8 maja 2015
Z bliska i tak gorączkowo (anatomia)
Anna nareszcie ma chwilę spokoju, dlatego z wypiekami na twarzy siada w kuchni,
jakby znowu była dzieckiem, i dopiero uczyła się rozpoznawać kolory. Bez patrzenia
nazywa karaluchy po imieniu: Nauczyciel, Gliniany Zlepek, Oberżysta. (Są piękne,
ich pancerzyki lśnią jak najprawdziwsze kamienie i tylko czasami wyobraża sobie,
że ściska je w palcach, jak broszki
przypinane niby byle błahostki). Poetycko okrutna, odprowadza wzrokiem córkę,
która ma śmiałość być samotna i jeszcze wykorzystuje ten fakt, owijając się w miejscu
wskrzeszeń, układa historię wstydu, jak wtedy, gdy najbardziej nie ufała ich wyspie,
w której głód dokuczał jedynie doniczkom pozbawionym kwiatów. (Wyglądały
jak od dawna nieodwiedzane groby, gdzieś daleko stąd, gdy nadchodzi czas orki).
Ofiarnie powtarza stare przyzwyczajenia, podobne wydmom. Zdradza nerwowość
(nikt mnie nie rozczaruje, nikomu nie grozi rozczarowanie). Żadna z myśli jaką snuje,
nie pozostanie w niej ani chwili dłużej. Oberżysta wzmaga częstotliwość ruchu, więc
Anna zaczyna się uśmiechać, zatracając swoją istotę, choć jej oczywiście nie mąci.
Raczej trzyma na muszce, na podstawce z sitowia. (Wygląda jak dziewczynka).
7 maja 2024
Gdzie coś się kończy -Marek Gajowniczek
7 maja 2024
Menukb
7 maja 2024
0708wiesiek
7 maja 2024
Requiescat in paceMarek Gajowniczek
7 maja 2024
DrzwiYaro
7 maja 2024
nieśmiertelnisam53
6 maja 2024
ZamęczanieAdam Pietras (Barry Kant)
6 maja 2024
AntypodySztelak Marcin
6 maja 2024
PamięćArsis
5 maja 2024
Dłuuugi wekendMarek Gajowniczek