depechmaniac, 3 march 2011
Od dłuższego czasu
by się
wypróżnić
muszę się
zalogować
Rozsiadam się
wygodnie
w wychodku
nogi mogę
wyprostować
Przyznaję się
bez bicia
nienaturalna pozycja
lecz
jakże relaksująca
Pewne
części
organy ciała
w sposób intensywny
masująca
Fejszbuk
Nasza Wioska mniej
w forach mogę
za to
przebierać
Coś niesamowitego
oszczędzam
na papierze
nie muszę się
podcierać
Nic się
nie zmieniło
wypróżniam się
codziennie
regularnie
Niby werbalnie
a jednak
po głębszym
zastanowieniu
tak samo
analnie
depechmaniac, 1 march 2011
Sam z siebie
zgłosiłem się
do wolontariatu
chciałem
pomagać
Tym wszystkim
potrzebującym
ich odwagę
wyjątkowość
im
wmawiać
A tak
naprawdę
pragnąłem się
dzięki nim
dowartościować
Doświadczyć
ich bólu
zobaczyć
jak smutek
w dłoniach
muszą chować
Piękny obraz
kalek
chorych na raka
wszelako
upośledzonych
Lata doświadczeń
w niesieniu
pogardy
litry łez
uchwyconych
Z chęcią pomagam
bezinteresownie
nie szkodzę
nikomu
Sprawia mi to
przyjemność
cieszę się
jednak
w domu
po kryjomu
depechmaniac, 26 february 2011
Ktoś
kiedyś
powiedział
jesteś bezbarwny
jak postać
w czarno białym kinie
Bez wyrazu
pozbawiony
narządów komunikacji
pozostawiony
niemej minie
Jak
Charlie Chaplin
lecz to
okazało się
akurat komplementem
Więc może
jak Frankenstein
tak lepiej
intelektualnym
impotentem
Delektującym się
dostrzegającym
znikome różnice
w odcieniach
szarości
Niemową upośledzonym
rejestrującym
oznaki
atmosferę
wyjątkowości
Pozbawiony
możliwości werbalnych
rzucam się
w ocean
gestykulacji
Niechciane dziecko
gamy kolorów
adoptowane
przez szarość
w ramach
mistyfikacji
depechmaniac, 26 february 2011
Podchodzę do witryny
widzę w niej
odbicie
szczęśliwa
młoda para
On
wniebowzięty
ona
pod woalą
obojętność
ukryć się stara
Dwie
różne metody
ukrywania
niechcianego uczucia
Bezsprzecznie
oznaki
wyrafinowania
totalnego zepsucia
Tylko po co
ta farsa?
Ten cały
towarzyszący
kabaret
Z wierzchu
Wersal
a wewnątrz
Sorbony szalet
Słowa przysięgi:
nie pozowolę
byś był
szczęśliwy
nie ma mowy
Nie kocham Cię
lecz
nie oddam
nikomu
stan błogosławiony
depechmaniac, 26 february 2011
Rodzice mnie zrobili
nie podali jednak
terminu
ważności
Pewnie
dlatego jestem
pozbawiony
znamion
użyteczności
Nie dołączyli
również
instrukcji obsługi
dla
ewentualnych użytkowników
W książce zażaleń
rośnie
góra pytań
wraz z nimi
wykrzykników
O serwisie
można zapomnieć
sieci dealerskiej
nie przewidziano
Model
bezcenny
niepowtarzalny
dla
wytrawnego konesera
przygotowano
Przeterminowany?
Może
wręcz przeciwnie
bezterminowy
nabierający wartości
Balansujący
na granicy zepsucia
w celu
poprawienia
jakości
depechmaniac, 22 february 2011
Cierpię
niczym
Konrad Mickiewiczowski
za wszystkie
miliony
Choć
imię moje
nie czterdzieści i cztery
jestem
z bólu skulony
Rozumiem
powagę sytuacji
czekam
gdy ból
sięgnie zenitu
Spodziewam się
najgorszego
od dłuższego czasu
poszukuję
odpowiedniego szczytu
Nie wiem
czy wytrzymam?
Jaki jest
mój poziom
odporności
na ból
Dostanę serią?!
Czy
wręcz przeciwnie
raz za razem
jedną z kól?!
Cierpię
za miliony
nawet gorzej
za miliardy
Dobrze mi z tym
Jedna za drugą
wystrzeliwuję
nieskończone
ejakulatu petardy
depechmaniac, 22 february 2011
Znalazłem sposób
by się
uśmiercić
zrobię to
powolnie
Z dnia na dzień
będę się
oswajał
bez pośpiechu
spokojnie
Pomogą mi
w tym
naturalne procesy
najbardziej
starzenia
W wyrafinowany
sposób
bez
emocjonalnego
mamienia
Zęby
one będą
czynnikiem najważniejszym
aczkolwiek
najmniej
pożądanym
Gwarancją
jakże
spektakularnego sukcesu
narzędziem
najmniej używanym
Postanowiłem już
kiedy wypadną
zrobię
destrukcyjny krok
Zamamlam się
na śmierć
wprowadzę
w upragniony
mrok
depechmaniac, 23 december 2010
Mam pomysł
na noworoczne
postanowienie
dosyć oryginalny
Rzec
by można
taki odosobniony
z pewnością
marginalny
To pewne
postaram się
wypełnić
ogolę się
z własnej twarzy
Od dawna
chodzi mi to
po głowie
anonimowość mi się
marzy
Decyzji
jeszcze
nie podjąłem
jeśli chodzi o
narzędzie
Brzytwa
elektryczna maszynka
zwykła może
będzie
Postawię
na elektryczną
zbierze wszystko
do pojemnika
bałaganu
nie zrobię
Przepłuczę wodą
odstawię
na miejsce
anonimowością się
ozdobię
depechmaniac, 23 december 2010
Nauczyłem się
pływać
lawirować
wśród
otaczających sqrwieli
Niejedna grupa
szykuje kuter
w sieci
złapać
by chcieli
Czasem
działają wspólnie
wybierają szypra
to on
dowodzi akcją
Knują
robią podchody
nęcą
czuć od nich
chuć rybacką
Cwaniacy
każdego dnia
intensywnie próbują
szykują
nowe podstępy
Na całe szczęście
doświadczony jestem
uciekam
w najdalsze
odmęty
Zaszczuty
pozostaję w nich
do momentu
kiedy
odpuszczą
Nie angażuję się
w bezpośredni kontakt
czy obrałem
tą jedyną
drogę słuszną?!
depechmaniac, 23 december 2010
Minęło
tyle czasu
nadal jestem
z tą samą
Kobietą
Nie mogę się
rozstać
stała się
moją
cud dietą
Te wszystkie
tuczące zdrady
ilości
pochłanianych
kalorii
Odchudzanie
potrzebne
pomaga uniknąć
nieuchronnej
agonii
Trudno jednak
utrzymać
stałą wagę
pojawia się
efekt jojo
Nie można się
oprzeć
tyle słodyczy
eksponuję się
w koło
Przychodzi czas
refleksja
by zadbać
ponownie
o nadwyrężone zdrowie
Naiwnie myślę
nie zorientuje się
jakiego łasucha
ma
przy sobie
depechmaniac, 21 december 2010
Kiedyś marzyłem
by poczuć
co to jest
samotność
Oddać się jej
na całe życie
tak
po stokroć
Szukałem
perfekcyjnego związku
przeznaczonej mi
drugiej
połowy
Próbowałem
wypuszczałem się
na nieskończenie
długie łowy
Udało się
wreszcie znalazłem
tworzymy
idealny związek
Każde zna
swe miejsce
stworzyliśmy
bezuczuciowy przylądek
Wszystko poukładane
pozbawione
chaosu
dawnej
spontaniczności
Pustka
to dla niej
wyzwoliłem się
z ramion
samotności
depechmaniac, 21 december 2010
Mam
niekonwencjonalne
marzenie
zobaczyć tłum
masturbujących się
kobiet
Na przykład
na przystanku autobusowym
złapać chwilę
ulotną
niczym Monet
Chętnie bym
popatrzył
na taką ekstazę
na taki wulkan
namiętności
Delektowałbym się
za żadne skarby
nie przepuściłbym
tak rzadkiej
sposobności
Zbliżyłbym się
nieśmiało
być może
ledwie
na kilka centymetrów
Poczuć
unoszący się
zapach wagin
ciepło zmierzyć
za pomocą
jednego
z najlepszych
termometrów
Uwiecznić wszystko
za jednym
doskonałym
pociągnięciem
pędzla
Marzenie
pozostanie marzeniem
rzeczywistość się
wdarła
pieprzona
jędza
depechmaniac, 21 december 2010
Spotkałem dziewczynę
miała
złote majtki
niesamowite
Niby stringi
z nazwy
ubogie
a jednak
obfite
Kolor królewski
Trafiło się
ślepej kurze
ziarno
Sam się dziwię
władcą
nie jestem
a dostałem
darmo
Radości
nie potrafię ukryć
z miejsca
zabieram się
do kosztowania
Onieśmiela mnie
kolor
choć
chęć mam
do majsterkowania
Stringi zdjęte
zapuszczam się
w nieznane
lochy
Dostrzegam nagle
królewski kolor
to
najzwyklejsze
szczochy
depechmaniac, 16 july 2010
Patrzę
na swoją córkę
puszcza
bańki mydlane
Nieświadoma
w każdą jedną
me wspomnienia
wetkane
Euforia
niczym automat
ledwo
udaje mi się
zdążyć
Lokuję kolejne
wypuszczone
jak sępy
zaczynają
nade mną krążyć
Po chwili
wracają
pieprzone bumerangi
pękają
nad moją głową
Manifestują
swą przynależność
jakże
soczystą wymową
Kończy się
mydlana piana
córka wpada
w histerię
Miałem
wyzbyć się myśli
wróciły
latorośl
pogrążyła
mą menażerię
depechmaniac, 15 july 2010
Kolekcjonuję
miód
ten
z moich małżowin
Odtwarzam
dni poprzednie
z porannych
rzygowin
Skrawki wspomnień
identyfikuję
przez
wydalone fekalia
Wspomagam się
zerkając
na podupadłe
genitalia
Włosy łonowe
posklejane ejakulatem
czas temu
Pojawiają się
przebłyski
amnezja odpuszcza
uzwojeniu mózgowemu
Kuracja
przynosi efekt
wraca pamięć
za nią
tożsamość
Na nic się zdaje
nadal nie wiem
gdzie posiałem
jaskrawość?
depechmaniac, 15 july 2010
Nie koloruj
mojego życia
baw się
jego szarością
Podziwiaj
delektuj się
wszechobecną
bladością!
Wszelkie odcienie
pokażę tego
co czarne
białe
Moje
ramy życia
jakże
przez te kolory
skostniałe
Uwielbiam
jednak
ten zgorzkniały
konserwatyzm
Szczęścia
ujmuje
dodaje
przez to
dramatyzm!
Zamknąłem się
pozostanę
w czarno białym kinie
Zajrzysz?
opowiem o nim
przy
wytrawnym winie!
depechmaniac, 15 july 2010
Idę
do ubikacji
wybieram z pisuarów
środkowy!
Spoglądam
na niego
bo napis ma
taki
markowy?
Szczyny
się leją
nie obchodzi mnie
markowość!
Tym bardziej
lejący
obok mnie
pijany jegomość!
Pisuar traci
nieskazitelną biel
w żółć wpada!
Mocz mój
na powierzchni
fantazyjnie
się układa!
Koniec lania
szczyny znikają
w pisuaru dziurze!
Naciskając spłuczkę
fantazyjność moczu
zburzę!
Opuszczam
pisuarów świat
inni też
dłonie myją
Słychać
szczyn spłukiwanie
po co
za mną wyją?
depechmaniac, 14 july 2010
Nie mogę powiedzieć
prawie leżę
lecz wygodnie
na fotelu
W głowie
rysuje się plan
bez ingerencji
chmielu
Obsługa
bez zastrzeżeń
igła wprowadzona
w żyłę
Upuszczają
mi krew
na własne życzenie
radości
nie kryję
Plan
ach tak plan
przekażę innym
siebie część
Zarażę ich
wprowadzę wirusa
zaserwuję
niewidoczną więź
Będzie krążyć
w ich krwiobiegu
cichcem inwigilować
Ja
krwiodawca
z wolna
swymi krwinkami
będę ich
mordować
Na koniec
skrzyknę wszystkich
zarażone mną
dzieci
Zerkam
na żyłę
ostatnia kropla
właśnie
do worka leci
depechmaniac, 14 july 2010
Postawiła mi
dziwka
ultimatum!
Pani Dziwka?!
Nie przeproszę!
Dobrze
w ramach przeprosin
jej ciało
nasieniem
zroszę
Jakie ultimatum?
Trafić miałem
nasieniem
w inną dziurę
Chciała
bym się postarał
napinał
prężył
ściągał skórę
Bez zastanowienia
wykonywałem polecenia
zahipnotyzowany
Nie ma co
posuwisto-zwrotne
ruchy
umysł zmolestowany
Dobra dziwka
o przepraszam
Pani Dziwka
udowodniła
jestem samowystarczalny
Musiała być
po ekonomii i psychologii
dymałem się
w sposób
manualny
depechmaniac, 13 july 2010
Uderzam
w klawisze
gram
jestem
niedzielnym organistą
W przerwach
cichym
bezimiennym onanistą
W czasie mszy
niewolnikiem
grających organów
Po błogosławieństwie
panem i władcą
masturbacyjnych
planów
Oddany
sprawie
niedzielny fanatyk
w szponach
religijności
A wszystko to
w cieniu
niepohamowanej
seksualności
I tylko dłonie
tak podwójnie
zmęczone
Dusza
umysł
jednak
całkowicie zaspokojone
depechmaniac, 12 july 2010
Chcę
poczuć smak
swojego
gatunku
Lecz
nie przez dotyk
nie za sprawą
seksualnego
stosunku
Chcę
poczuć zapach
płynącej
w krwiobiegu
krwi
Skosztować jej
gdy
jeszcze życie
się tli
Zazdroszczę
kanibalom
wyszukanych dań
koneserzy
Nie to
co my
zniewieściali
damscy bokserzy
Marzenia?
Tak!
Przy lampce
wytrawnego wina
Niby kanibal
a w cywilizowany sposób
posiłek spożywa
depechmaniac, 10 july 2010
Zawęża mi się
drastycznie
pole
ostrego widzenia
Zliczam
kolejne pomyłki
wpadki
niedomówienia
Tracę
percepcję
zdolność
do koncentracji
Mózgu
ograniczony postęp
miliony
dezinformacji
Mętlik
pełzających myśli
wpływających
na zmysł
równowagi
Ciało wątłe
niczym
rozgotowane
szparagi
Na koniec
tracę ją
tą najwierniejszą
świadomość
Dziwka
odchodzi
zabiera ją
prawie
stu-procentowy jegomość
depechmaniac, 10 july 2010
Zaglądam
poraz kolejny
do ulicznego
kosza
Dzieło
owszem
lecz
niepodobne
do tego Stwosza
Rzekłbym
chyba?
Nie!
Z pewnością
wyrafinowane
W artystycznym nieładzie
wymiocinami
fermentacją
odorem
poprzekładane
Dziwne uczucie
patrzę
widzę
w śmieciach
swą codzienność
Dzień
za dniem
regularnie wzbogacam
jej mierność
Śmiem
się nazywać
stwórcą
autorem
zarejestrowanego nieładu
Udoskonalę dzieło
zwiększę rozmiary
za pomocą
finalnego
odpadu
depechmaniac, 9 july 2010
Chętnie
przeprowadziłbym
na sobie
trepanację
czaszki
Takie tam
skryte marzenia
prowadzić
chirurgiczne
igraszki
Lecz nie tak
nowocześnie
pod narkozą
w uśpieniu
Wybrałbym
XVIII-wieczną
metodę
przypomniał
o jej istnieniu
Na żywca
by poczuć
wkręcające się
w kość
wiertło
Wybrałbym
tytanowe
z obawy
by inne nie pękło
Szczęściem jest
nie potrzebuję
asystenta
rozwój techniki
Wiertarka
na pilota
spełniam marzenia
zwieram
jej styki
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
9 may 2024
0905wiesiek
8 may 2024
0805wiesiek
8 may 2024
Touching EverywhereSatish Verma
7 may 2024
0708wiesiek
6 may 2024
Taking RevengeSatish Verma
5 may 2024
Poetic JusticeSatish Verma
4 may 2024
Izerska rzekakalik
4 may 2024
Suffering Was RightSatish Verma
3 may 2024
0305wiesiek
3 may 2024
I Was LostSatish Verma