słodząc czarem
Powieki wpół przymknięte
Rozsunie okno żaluzjami
O poranku drżącym
Gdzie za taflą szklaną
Ostatni z drzewa liść opada
Myśl biegnie babim latem
Ogrzana biciem Twego serca
Ktoś komuś pocałunek prześle
I zaraz niby ciepłym szalem
Złoty kobierzec dzień okrywa
Na ustach uśmiech tkliwy
Otworzy zachwyconą bramę
By czas uszczęśliwiony
Wbiegł szukając skrzętnie
Dwojga serc bijących
Rytmem szalonej kofeiny
Już gra orkiestra symfoniczna
Bladego jesiennego walca
Kropelki bębnią o parapet życia
A posiwiałe świtem chwasty
Wciąż ogród zdobią ostem
Nić długa zwiąże drogi losu
2 listopada 2024
Kampania - erotykMarek Gajowniczek
2 listopada 2024
Kwiatyvioletta
2 listopada 2024
dzisiaj wymyśliłam słońcesam53
2 listopada 2024
PotopMarek Gajowniczek
2 listopada 2024
0211wiesiek
2 listopada 2024
Uczucia to kolory duszy.Eva T.
2 listopada 2024
Spóźniony wiatrMarek Gajowniczek
2 listopada 2024
kochaj mnie na dzień dobrysam53
1 listopada 2024
Norylsk. Nieskończony deszczArsis
1 listopada 2024
GrzybodranieTrepifajksel