5 november 2013
4 november 2013, monday ( Pierwsza stacja )
W dziwnym pustkowiu sparowali nasze ramiona, w uściskach niedających nabrać powietrza. Spytałaś co będzie dalej, skąd moja pewność że świat nie zniknie. Wtedy spojrzałem na ciebie, lekko muskając twojego odbicia w kryształowej tafli. Gdybym wiedział i o pewność zaczepił swoje myśli, które coraz bardziej nie moje a obce i z innego źródła czerpią swoją siłę przekonywania. Mógłbym na nich rozhuśtać twoje pragnienia, rozdrażnić wargi w nieopanowanych konwulsjach. Teraz kiedy jestem blisko, świat napęczniał do granic powierzchowności grożąc wybuchem chamstwa. Wytłumaczę dlaczego moje spojrzenie spada na ciebie pod kątem. Dlaczego zatacza się jakby pijane i odbija od kostki poprzez kryształy twojej kobiecości. Przez moment wśród szeptów zaćmił chyba szelest wyrwany z ust liści. Przestałaś się śmiać, a śmiałaś się przepięknie ostatni raz. Tym razem z twoich ust wypadały ptaki o kolorowych piórach i małych dziobach, które przez lata rozszarpywały jelita zalewając sumienie żółcią.
28 january 2025
2801wiesiek
27 january 2025
W styczniu, i nie dziwi nicJaga
27 january 2025
0036absynt
27 january 2025
0035absynt
27 january 2025
Aniaajw
26 january 2025
26.01wiesiek
26 january 2025
Resztki dla dzwońcaJaga
25 january 2025
Marie-Sophieajw
24 january 2025
Klaudiaajw
23 january 2025
Jowitaajw