zingara, 27 lutego 2018
( fragment książki)
- Chcę się kochać – a ty, jak zwykle przenosisz mnie do miejsca, gdzie cuchnie zgnilizną, a ściany pokrywa pleśń. Dotykam powietrza, oddycham starymi szmatami. Przewieszone przez sztalugi przypominają podniszczone obrazy, na które nie da się patrzeć - spieprzone (... więcej)
zingara, 17 marca 2018
Agata zbladła, zupełnie nie wiedziała jak powinna się zachować.
- Jezus Maria! I co ja mam z tobą zrobić – pochyliła się i roztrzęsiona próbuje znaleźć puls.
- Gdzie on jest, do cholery… - widząc swoją bezradność zaczyna potrząsać Justyną.
- Wiem! Telefon, muszę zadzwonić (... więcej)
zingara, 7 marca 2018
- Mam pomysł. Co tak będziemy siedzieć bezczynnie? Doprowadź swoje zwłoki do stanu używalności, załóż coś wyjściowego, pojedziemy do Adama. Jak to mówią „ jeśli Mahomet nie może przyjść do ciebie, to ty idź do niego".
- Boże! Co ty pleciesz? – wypaliła Justyna.
- Okej, (... więcej)
zingara, 26 lutego 2018
Rozdział drugi
Znów zbliża się noc, wstrzymuję oddech, by nie poczuć smrodu, a przecież niedawno odnawiałam mieszkanie. Nie, nie staram się zamykać oczu, bo i po co, zawsze wracasz, przenikasz przez ściany, kładziesz się obok, pochłaniając wzrokiem, jakbyś chciał wyssać ostatnią (... więcej)
zingara, 6 marca 2018
Agata szarpie za klamkę i wali pięściami w drzwi.
- Co się u ciebie dzieje? – wrzeszczy przeraźliwie. Krzyki obudziłyby nawet truposzczaka.
- Justyna! Do diabła, żyjesz? Wpuść mnie do domu, wiem, że tam jesteś.
Czasami nie mam pojęcia, po jaką cholerę przyjaźnię się z (... więcej)
zingara, 27 lutego 2018
jakbym powstała z chaosu, podnoszę się,
to znów upadam, zwijam z bólu
— zwierzątko prowadzone na rzeź
przybiera nieokreślony kształt neurotycznej
epidemii. nie mów,że to paskudna przypadłość.
rozrasta się
słyszysz? znów grają:
marsz żałobny — pochłania delikatne (... więcej)
zingara, 25 lutego 2018
Rozdział pierwszy
- Justyna! Justyna wstawaj! Wywłoko jedna, znów wylegujesz się w łóżku.
- Dość tego! – słyszę krzyk z drugiego pokoju. Przykrywam głowę poduszką
- Co za babsztyl! Ciągle wrzeszczy - syczę przez zęby.
- Któregoś dnia oddam cię do domu starców - jędzo! (... więcej)
zingara, 27 lutego 2018
"Gawrony bazgrały czarną kreską po fiołkowych obłokach jesieni" autor - Virginia Woolf
ciągle przemierzam nieosiągalne marzenia,
choć myśli zawładnęło choróbsko,
zwane różyczką.
pozornie były ze mną bawiąc latem,
nawet poczułam zapach fiołków. zastanawiające.
(... więcej)
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
9 maja 2024
wciąż na faliYaro
9 maja 2024
0905wiesiek
8 maja 2024
0805wiesiek
8 maja 2024
Światełka dla zbłąkanychSztelak Marcin
8 maja 2024
Pamięć silniejsza jestMisiek
8 maja 2024
Pamięć silniejsza jestMisiek
7 maja 2024
Gdzie coś się kończy -Marek Gajowniczek
7 maja 2024
Menukb
7 maja 2024
0708wiesiek
7 maja 2024
Requiescat in paceMarek Gajowniczek