22 february 2012
chwilowy brak tytułu
Gęsta mgła przesłania oczy duszy,
Świat niknie, przestaje wrzeć krew.
Tej marnej duszy już nic nie poruszy,
Płacz dziecka czy ptaków śpiew.
Niewidzialny płaszcz okrywa całe ciało,
Dzielą się leki, ujawnia się wstyd.
Wstyd, że żyło się za mało.
A po chwili: przychodzi świt.
Horyzont napełnia się blaskiem kolorów,
Tęczą barw bijącą wśród traw.
Piorun słońca poszerza świadomość błękitu,
Złote kłosy domagają się braw.
Żywot wiódł mnie przez liczne zakręty
Nie szczędząc smutku i drwin,
Lecz tutaj jestem samotnie zaklęty.
Zamknięty pośród tych chwil.
Zapuszczam korzenie, wrastam w to miejsce,
Pragnę już zawsze tu być,
Lecz czy nadal zostanę prawdziwy i wierny,
Czy naprawdę chcę tutaj tkwić…
Rzeczywistość rozdyma ogromne skrzydła,
Na siłę zabiera stąd mnie.
Złapała mnie znów w swoje sidła
I znów zostanę na dnie.
Odegrałem rolę marnego artysty,
Goniłem marzenia co tchu.
Czułem się bystry i czysty
Leżąc bezwiednie wśród mchu.
Odejdę dziś stąd, zabiorę swą duszę
Pogłaszczę leciutko swój strach.
Czy jeszcze kiedyś swą duszę poruszę,
Kto wygra, ja czy ja?
23 november 2024
0012.
23 november 2024
2311wiesiek
22 november 2024
22.11wiesiek
22 november 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 november 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
21 november 2024
21.11wiesiek
21 november 2024
Światełka listopadaJaga
20 november 2024
2011wiesiek
19 november 2024
Niech deszcz śpiewa ci kołysankę.Eva T.
19 november 2024
1911wiesiek