1 grudnia 2011
Spacer
Zamglony dzień. Jak na złość w mp3 włączają się same smutne melodie.
"Dust in the wind...".
Jak proch. Mijam powoli cmentarz, już nie lubię go tak, jak kiedyś. Wypatruję znanego nagrobka i robi mi się ciężko na duszy. Jakby coś usiadło mi na klatce piersiowej, to coś jest złe i chichocze mi do ucha, że śmierć jest nieodwracalna. Zamykam oczy i mocniej popycham wózek. Życie też ma wielką wartość, mój synek jest tego doskonałym przykładem. Jest klejem, który łączy mnie z tym światem.
Mijam znane bloki, pod stopami czuję chodnik, którym chodziłam tysiące razy i wspominam. Spacerowałam sama. Wiele razy z psem. Z psem i przyjaciółmi. Gdzie oni teraz są? Rozbiegli się do domów swoich, stworzyli własny azyl i nie wpuszczają nikogo. Przypominają mi się czasy, gdy chodziłyśmy tamtędy mając nadzieję na spotkanie z chłopcem, który nam się podobał. Pamiętam zapachy tamtych wieczorów, dziewczęce chichoty i ukradkowe spoglądanie w okna. Znów w oczach mam łzy.
Przemijanie. Dorastanie. Jakby tego nie nazwać, jest to bolesne. Wspomnienia przypominają mi, że wszystko przemija. Jesień już i znów rok do przodu. Smutno tak.
Co osiągnąłeś w swoim życiu? Spójrz w lustro i przyznaj.
27 sierpnia 2025
Arsis
27 sierpnia 2025
wiesiek
27 sierpnia 2025
sam53
27 sierpnia 2025
absynt
27 sierpnia 2025
sam53
26 sierpnia 2025
wiesiek
26 sierpnia 2025
Yaro
26 sierpnia 2025
Yaro
26 sierpnia 2025
ais
26 sierpnia 2025
ais