28 kwietnia 2010
Przedsen (takatambajka)
Cisza.
Cicho i przyjemnie. Właściwie miałem już zasnąć, kiedy nagle...
- Jestem... - coś poruszyło się pod ścianą. - ...znudzona.
Do tej pory wydawało mi się, że jestem tu zupełnie sam, w każdym razie powinienem być. Okazało się jednak, że nie mogę być pewien samotności. Nawet pod własnym łóżkiem! Poczułem się oszukany. Zacząłem powoli przekręcać się w stronę dywanu.
- Nie poznaję Cię.
Ha! I kto to mówi, osoba która zakrada się pod MOJE łóżko i w najmniej oczekiwanym momencie zaskakuje mnie swoją obecnością! Próbowałem nie dać po sobie poznać zdenerwowania, opanować sytuację i powiedzieć coś bez drżenia głosu:
- Po prostu pod łóżkiem jest trochę duszno i chcę już wyjść.
- Droga wolna. - powiedziała spokojnie, lecz mimo ciemnosci poczułem na sobie jej wzrok i towarzyszący tym słowom drwiący uśmiech.
- Ha ha, bardzo zabawne, puść najpierw moją nogę... no już...
Poczułem się bezsilny. Tak, właśnie w tej chwili miałem wielką ochotę się rozpłakać, ale postanowiłem udawać twardziela.
- Puszczaj! - krzyknąłem stanowczo, choć być może w jej odczuciu rozpaczliwie.
- Puściłam, lepiej?
Hmm, wcale nie lepiej. W tej kłopotliwej i niecodziennej dla mnie sytuacji, napędzanej strachem, jej dotyk wydał mi się bardzo przyjemny. Przez chwilę przemknęło mi nawet przez myśl, by powiedzieć jej, żeby złapała mnie spowrotem. I złapała. No tak, jak zwykle najpierw powiedziałem, a później o tym pomyślałem... Trwało to dłuższą chwilę i trwałoby jeszcze, gdyby nie przypomniało mi się, że przecież w każdej chwili do pokoju może wejść babcia i nas nakryje.
- No dobra, nie będziemy przecież leżeć tu do rana w takich niewygodnych pozycjach. - przerwałem ciszę i spróbowałem przejąć kontrolę. - Idziemy spać?
- Zaraz, stąd chyba będzie widać gwiazdy jak się przesuniesz w lewo.
'Romantyczna..' - pomyślałem. Zapowiadał sie całkiem przyjemny wieczór.
- Ale wtedy wgniotę Cię w ścianę. - roztrzaskałem na drobinki romantyczny nastrój.
'Myśleć najpierw, mówić póżniej!' - pomyślałem, Jak zwykle za późno.
- O mnie się nie martw, jak będzie źle to Cię uszczypnę w ramię. - odparła.
- Zresztą, zaraz przyjdzie babcia, zapali świato i po zabawie. - panikowałem nadal.
- Babcia robi sweter dla dziadka, nie wejdzie.
- Ale jak będziesz szczypać, to jej powiem. - odburknąłem i pokazałem jej język.
'Brawo. Zachowałeś się jak głupiutki i źle wychowany dzieciak' - pomyślałem i w tej samej chwili uświadomiłem sobie, że przecież nie jestem już dzieckiem. Co ja tu robię? Jest już tak późno, a ja rano wstaję do pracy.
- Cholera, dwoje dorosłych ludzi i się szczypią pod łóżkiem. - uśmiechnąłem się pod nosem i wyszedłem otrzepując pajęczynę i kłęby kurzu, które przykleiły się do mnie jak do jakiegoś mopa. Mógłby tam ktoś czasem zajrzeć i posprzątać.
- Jesteś dorosły? - zapytał mnie głos z podłogi.
- A Ty nie? - byłem zdezorientowany. - Ojej! To kto w takim razie leży pod moim łóżkiem?
- Powłoka duszy.
Aha. Jakoś nie chwytam takich poetyckich metafor, nie znam się na tym, bo i po co. Przyjrzałem się trochę dokładniej. 'Powłoka? Raczej odwłok jakiś...' - przeleciało mi przez myśl, kiedy spod łóżka dobiegło mnie ciche westchnienie. Posmutniała. Nie... znowu? Nie możliwe, żebym powiedział to na głos! Kretyn. Że też ja zawsze muszę coś takiego wypalić. Za grosz wrażliwości, zero taktu, delikatności. Gruboskórny zwierz. Gdzieś słyszałem, że faceci to świnie. W moim przypadku to by się nawet zgadzało.
* * *
- To już idę, nie będę sie pogrążał.
- Jak chcesz. - odparła ozięble i jakoś wcale się temu nie dziwię.
- Ale nie chcę tak iść, jak ja już idę a Ty mnie już nie lubisz. - odpowiedziałem szybko i jakby trochę nieskładnie. - Będę miał sny koszmarne.
Próbowałem zagrać na jej uczuciach. Czasem skutkuje.
- A nawet do grobu mnie wpędzisz tym... - ciągnąłem. - Do grobu...
Może to było perfidne zagranie z mojej strony, ale dostrzegłem zmianę w jej spojrzeniu. Mógłbym nawet powiedzieć, że lekko się uśmiechnęła. Poczułem się trochę pewniej, więc postanowiłem rozegrać to do końca:
- No ale lubisz mnie, czy już nie lubisz? - spytałem nieco naiwnie, ale oczekując poważnej odpowiedzi.
- A jak myślisz?
Nie cierpię jak ktoś mi odpowiada pytaniem na pytanie, to świadczy o braku kultury. Jednak w tym wypadku chodziło o coś innego. Nie oczekiwała odpowiedzi, chciała zyskać na czasie. Zastanawiałem się co odpowiedzieć, miałem mieszane uczucia. Zauważyła moje zakłopotanie i postanowiła jednym zdaniem przerwać tą męczarnię:
- Bardzo Cie lubię, głupolu. - powiedziała to w taki sposób, jakby chciała powiedzieć mi to już od dawna.
Ha, lubi mnie! Poczułem ogromną ulgę i nieopanowaną radość, którą chyba zauważyła. Zresztą wcale bym się nie zdziwił, przecież podskoczyłem pod sam sufit.
- To dobranoc. - odparłem zadowolony i wreszcie mogłem spokojnie zasnąć.
- A Ty? - spytała cicho.
No tak, jak zwykle zapomniałem odwzajemnić uczucie. Cholerny egoista. Wydawało mi się to tak oczywiste, że uznałem iż nie ma potrzeby o tym mówić.
- Ja też Cię lubię, dlatego zależy mi na tym, żebyś Ty lubiła mnie.
Nie odpowiedziała, ale odwzajemniła mój uśmiech.
- To dobranoc. - usłyszałem po chwili.
Owinąłem się w kołdrę i przytkałem ucho do ściany. Z sąsiedniego pokoju dało się słyszeć miarowe chrapanie na przemian ze świstem jaki wydają bezzębne dziąsła. Babcia usnęła nad robótką. Dziś nikt by nam nie przeszkodził...
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga
21 listopada 2024
4. KONTAKT Z RZECZYWISTOŚCIĄBelamonte/Senograsta
20 listopada 2024
FIANÇAILLES D'AUTOMNEsam53
20 listopada 2024
2011wiesiek
20 listopada 2024
3. Uogólniłbym pojęcieBelamonte/Senograsta
20 listopada 2024
Mówią o nich - anachronizmMarek Gajowniczek
19 listopada 2024
Bielszy odcień bieliMarek Gajowniczek
19 listopada 2024
Niech deszcz śpiewa ci kołysankę.Eva T.