8 november 2013
8 november 2013, friday ( rozstaje dróg wolności )
Jakim to bagnem trzeba będzie jeszcze iść? Jaką pustynią, dla odmiany? Ile razy z gniewu stanąć w płomieniach, ile razy rozpłakać się z bezradności, w proteście ciało rozdzierać, jak Rejtan koszulę, żeby serce… tak, żeby serce mogło dopiąć swego i zginąć pod bagnetem. Dwa kwadranse później nazwą bohaterem. I będą tak nazywać, aż nauczą na pamięć, bo inaczej nie zdasz matury. To dobry moment na rzucenie wszystkiego w diabły. Nie powiem, co dalej lecz choć wkurwiam się dość często, wiem, że wybrałem dobrze. Idę własną ścieżką, a czy co płonie za mną, nieważne. Ziemia jest okrągła, więc i tak trafię gdzie stałem, bogatszy o całą tę drogę, bo zawrócić to żałować, a niczego się nie uczyć. Więc po co iść, po co martwić się drogą? Takich niech tłum niesie, zwykle na skraj czegoś/kogoś.
„mniemam, że mam powody, by drogi swej nie zmieniać” - akurat
25 april 2024
2504wiesiek
25 april 2024
QuartzSatish Verma
24 april 2024
The End StartsSatish Verma
23 april 2024
Three poemsAdam Pietras (Barry Kant)
22 april 2024
Echoes TravelSatish Verma
21 april 2024
od wewnątrzsam53
21 april 2024
2104wiesiek
21 april 2024
Picking RelicsSatish Verma
20 april 2024
To Dying MuseSatish Verma
19 april 2024
The VoyagerSatish Verma