3 december 2011
Szopka
nie ma wyjscia z labiryntu
jest bezwzględny przymus
ulepić resztkę siebie
z tego co zostało
graniczy z cudem
na dzień dobry
niewłaściwym pinem
zblokowałem bankomat
kolejka niecierpliwych
wsciekłym wzrokiem
wychłostała plecy
muszę kupić pół litra
papierosy i kawę
zdenerwowany
chętnie bym ich zjebał
pozostałem człowiekiem
na skraju paniki
w ataku depresji
spadłem ze schodów
najmądrzejszy z tłumu
przyłożył kamieniem
alkoholowej choroby
przeszli nade mną
tacy dumni
i zdrowi
obrzucili gównem
kwiecistych epitetów
było tak świątecznie
bożonarodzeniowo
bankomaty rzygały królami
pastuszkowie witali
odarty ze złudzeń
stałem nad żłóbkiem
5 november 2024
0511wiesiek
5 november 2024
"W żółtych płomieniachJaga
5 november 2024
Jesień.Eva T.
5 november 2024
Freedom From PainSatish Verma
4 november 2024
0411wiesiek
4 november 2024
Słucham jeszcze, jak ostatnieEva T.
4 november 2024
Pure As GoldSatish Verma
3 november 2024
Nie tak całkiem zielonyJaga
3 november 2024
0311wiesiek
3 november 2024
Listopad.Eva T.