sisey | |
PROFILE About me Friends (49) Collections Forums (1) Poetry (118) Prose (3) Photography (6) Graphics (29) Video poems (4) Postcards (3) Diary (12) |
sisey, 17 december 2012
na dobra sprawę i na złą (też sprawę)
resztki ze słowobicia taki tam
nielegalny ubój w piwnicznej podobno izbie
opalanej mostami do lipca, mówią
upiera się, że do twarzy mu w czarno-białym filmie
a cała wieś widziała przecież jak na spacer wychodził
szosą E 400 zwaną wśród okolicznych rondem
beznadziejnych romantyków opłaczą rzekotki
jakiś facet zaklinał się w programie świadkowie
zdjęcie było z kilogramem kawy co złośliwi
określili lokowaniem literatury na lichwiarski procent
negocjował też sam z sobą warunki upadku
przekonany że może jak Bizancjum pożeglować
tak naprawdę rozwiewa się za każdym razem
gdy powiedzą zbyt dosadnie: ziemia
/autor ma porządne metalowe drzwi/
sisey, 15 july 2013
Nigdy nie miałem głowy do nazw.
Odróżniam cyprysy od sosen, to wszystko.
Nie powiem więc, co takiego kupiliśmy
na grób mamy - zimotrwały,
zapewniła mnie siostra. Jestem
dociekliwy, ale czasem i ja
odpuszczam z nadzieją, że będzie mi
darowana niepamięć. Jakkolwiek
by to nie brzmiało. Nazwisko i imię
zamówiliśmy w Sienie. Lubimy Włochy
jakoś tak rodzinnie.
sisey, 15 december 2011
a gadają już o tym na mieście
jaki wzniosły -
porcelanę zawstydza kruchością arterii
na otwarciu nikogo niestety nie było
poszła plotka że prowadzi
prosto donikąd
od strony rzeki cichcem
zaklejono okna
nocą sprężyny skrzypią
w podstarzałych łóżkach
nie ma miłości
jedynie księżyc budzi wątpliwość
sisey, 20 january 2012
Chyba o śmierci, tato.
Śmierci, powiadasz, synu?
No tak, tylko popatrz,
mają trzy wózki, pełne.
Raczej wojenny, patelnie dwie widać.
A co patelnia ma do wojny?
Bierzesz, synu, zupełnie od rzeczy,
myśmy na przykład krzesło...
A u nich mebli żadnych,
za to mrożonki i wody ile!
I patrz, jaki piękny schab,
aż im ten kombiak przysiadł.
Na pewno Armageddon.
Przełącz.
sisey, 16 december 2011
nie mam pojęcia jak się zachować
przez wieczność gaszę papierosa
wilk który nieraz warczał na wzburzony księżyc
przesieką gnał choć drzewa z nagła jak olbrzymy
spoglądam niczym na Straż Nocną
gdy w przewodniku czytam że od teraz
to już Strzelców Wymarsz
(i po co były zrywać te zasłony)
A miasto śpi choć słynne - Mistrz w drodze do Paryża
z klozetki raczył tu skorzystać o czym
uprzejmie informuje prawie złota płyta
Tu przerażenie dzikie mnie ogarnia
że kiedy spiszę się do reszty
połaskotany nagrodami
to w drzwiach mięsnego wnet powieszą:
bywał [...] po kaszankę i parówki
sisey, 26 january 2012
a kto to to co to to tak jak
ptak spod żeber w głos
drze się że dość że już dość
a ja bym zarósł topoli grzędą
liściastą chmurą byleby wiatr
i w niebo w niebo ucząc się
spadać w lekkie zakręty
i trwałbym przez deszcze nerwowe
słuchał na rozkurz przeznaczonych
ostatnich wilków lisów szczutych
aż przyszlibyście z siekierami
po swoje krzyże trumny swoje
puste miejsca w pasie drogi
już tylko liście w stos
pogrzebowy wróżebny dym
ostatnią gałąź dziad
zgarnie i pójdę
ze śpiewem pójdę z nim
sisey, 28 march 2012
moja matka tobie odmówiła moja matka mnie odmówiła
czasem tak robią: różaniec lub wprost – ramienia:
jeszcze mam dość siły
poważniejsza od koszul dejaniry – żyję w nich nie będę
się rozwodzić będę się rozwodzić
święty antoni
znajdź C D E F będę wygrywać obiecuję będę wygrywać
obrączkę oddam ci do lombardu i wyjdę, i powiem pojedźmy jeszcze dalej
---------
/konieczne wyjaśnienie: tekst jest jednym z tych, które napisali razem issa i sisey, Agnieszka i Marek. Nie potrafię powiedzieć, które słowo jest czyje/
sisey, 15 march 2013
na stacji nie małej nie
wielkiej nie szybciej niż dym
z papierosa jak proza
z tych czasów gdy było go dużo
wynurzył się pociąg i osłabł
a drzwi trzeba było z kopniaka
i barkiem aż cała tak jakby
zadrżała w posadach
na pustym (no prawie) peronie
poetka wariatka na kogoś
czekała i frunął poeta
i mrucząc już po mnie
za ręcę na ręce chciał chwytać
lecz ona mu rzekła - sąsiedzi
nie nada i to już właściwie jest
cała ballada ponieważ oboje
są cisi i skromni i nie chcą
zasromać tuziemców
więc pewnie wyjadą do Brna
lub Kolonii gdzie łatwiej jest
być cudoziemcem
sisey, 18 october 2011
Cztery ściany bez portretów
nie ma nawet w co postrzelać.
Jakich słów mocnych użyć
nim kuglarz mnie zawłaszczy?
Krzesło, biurko, kanapa
widok z okna stanowczy jak ojciec.
Gdyby chociaż migrena, mógłbym śmielej
na zegarek nie patrzeć.
Czy nie sądzisz, że grubym nietaktem
jest to krzesło tak natrętnie puste?
Jesli chodzi o błędy, zaraz mogę przeprosić
wszystkich twoich kochanków.
sisey, 18 january 2012
Czwartek
Za drzwiami Tokio
Pod oknem rzężą ceny ropy
Byle do Piątku: grill
u znajomych, multikino
Doxa - wie pan - zagajam
w ujęciu platońskim. Smakuje mnie
Marsjanin; wędrowniczek
w szklankach. Mało wymyślne pozy
Boże telekomunikacji tylko Ty wiesz
jak bardzo tęsknię za Clarkiem Kentem
A w poniedziałek hossa na giełdzie
Moja Australia szykuje się do wojny
na ptaki dodo i poezję prowansalską
Znów modlę się do piątku
Tym razem ma być ryż z octem
i pewien gość całkiem podobny
do tego żyda Allena
najtrwalsze we mnie jest przemijanie
najtrwalsza we mnie nieobecność
najtrwalsze wszystko to czego nie zrobię
najtrwalsze podglądanie katedr
dixi
sisey, 16 january 2012
jazz kobiety dorastanie i komunizm
warstwy płowieją i dotykam już jedynie rzeczy
gdybyś tak o tym mieście we mnie chciał coś wiedzieć
to do mdłości patriotyzm c a ł y n a r ó d...
gruz pod niebo ojciec z taczką
być może wtedy zasypano piękno
pośród odprysków z andersena głaszczę tygrysa
prawie jak lord w prywatnym loftcie
dziesięć tysięcy pięter niżej już tylko ja
i credo sprayem w kolorze wypierdalać
ale
mogę na pamięć ci zostawić
słowiki w maju z agrykoli
łęgi nad wisłą
i to szczęście gdy udało się odstać
parówki na ścianie wschodniej
jakiś milion lat temu
nie więcej
/dla ezo*** i Roberta L. za których przyczyną.../
sisey, 8 july 2011
no hej tu twoja stacja mutantów
możesz teraz stanąć przed lustrem
i zapierdalać w ten deseń
zamyślać się płynąć za pojedynczym
słowem nie ma cię i nie wiem dla czego
przed jakimś słowem dowolnym stoisz
jakże owocne jest przebarwienie z tobą rozmowy
nawet z końca świata w pasmie dajesz neutrina
wszystko to kurwa cudnie wyrywa dobranoc
z odśnień mój przyjacielu
/pisane we dwoje: issasisey/
sisey, 14 november 2011
z dna filiżanki wielkie jezioro
niewolnicze do źródeł podróże
tak mnie rwie zupełnie
bez związku z aurą
chociaż kto wie - od jutra zima
na ostro
sisey, 19 november 2011
sobota ziemia nie ma tak dobrze
usta mówią z całą pewnością
intymnie boleśnie znajomo
niema broni się skubaniem warg
nie sposób prościej wejść w piątą porę roku
pozostało wymienić powietrze w całym mieście
myślisz może psu na buty
sentymenty czopek jakiś pokrzyk
w marmur lepiej pójść czy w granit
wolę jednak zapamiętać
czy nie słodzisz
w końcu cały jestem informacją
sisey, 19 july 2014
mówić, ale o czym
gdyby tak moje czy twoje
wiersze od razu w przekładzie
najlepiej gdzieś w Wietnamie
Birma odpada tak samo jak Indie
widzisz, tam można zamieszkać na plaży
za cały bagaż czajnik i mata albo spać
na chodniku czy też w tłumie na stacji
więc wzruszeń jakby mniej nad marnością
kondycji nie brakuje świętym w szafranie
więc gdyby tak moje czy twoje wiersze
miał czytać (już widzisz jak ślini palec?)
jak z tą uniesioną od dwudziestu lat ręką
odkrywa nasze istnienie - chłopców z osiedli
Celine Dion ESKA TV podłe wino szybki seks
a potem zdejmuje okulary starannie
przeciera szkła zamyka oczy
unosi się dym nad Gangesem
a my razem z nim
więc mówmy
o czymś
sisey, 11 november 2012
Na starym przejeździe
obok fabryki makaronów umarł Freddie.
Jazgocząc nadleciał Polonez. Z daleka
widać było światło i pomyślałem, o czasie.
Niektórzy wyraźnie zachrypli. Od Poznania
rycząc fundamentalne We Are the Champions.
Jeszcze tylko flaszka chrupnęła niczym czerep
i nastała ciemność. Z mieszanymi uczuciami
wyjątkowo niespiesznie przeszliśmy.
--------
/czy ktoś jeszcze pamięta tę datę?/
sisey, 14 december 2011
powiedz mi że to normalne
wchodzisz we mnie
jak nóż w wodę
i nie ma sposobu bym cię powstrzymał
bzdurzę o gwiazdach
odkładając kolejny rachunek
może przez kontrast
bo jeszcze nigdy tak pod wiatr
a przy tym niebo czyste
widzę nas w prozaicznej scenerii
i mocniej niż to w dobrym tonie
chciałbym
/z archiwum/
sisey, 8 february 2012
świeci się lampka
facet w telewizji umiera na raka
gdzie ja jestem za ścianą się śmieją
człowiek obok zwinięty chrapie
podglądam świat przez moją dziurkę od klucza.
wszyscy są martwi jak w porządnym wierszu
a całość
ale naprawdę całość powinna się kończyć tak
powinna się kończyć
sisey, 18 may 2011
oni mogą nadejść
co ja mówię, muszą!
będą kradli albo kwity wyjmą
barbarzyńcy
a w jej oczach to coś było
za co troja padła siedem razy
i tęskniłem
i t ę s k n i ł e m
boże jak tęskniłem
bardziej niźli wódka
za zakąską
od ogrodu tam gdzie malwy
latem jeszcze słychać. w sieni
kraczą węszą trupią rzężą
sukinsyny
psy zwołując po wsi
powiesili jesień w sadzie
piewcy zimy
sisey, 26 october 2011
Nie wiem czy potrafię się zdenerwować
wyjście pod wodę wydaje się tak eleganckie
mimo że skrzela straciłem jakiś
milion lat temu
całkiem naturalnie rezygnuję z tlenu
tak to już jest chłopczyku
gdy dłonie starte od bajek
Podobno nie ma dwóch jednakich
płatków śniegu ale i to nie cieszy
od kiedy odszedł Kaj. tak to już
jest chłopczyku gdy z Andersena
pozostała napoczęta paczka zapałek
sisey, 15 july 2014
niedowidzę w tym ciało ma udział
bezmięsny bez węchu łez łaknę
łżę nocy że spokój że ręce tak tylko
tkają powietrze gdy liść tłucze o szybę
za nią świat w trawie sczerniałej
ludzie są dziwni ludzie są obcy
ja nie dotykam i mam swój w tym udział
mam udział ty wiesz przecież o tym
nie wkłada się palców ot tak pod skórę
w pustych pociągach gdzieś w środku nocy
byłoby jednak całkiem nieźle
móc z takim Brodskim czytać
w jednym przedziale z czarną panterą
patrzeć jak poci się inżynier chemik
jak wódka do taktu szkłem kołysze
poślinić palec przewrócić stronę
na pierwszej stacji wysiąść
sisey, 14 february 2016
od października mamy tu listopad
i popiół na wykwintnych półmiskach
politurowane meble na opał
siedzimy blisko ognia
ale nie za blisko
zdarzyło się już nazbyt wiele razy
mamiony echem niczym żołnierz
ktoś zrywał się bez rozkazu
dopinał co tam miał
unosił kołnierz
tuż przed świętami ci z piętra niżej
przynieśli nam pocztówki - pocztę wzięli
chcieliśmy bliskim słać życzenia
że alleluja że do przodu wszystko
diabli wzięli
do snu nas ułóż - nucę przy goleniu
po muchach pierwsi jesteśmy w lustrach
w ogrodzie babci zawsze stoi ciężarówka
pięćdziesiąt kroków prostą ścieżką
w pustkę
sisey, 24 october 2016
Przytul się ptaszku
na gałęzi. Wiatr buja światem
od mostu aż po czerwony blask
w szybach starej poczty
Ludzie jadą, ludzie idą
czas biegnie, deszcz pada
dziki gołąb z kromką chleba na szyi
Jasny refleks w drzwiach mięsnego
Ktoś gubi dwa złote. Skąd właściwie
on dorwał tę kromkę? Light
cola, light guma, light tytoń
niedopalony, niedokończony
niedojedzony, na kacu
na żywo, bez cięć
ubezpiecz się w...
Pieprzony dachowiec
za żółtą firanką, ktoś w twarz
drugiemu coś niemo
a tivi migocze bo wieczór
Mężczyzna z zaczeską
[podnosi dwa złote]
przechodzi przez ciemność
sisey, 27 october 2011
Podobno najbliżej mi do barbarzyńców
tak przynajmniej wynika z kalendarza.
Zaciskam łapy na oszklonych drzwiach
gdy komplementy przechodzą bez trudu.
--------------
--------------
PS.
Ona płynie ku mnie gotowa tu i teraz
na biurku pokazać sekrety swojego
laptopa. Uwodzę uwagę, rozpinam guzik
z tego.
sisey, 9 november 2011
być może w gaciach
i drapie pierś włochatą
pijąc nocami dla relaksu
tłucze tłustą żonę
za córki skórę zdjętą
być może
psa swojego karmi małżami na szezlongu
mnie nic do tego
ja jestem wiersz
jeśli wiesz co mam na myśli
możesz przyjść
złapać za gardło albo
kości łamać
to tylko literacki dramat
pozdrawiam, twój serdeczny peel
sisey, 5 december 2011
grudzień, czwarta rano, koniec świata
chwilę temu z tygrysa mierzyłem do dwururki
na wichrowym wzgórzu - jakżeby inaczej -
wieje i śnieg aż po czerwiec
bo to solidna bajka
z niebemziemią w negatywie
oraz kotem który swoje wie
śmigając w kipiących zaspach. przedziwnie
absurdalny w czarnym futrze
boso. ubija śnieg wraz ze mną
a ja na przekór klątwom dziewic
sięgam po tytoń, ośmielam się
kocham w beznadziejniku
grudzień, czwarta rano, jeszcze noc
nie śpię po raz pierwszy od dwudziestu lat
sisey, 12 april 2012
siedzę kamieniem pilnuję ziemniaków
jest ogień woda sól - żadna filozofia
mógłbym też oczka kleić żyrafom do snu
układać tygrysa jak w przedwojennym cyrku
gdzie treser zaglądał w paszczę
a za kotarą clowni tak na wszelki słuczaj
bardzo spokojnie odpalali papierosa
za papierosem
za papierosem
od chwili wrzenia wytrzymać jeszcze kwadrans
wyjadam więc palcem żurek z torebki
warczy crescendo garnirowany werbel
gawrony rozdziawiają mnie w przednówek
a ten szczupły w typie dobrodzieja księdza
syka bym odstawił ego
znacząco puka zegarek
zastawa z trzech różnych kompletów
nie gorsza niż ruskie pierogi
w hinduskim bistro tuż obok
już tylko dla żartu chciałbym
byśmy poszli na bigos do turka
na kawę do spalarni odpadów
albo w ogóle ruszyli z miejsca
sisey, 23 february 2012
francuska nowa fala
gładką skórą oddycham
z ulgą że fikcja w salonie
potem
poemat nie rosół pichcę
kantata na dwa skrzydełka
gdzie kształt przecieka w Tischnera na kuchennym stole
marchewkę w całości szalotkę po północy
zrozumieć przestrzeń nadziei
liść laurowy ziele angielskie
jestem gotów
wybaczyć wódce śpiewy na schodach
stworzyć podmiot liryczny z żeberka adama
najlepsze dialogi wychodzą mi z widelcem
sisey, 2 february 2012
Ja z moim intelektem robaka
kulturą
która pozwala uśmiercać
przedwcześnie lub żyć w nieskończoność
uzależniony w sieci
gdzie wszystkie moje nie wiem
mówią: ej no gościu to jest tak i tak
nie mogę ci napisać
o nitrowaniu gliceryny
gdzie kupisz nawozy azotowe
jak wykorzystać budzik
Ośmielam się dziwić
że może to powstrzymać
wojowników szaleńców nawiedzonych krzyżowców
partyzantów mafię cyników literatów arabów sekciarzy
zielonych lewaków prawicę nazistów żydów indian mnie
kiedy wystarczy zamówić
pięćset sześćdziesiąt tysięcy
chińskich maczet
Nie pamiętam w którym momencie oddaliśmy władzę kretynom.
sisey, 5 november 2011
żaden lew nie patrzy tak wilkiem
szanowni państwo dzicy
jak ja
więc gdyby wakat jakiś
niewątpliwie mógłbym skręcić kark
proszę o pozytywne rozpatrzenie
wyciszę co trzeba i przymknę bez trudu
pożądać będę każdej rzeczy
która przecież jak psu kość
z poważaniem
Sarna
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
19 may 2024
Broken BridgesSatish Verma
18 may 2024
Misty MemoriesSatish Verma
17 may 2024
In TemperatureSatish Verma
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga