12 july 2013

12 july 2013, friday ( Opowieść o kołatkach, czyli dlaczego zniknęłam na tak długo )

Parę lat temu przywiozłam z Krety owoce palmy na długich łodygach (o ile to można nazwać łodygami). Jako dekorację, ale sporo z nich powsadzałam w doniczki, ciekawa, co z tego wyniknie. I wynikło – palmy skiełkowały, lecz gdy postanowiłam rozmnożyć ich więcej – owocki okazały się puste. Po pewnym czasie na mój stół do pracy zaczęły emigrować, nie wiadomo skąd, malutkie jak ziarnka kminku robaczki. Nawet się ubawiłam, wykorzystując to w jednym z rozdziałów „Ciotki…”. A potem zajrzałam do tej mojej nieszczęsnej dekoracji i złapałam się za głowę – to już nie była dekoracja, to było mrowisko kołatków. Usunęłam, wyczyściłam i pomyślałam, że będę mieć spokój. Akurat. W tym roku, na wiosnę, zaczął się wyż demograficzny, w rezultacie czego przez trzy tygodnie tłukłam kołatki w ilościach niepoliczonych i co rusz wylewając kawę, do której miały jakiś specjalny sentyment. Zestresowana do granic możliwości uznałam, że jedynym sposobem jest usunięcie kuchennych mebli, gdzie widać zdążyły się już nieźle zalęgnąć, no i sprawienie sobie nowych. Specjalnie nie bardzo mi się chciało wyrzucać forsy na taki zakup, gdyż mimo iż szafki były socjalistyczno-paździerzowym starociem, to jednak, odnowione i przyozdobione w witrażówki i ozdobne listwy, całkiem nieźle spełniały zadanie. Ale cóż – perspektywa następnego wylęgu skutecznie wybiła mi je z głowy. Tak więc zamówiłam nowe i od tej pory tkwię, jak nie na drabinie, to na kolanach – z młotkiem w ręce i gwoździami w zębach, bo przy okazji rozhulałam się i powymieniałam, co się dało. W chwili obecnej moje mieszkanie przypomina skład rupieci, a ja jestem zdziwiona, że mąż jeszcze nie wystąpił o rozwód.
Nie miała baba kłopotu, to sobie sprawiła palmy. :)))


number of comments: 17 | rating: 14 |  more 

ApisTaur,  

trojańskiego konia mit/ wciąż w mocy się trzyma / miał tu tylko jeden być / jest cała stadnina//;)

report |

deRuda,  

o i ja się pod tym znakomitym komentarzem podpisuję :)

report |

Miladora,  

Nowe pojęcie - kołatek trojański. :))) I oj faktycznie stadnina. :)

report |

Miladora,  

Niby malutkie i całkiem sympatyczne, ale te dranie potrafią w dodatku latać i teraz jeden Pan Bóg wie, gdzie jeszcze zawędrowały. :)))

report |

Hania,  

a jak TY to fajnie opisałąś :)

report |

Jaga,  

całkiem sympatycznie się jawią, pomimo :))

report |

Miladora,  

No, takie rozczulające, ale jeżeli zaczynają wędrować stadami po kuchni, to można osiwieć - na szczęście chleba nie żrą. :))) Za to znalazłam jednego w zakręconym słoiku z solą. Nie mówiąc o puszce z herbatą - wszędzie są w stanie się wcisnąć. ;)

report |

jeśli tylko,  

Dostałam fajne stare krzesło, ale..dziurawe. Nie wniosłam go nawet do domu. Ze zwierzątek wolę psa ;) Nie wiem czym wytruć to towarzystwo

report |

Miladora,  

Są specjalne preparaty - najlepiej strzykawką wsączać w dziurki. ;) Ale nie lubią też podwyższonej temperatury, chociaż trudno jednak wsadzić krzesło do piekarnika. :))) A co do nowego "ąturażu", to jutro zawieszam wreszcie nowe szafki i wypluwam gwoździe. :))) Serdeczności, Jeślinko. :)

report |

jeśli tylko,  

i jak Ci w nowym ąturażu? (poza młotkiem? :))

report |

Ustinja21,  

Co za dziadostwo straszliwe o.O jakże sie człowiek może pomylić :D

report |

Miladora,  

No, dziadostwo, Ustinko - nie życzę nikomu, chociaż przemycenie pudełka z kołatkami do mieszkania jakiejś paskudnej osoby mogłoby być niezłą zemstą. :)))

report |

Miladora,  

Gdybym wiedziała, że są chętni, założyłabym hodowlę kontrolowaną, Padme. :)))

report |




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1