Radosław Daniel Brysik

Radosław Daniel Brysik, 15 sierpnia 2010

Mona Lisa

siedziała pani na krześle
marząc o karierze

trochę z nudów
i z ciekawości
czasem z przerwą
na toaletę
albo na herbatę

z czasem bolały ją plecy
i raziło słońce

potem wyjechała
pani z pewnym panem
później już była zmęczona
trochę postarzała

raz jej wąsy urosły
a raz ją porwano
z czasem trafiła
do murów średniowiecznych
to znowu
płeć zmieniła

dalej różnie pracowała
to jako zbawiciel
albo artysta
schorowana matka

potem zaszła w ciąże
dziwnym sposobem
była kodem
zagadką
albo
bohaterką powieści

to jej skrzydła urosły
to znów usta wycięto
albo jej wcale nie było

burzliwe miała pani życie
wedle życzenia naturalnie

zaczynając od herbaty
siedziała pani na krześle


liczba komentarzy: 5 | punkty: 14 | szczegóły

Radosław Daniel Brysik

Radosław Daniel Brysik, 14 sierpnia 2010

Niewinne kłamstwa

jak piękne może być kłamstwo
obrane w egzaltację
i sztuczny urok krzyku
 
a przecież się lubi
jak drą mordy ze sceny
i wyciągają z środka
nieznane wrażenia
 
rzucają na brzuch i na boki
a potem ten głęboki oddech
i szept
 
cichuteńko podnoszą biodra
i kokieteryjne spoglądają
zza paznokci
 
czasem rżną cwaniaków
a czasem pustych idiotów
i tak pierdolą od rzeczy
 
kocham aktorów
bo nie ma większych kłamców
a przecież mistrz musi być najlepszy


liczba komentarzy: 5 | punkty: 17 | szczegóły

Radosław Daniel Brysik

Radosław Daniel Brysik, 13 sierpnia 2010

Ulica

*   *   *
 
brudna ulica
z bezdomnym w powietrzu
jak gdyby nic
przeraża cuchnącą wonią codzienności
 
perwersyjna bielizna prostytutek
wieńczy żelazne ogrody
grzesznej przepaści
wyuzdanej gorącą nocą
 
szare ołtarze
cynamonowych krzewów
landara cielesnych marzeń
ukrytych pod czarną stertą
 
i pies bezpański
skomlący z bólu palącego ognia
co nawet na mnie
nie patrzy


liczba komentarzy: 2 | punkty: 20 | szczegóły

Radosław Daniel Brysik

Radosław Daniel Brysik, 13 sierpnia 2010

Firanki

*   *   *

pomarszczone woalki
poszarzałe tiule
kryjące realizm rzeczywistości

prześmierdły już dymem z papierosa
i zapachem smażonej kaczki

dziedziczone po babce
niemodne ostatnio

noszą na sobie
szkaplerze
wonnego pyłku z kwiatów
żywej krwi z rozciętego czoła
i szarego popiołu

niekiedy pamiętają
radosne uśmiechy
czasem plastikowe twarze
a nawet drogie perfumy
od francuskiego dyrygenta

one jedne wiedzą o wszystkim
za dnia widome
w nocy zabijające ślepotę
odbiciem blasku miesiąca

ich czas nie oszuka
a przepalona dziura
nie będzie milczeć


liczba komentarzy: 7 | punkty: 15 | szczegóły


10 - 30 - 100



Pozostałe wiersze: Mona Lisa, Niewinne kłamstwa, Ulica, Firanki,

Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


kontakt z redakcją






Zgłoś nadużycie

W pierwszej kolejności proszę rozważyć możliwość zablokowania konkretnego użytkownika za pomocą ikony ,
szczególnie w przypadku subiektywnej oceny sytuacji. Blokada dotyczyć będzie jedynie komentarzy pod własnymi pracami.
Globalne zgłoszenie uwzględniane będzie jedynie w przypadku oczywistego naruszenia regulaminu lub prawa,
o czym będzie decydowała administracja, bez konieczności informowania o swojej decyzji.

Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1