8 november 2013
8 november 2013, friday ( rozstaje dróg wolności )
Jakim to bagnem trzeba będzie jeszcze iść? Jaką pustynią, dla odmiany? Ile razy z gniewu stanąć w płomieniach, ile razy rozpłakać się z bezradności, w proteście ciało rozdzierać, jak Rejtan koszulę, żeby serce… tak, żeby serce mogło dopiąć swego i zginąć pod bagnetem. Dwa kwadranse później nazwą bohaterem. I będą tak nazywać, aż nauczą na pamięć, bo inaczej nie zdasz matury. To dobry moment na rzucenie wszystkiego w diabły. Nie powiem, co dalej lecz choć wkurwiam się dość często, wiem, że wybrałem dobrze. Idę własną ścieżką, a czy co płonie za mną, nieważne. Ziemia jest okrągła, więc i tak trafię gdzie stałem, bogatszy o całą tę drogę, bo zawrócić to żałować, a niczego się nie uczyć. Więc po co iść, po co martwić się drogą? Takich niech tłum niesie, zwykle na skraj czegoś/kogoś.
„mniemam, że mam powody, by drogi swej nie zmieniać” - akurat
29 april 2024
AmnesiaSatish Verma
28 april 2024
Pan pokląskwa w ostatnichJaga
28 april 2024
CompromisedSatish Verma
27 april 2024
Uśmiech z trawkąJaga
27 april 2024
By KissesSatish Verma
26 april 2024
2608wiesiek
26 april 2024
The EntitySatish Verma
25 april 2024
2504wiesiek
25 april 2024
QuartzSatish Verma
24 april 2024
The End StartsSatish Verma