10 marca 2012
Smoki
Dwa zielone smoki siedziały na ławeczce, gdy wyjrzałem przez okno.
Jeden, ten z tęczowymi oczami, pokiwał do mnie, a drugi, z różnokolorową grzywą skinął skrzydłem, wskazując na południe.
Po chwili poderwały się do lotu i bezszelestnie uleciały w stronę słońca. Poszedłem do pokoju i zacząłem pakować mandżur. Przed wyjściem spojrzałem w lustro. Rozpoznałem się w tym starym nietoperzu.
To było krzepiące. Postanowiłem zbudować domek i zamieszkać daleko, gdzieś na pustkowiu. Od tej pory jestem w podróży.
22 listopada 2024
niemiła księdzu ofiarasam53
22 listopada 2024
po szkoleYaro
22 listopada 2024
22.11wiesiek
22 listopada 2024
wierszejeśli tylko
22 listopada 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 listopada 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
22 listopada 2024
Potrzeba zanikuBelamonte/Senograsta
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga