Falcon911, 9 september 2012
Pamiętasz? To co będzie? Nie?
Powiem Ci.
Przypominam sobie, jak będziemy łapać motyle,
Skacząc po łące i nurzając się w mleczach.
Pamiętam, przyrządzenie wspaniałej kolacji,
A potem, przytuleni,
zaśniemy,
gładząc pełne brzuchy.
Przypominam sobie, jak zbudujemy nasz dom,
który przetrwa wszystko.
Nasz czereśniowy sad, który zasadzimy.
Pamiętam.
Wszystko.
Dla A.
Falcon911, 9 april 2012
Korytarzem, po cichutku, na paluszkach
Przechodzimy pomaleńku, trzymając się za ręce.
Cichutko, pomału, niech nikt nas nie widzi,
Im dłużej ukryci, tym dłuższa cisza,
A cisza to więcej spokoju. Dla nas.
Pomaleńku, leciutko, na paluszkach.
Od drzwi dwudziestki dziewiątki,
po ławkę przy tablicach,
po salę gimnastyczną, chiński bar,
aż po korytarzyk Twojego domu.
Idziemy po cichutku Twoim korytarzykiem,
Wprost do Twego pokoju.
Cichutko, wolno, po co się spieszyć?
Idziemy, w myślach wiedząc o wielu innych
korytarzach i ulicach, które zdążymy przejść.
Idziemy, a mija nas coraz więcej.
Ale nie spieszymy się, my mamy czas.
Im go więcej tym lepiej, jednak oboje nie pogodzimy się z tym,
że w końcu jedno z nas będzie musiało iść spać.
Nie myślimy o tym - teraz nasz czas.
Falcon911, 8 april 2012
Pod nieobecność świtu
Tkwię w ciepłej mgle godziny pierwszej
słuchając hałasów, jakie wydaje cisza.
Oślepiony mrokiem
Widzę swoją własną krótkowzroczność
Bo dotąd nie widziałem
Ciebie.
Pod nieobecność świtu
Tkwię w ciepłej mgle godziny drugiej
Myśląc o migdałach. Bynajmniej
nie niebieskich.
Oślepiony mrokiem
Widzę jaśniejący obraz w swym umyśle
Który cały czas mi towarzyszy.
Twój.
Pod nieobecność świtu
Tkwię w ciepłej mgle godziny trzeciej
Czując pod mostkiem tę nieczułość tęsknoty
Oślepiony mrokiem
Widzę własną bezsilność
Ale też wyraźną nadzieję na ujrzenie
Ciebie
Świt już puka mi w okno
Dyktatura słońca zalewając świat
Zmusza do przerwania ciszy.
Przywrócony jasnością wzrok
Nie pozwala mi nie widzieć Ciebie
I dobrze.
Bo sama wiesz, że zdychałem bez Ciebie
Odkąd tylko zgasiłaś lampkę.
Gdy skończyłaś czytać.
Falcon911, 7 march 2012
Za szkłem starzeją się talerze.
Te z chińskim wzorkiem i te jednolite,
Te nieco większe, półmiski i te całkiem malutkie.
Dostają siwej brody z lekkiej pajęczynki,
Obrastają niczym kurzem wiekową mądrością.
Farbki bledną, pękają, jak twarz cała w zmarszczkach.
Ale czekają cierpliwie na ciepły posiłek.
Głodne są.
Mają warstwę kurzu na chińskim wzorku,
Której grubość wyznacza im wiek.
Nieużywane, wspaniale czyste, mądrości mają w sobie.
Wszystko co widziały to twórca i ludzi kilku, co je oglądali.
Nie zaznały smaku,
Nie poczuły ciepła.
Głupie są.
Chiński wzorek ciemny,
Na kółku leży białym,
I wężyki zdobień wzdłuż krawędzi pełzną,
Leciutki poblask złota co od kurzu się szczerzy.
Gdyby nie starość zachwycałyby,
Poruszając serca estetów.
Piękne są.
Falcon911, 14 january 2012
Takie niewinne
jak zabawa dziecka w samoloty i lotników
Jak szary wróbelek, otrzepujący się z deszczu
Rozpoczynający się wschód słońca, olśniewający zmęczone twarze
Siedzące cichutko w pokoju zabawki
A to przecież tylko zwykłe uczucie
Takie przecież popularne i typowe
Co z tego, że często mylone?
Najpiękniejsze jednak jest to
że by je znaleźć, trzeba wpierw ujrzeć niewinność
Która występuje w tak najprostszych rzeczach
Jak zabawa dziecka w samoloty i lotników.
Falcon911, 12 january 2012
Stałem często nad zielonym morzem,
Słuchając śpiewu powietrza.
Dalej, ciemna ściana szumiała miliardem gałęzi.
Stałem też czasami przy szarej pustyni,
Głuchnąc od huku postępu.
Wysoko, pięły się szaroszklane kaktusy nowości.
Siedzę teraz nad zielonym morzem,
Zasypywanym bezlitośnie przez brudny piach.
Cichy śpiew poranka umiera,
Zaduszony ołowiem i trującym dymem.
Falcon911, 10 january 2012
Dziś nie urodził się Chrystus
Nie było Trzech Króli na objuczonych wielbłądach
Żadna gwiazda nie świeciła na niebie
A szopka była jedynie mieszkaniem dla bydła
Żaden sprawiedliwy nie został nasycony
A ciemność nie ustąpiła jasności
Jedynie w tych świątyniach palą się świece
Rozpraszające mrok pośród zebranych
Nikt nie został w opustoszałych kościołach
Czarna zasłona opadła na krzyże
A resztki wiary, tlące się w człowieku
Zostały zastąpione przez zwykły gniew
Bo umarła właśnie wiara na słowa
Kto dziś nie widzi ten nie wierzy
Jedynie w tych świątyniach palą się świece
Rozpraszające mrok pośród zebranych
Ostatnie wysepki są zalewane
Przez ciemne, gęste morze zawiści
Człowiek stał się już maszyną
Która czuje mniej niż kamień
A jasne duchy o świetlistych skrzydłach
Kryją się pośród opuszczonych kościołów
Jedynie w tych świątyniach palą się świece
Rozpraszające mrok pośród zebranych
Falcon911, 9 january 2012
Mam na imię Ja
Jestem połową
Mam poukładane życie
Cieszą mnie błahostki
Spotkałem połowę o imieniu Ty
Ty jest połową chaotyczną
Ty uczyła mnie
Że nie muszę wcale żyć w porządku
Mamy na imię My
Jesteśmy całością
Nie potrzebujemy nikogo
Bo mamy tylko siebie
Żyjemy jak chcemy
Nie oglądamy się na innych
Jesteśmy różni od reszty
I w tym bardzo podobni
Nazywam się Ja
Jestem połową
Byłem kiedyś My
Ale Ty odeszła
Nigdy nie zauważyłem
A jak Ty twierdziła
Że jestem połówką gruszki
A Ty, pomarańczy
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
5 november 2024
Freedom From PainSatish Verma
4 november 2024
0411wiesiek
4 november 2024
Słucham jeszcze, jak ostatnieEva T.
4 november 2024
Pure As GoldSatish Verma
3 november 2024
Nie tak całkiem zielonyJaga
3 november 2024
0311wiesiek
3 november 2024
Listopad.Eva T.
3 november 2024
"Surrender"steve
3 november 2024
You Were Not Like MeSatish Verma
2 november 2024
światłojeśli tylko