19 października 2011
Somos Novios. (poetycką)
Tu - powiadają - miały miejsce pierwsze drzewa.
Chowaliśmy się za nimi, próbując je objąć - pomagając sobie wspólnotą
rąk, artykulacji. I czarnych fortepianów, które akompaniowały ślepym
śpiewakom i blond potańcówkom, z jednym okiem zakrytym jakby na zachętę -
to niemożliwe.
Hamaki z lian, splecione w obronie przed gryzoniami, co i rusz zdawały
się łamać i wyginać karki, pod ciężarem ciał pokrewnych, ciał
niezapieczętowanych. Ciał złych na obnoszenie się z wartościami i
zasadami współpracy - It's impossible.
Z czasem nawet najśmielsze oddania się sobie, okazuje się psychodeliczne
w swoim świszczeniu. Z czasem prototyp bliskości, który miał nas
konfrontować rzeczywiście, ucieka razem z grupką najwytrwalszych, przez
druty kolczaste, kanały ściekowe, bądź dziurę w ścianie wyrytą
młoteczkiem do obróbki kamieni szlachetnych - to za długo.
Czasem wystarczy mieć jakąś wtykę, bądź najzwyczajniej być prądotwórczym. Mówić:
- Ty jesteś moją Karmą, a ja Twoim Karmnikiem.
Przeznaczone nam będzie umierać razem.
22 listopada 2024
niemiła księdzu ofiarasam53
22 listopada 2024
po szkoleYaro
22 listopada 2024
22.11wiesiek
22 listopada 2024
wierszejeśli tylko
22 listopada 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 listopada 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
22 listopada 2024
Potrzeba zanikuBelamonte/Senograsta
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga