10 september 2012
Zbiory
Rozdział pierwszy. O tym, co zrzuca skórę.
Zieleń. Zamieniona w kolor jesieni.
Te zimne noce.
Mrożące krew w żyłach poranki.
Resztki słońca. Widziane w twoich oczach.
Resztki slońca. W naszych włosach.
W czystej nieskalanej wodzie. Strumienia.
Pośrodku ludzkiej egoistycznej natury.
Puste pola.
Kiedyś pelne.
Złota. Srebra. Twojej mowy.
Obecności.
Teraz nagie. Szare. Jak poranek.
Bez filiżanki mojej cytrynowo za słodkiej herbaty.
Twego kakao, przyprowianego laską wanili.
Pieprzem cayenne. I szczyptą cynamonu.
Na wodzie. Oczywiście.
Filiżanka, moi bezimienni.
Jest krucha. Jak zeschnięte płatki róży.
Nie róży. Liści o smaku jesiennym.
A początek lata. Nie fascynował.Intrygował nie tak.
Do godziny.Tej pewnej godziny. Żałobnej. Dla przeszłości.
Liście miały smak wschodzącego lata...
6 may 2024
Taking RevengeSatish Verma
5 may 2024
0505wiesiek
5 may 2024
N2absynt
5 may 2024
Poetic JusticeSatish Verma
4 may 2024
N1absynt
4 may 2024
Izerska rzekakalik
4 may 2024
0405wiesiek
4 may 2024
Suffering Was RightSatish Verma
3 may 2024
M1absynt
3 may 2024
0305wiesiek