7 października 2012
Wyprawa
Szpitalne łóżko nie było miejscem, w którym Marysia chciała spędzić kolejną noc. Od wypadku w górach minął już miesiąc a ona ciągle nie mogła opuścić budynku.
W lutym wybrała się z narzeczonym do Zakopanego podczas drogi do Pięciu Stawów porwała ich lawina. Marek złamał nogę a dziewczyna ruszyła w stronę schroniska by sprowadzić pomoc. Walczyła ze śnieżycą i gdy doszła do celu zdążyła powiedzieć o położeniu ukochanego i padła wycieńczona. Wezwana karetka zabrała ją do szpitala, natomiast w poszukiwaniu Marka ruszyli ratownicy TOPR. Odnalezienie chłopaka trwało trzy godziny gdyż spadła kolejna warstwa śniegu i został on przysypany a nie było z nim żadnego kontaktu. Na jego zwłoki wpadł młody ratownik.
U Marysi stwierdzono ostre zapalenie płuc. Po odzyskaniu przytomności pytała co się stało i gdzie jest Marek, powiedziano jej że wyszedł ze szpitala gdyż miał tylko złamaną nogę i można go było wypuścić.
Mijały tygodnie a ona pytała czemu on się nie odzywa, wmawiano jej że Marek znalazł sobie inną dziewczynę. Rodzice dziewczyny nie akceptowali go ponieważ był sierotą z domu dziecka, a Marysia pochodziła z rodziny "na poziomie".
- Wczoraj widziano Marka jak szedł do domu z nową dziewczyną, wiesz on już tak ma nie jest nauczony miłości, bo kto go miał nauczyć, zależało mu na naszych pieniądzach, a tamta jest pewnie bogatsza - mówiła jej w oczy mama
- Nie nie wierzę on taki nie jest, kocha mnie ! To wy coś mu powiedzieliście ! Nie znoszę was ! - Krzyczała zrozpaczona Marysia.
Tej nocy śnił jej się Marek i powiedział że wciąż ją kocha i nie może patrzeć na jej cierpienie więc za chwilę znów będą razem. Maria nic nie rozumiała gdyż we śnie wyglądał jak zjawa. Gdy przyszli rodzice obwieścili jej dobrą wiadomość że jutro zabierają ją do domu i wszystko będzie dobrze, ona uśmiechnęła się słabo
- Kocham was i dziękuję za to że daliście mi życie ale ja idę do mojego ukochanego - rzekła po czym zamknęła oczy. Jak się okazało zgon nastąpił w skutek krwiaka który wytworzył dawno temu.
Odeszła do swojego ukochanego tam gdzie już nikt ich nie rozdzieli. Skąd wiedziała że Marek nie żyje ? Czy miłość 20 - latków była aż tak silna ?
22 listopada 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
22 listopada 2024
Potrzeba zanikuBelamonte/Senograsta
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga
21 listopada 2024
4. KONTAKT Z RZECZYWISTOŚCIĄBelamonte/Senograsta
20 listopada 2024
FIANÇAILLES D'AUTOMNEsam53
20 listopada 2024
2011wiesiek
20 listopada 2024
3. Uogólniłbym pojęcieBelamonte/Senograsta
20 listopada 2024
Mówią o nich - anachronizmMarek Gajowniczek