24 listopada 2011
Między jednym i drugim pokoleniem
zmrok zaciaga leniwie
mgliste firany
słońca zachody
zawisły nad stodołą
w malinowej herbacie
domieszką spirytusu
rozcięczam czerwone krwinki
żylastych odłogów
skrzypi podłoga
pod ciężarem czasów
ze srebrnych włosów
resztką młodości
kurzy z czupryny
rozgrzebuję popioły
wypalonych kartoflisk
ojciec miał zawsze
sól w kieszeni
i koszulę pełną dymu
na pieczonych ziemniakach
parzymy usta
w siwych smugach
połyskują fanarki źrenic
droga do domu
owiana dymem
z końskiego grzbietu
słucham opowieści
o zsiadłym mleku
z glinianej dzieży
ojciec przeciera oczy
między jednym
a drugim ogniskiem
nie ma dymu
teraz rozumiem
skąd te łzy
tato
23 sierpnia 2025
wiesiek
23 sierpnia 2025
wiesiek
23 sierpnia 2025
sam53
23 sierpnia 2025
dobrosław77
23 sierpnia 2025
violetta
22 sierpnia 2025
ais
22 sierpnia 2025
smokjerzy
22 sierpnia 2025
sam53
21 sierpnia 2025
Yaro
20 sierpnia 2025
jesienna70