17 czerwca 2010
z rogu obfitości
wróciła. w dłoniach trzymała kamień.
włożyłem go sobie do środka - od działania
do nie-działania - uważny w dwójnasób.
gdy ziemia stała się niebem nie było
żadnej przerwy. radość przychodzi gdy seks
znika. wibrujemy, pulsujemy radością
totalną, tymczasem Bóg logika ( choć
to tylko mentalna hipoteza) niczym nożyce
wszystko tnie, dzieli. i ona
odeszła. rzuciłem w nią kwiatem. to taki
kompromis. nie mogłem rzucić kamieniem.
28 grudnia 2025
wolnyduch
28 grudnia 2025
wiesiek
28 grudnia 2025
sam53
28 grudnia 2025
sam53
27 grudnia 2025
marka
27 grudnia 2025
marka
27 grudnia 2025
marka
27 grudnia 2025
marka
27 grudnia 2025
marka
27 grudnia 2025
wiesiek