15 sierpnia 2011
Coś zamiast snu...
I dziś znowu sen nie dopłynął oceanem mroku, a który to już raz zapowiadało się tak cieplutko, sennie - nie pamięta. Ale to nie uwarunkowania natury organicznej, a jedynie czysta bezsilność. Więc siedzi w swojej mentalnej dziurze pijąc, jakąś importowaną kawę o smaku kokosu, choć to kawa syntetyczna na siłę można się przyzwyczaić do smaku, dziwny wymysł cywilizacyjnego postępu. Choć prawdę mówiąc nie czuje smaku, bo ma wypalone kubki smakowe, a tak mają podobno wszyscy palacze, ale nie wie o tym, a ja mówię tylko w ramach wyjaśnień. A lubi tytoń i to pod każdą postacią, choć to nie żaden przysmak godny uwagi, a jedynie nałóg, który powinien dawno rzucić w diabły, ale prawdopodobnie w ten sposób odreagowuje swoją bezsilność. Choć jeste świadomy, że tytoń działa stymulująco na receptory zmysłu i przymusza o ból głowy i jest kac, bardziej moralny niż natury fizycznej. A wolałby być alkoholikiem, bo oni, bynajmniej nie mają takich dylematów natury egzystencjalnej, ale pali i tego nie ukrywa, choć się wstydzi, że taka używka a brak samokontroli. Więc stanął na balkonie i czeka, choć już nie można wierzyć, że ktoś przyjdzie. Jakże boli bezsilność, choć na dobrą sprawę nie wpuszcza do swego świata już nikogo. Nie martwi go, że w pewnym stopniu zdziczał, że dobrowolnie odtrącił się w najdalszą część psychiki, że jest dysydentem, a nawet odmieńcem - cóż taka już może karma, czy coś w tym rodzaju. To już niestotne.
Ale spoczywa w swoim świecie, jak zimny monument ze starych, choć jeszcze pamiętanych tomów baśni Braci Grimm i słucha "Afgan Whigs" - formatuje to, jako przekaz muzyczny trącający o dźwięki psychodeliryczne, która powodują poszukiwanie siebie samego w tym gąszczu przekazu, jaki nawiedza opuszczoną jażnię. I na swój sposób jest spełniony, choć co prawda, to nie tak, jakby był z kobietą, ale stan na tyle stymulujący, że wspomina z satysfakcją natury prawie seksualnej. A wspomnienia są substytutem przemijania, formą przekazu bezgotówkowego, który bez materialnej wartości czyni z nas najbogatszych w doświadczenia, i gdyby tylko mógł tą formę płatności przełożyć na materię, to pewnie by oszalał z posiadania tychże środków. Oczywiście mówię tylko o tych pozytywnych wspomnieniach, choć niewątpliwie jest to zaledwie wierzchołek wszystkich jego doświadczeń. Z biegiem czasu wszystkie wspomnienia wywołuja w nas odurzenie, nostalgie, bo te złe doświadczenia są też wartościowymi, gdyż bynajmniej uczą dystansu do samego siebie i udzielają nam pokory oraz uczą zapobiegania pewnym zdarzeniom. Cholera, jest tego tak wiele, że czas musiałby dać fory i zatrzymać się, na jakieś kolejne dwadzieścia lat, aby mógł dielektować się każdym zdarzeniem z osobna. Cóż - czas, to chyba jedyne czego nie sposób mu obiecać, ale nie martwi go ten stan, bo nic nie zyskuje, a i niewiele traci. Choć miło jest jeszcze pobiegać mentalnie po terenach jednostki wojskowej na pograniczu cmentarza, gdzie to w wieku 10 lat poraz pierwszy przypalał jabłka nad ogniskiem. Trochę to dziwne, że patrząc przez pryzmat czasu czuje ich smak, a teraz nie znosi nawet ich zapachu. Ale wszystko się zmienia, choć istotny wpływ na ten stan miał pobyt w szpitalu. Śpiączka nie była nawet taka zła, miał najmłodszy personel w całym tym farmagologicznym przybytku, ale po obudzeniu nie mógł zrozumieć dlaczego nie może mówić, ani nawet wyjść z tego dziwnego miejsca o smaku pragnienia domu. Ale stało się - kosztowało to cześć jego dorastania, a wcześniej nie był grzecznym chłopcem. Ogólnie stracił, jakieś trzy lata na samą rekowalensencję, a póżniej dalsze trzy na uświadomienie swoich uwarunkowań fizycznych, co może zrobić, a co sprawia największą trudność.
Ale udało się i mimo iż to było prawie dwadzieścia lat temu, to wciąż czuje konsekwencje swojego pełnego młodzieńczej brawury czynu. Regres jest poważnym uchybieniem losu i najlepiej złożyłby zażalenie do, jakieś wyższej instancji, ale jaka instytucja byłaby na tyle kompetenta, aby sprostać tym oczekiwaniom. Bo mógłby do Boga, ale nie wierzy w Boga. Uświadomił sobie bezcelowość takich poczynań głębiej wnikająć w kościelne dygmaty i w świeckie próżności, choć wiara sama w sobie nie czyni szkody, a nawet uskrzdla poczucie przynależności wyższych celów, ale nawet, gdyby Bóg dziwnym trafem odpowiedział, to ile miałby czekać - może pewnie wieczność... Sądząc po doświadczeniach z wcześniejszych lat z próbami załatwienia spraw chociażby w Z.U.S.-ie,(starał się, co dwa lata o rentę, choć miał siedemdziesiąt procent kalectwa stałego) to pewnie po jego zejściu dopieru trafiłbym na wokandę. Jeśli Bóg istnieje, to jest ogólnodostępny, więc ciężko byłoby tak z odskoku wprosić się na audiencję. A kościół, jakim prawem rości sobie monopol na zbawienie, skoro jest to największa sekta ortodeksyjnych fanatyków wiary i pełno w nich wynaturzonych sodomitów. Wystarczy spojrzeć na tak zwanych "sąsiadów", lub poczytać gazetę. Ale szacunek mimo wszystko, więc nie wnikając w głębszą ideologię nie celem jest roztrzęsanie zasadności szukania niebieskiego pocieszenia, czy ujmy dla trosk.
Więc siedzi i już nawet nie słucha muzyki, a jedynie odurza się ciszą i chłodem nocy. Kocha tą słodką czerń wszechświata po zmroku przy pełni księżyca, która również zasłania sie przed mleczną poświatą koronkową woalą czarnej materii.
A pamięta niewiele, ale to co pozostało zachowuje z całą pieczołowitością, chociażby dla siebie samego. Bo czymże byłby, gdyby nie szukał w tym wszystkim samego siebie, gdybym nie starał się zrozumieć, chociażby tego, jak szybko można odejść nie zostawiając po sobie żadnych śladów. A mimo iż Norwidem nie jest i Mickiewicz, byłby z niego kiepski, to jednak jeszcze serce mu bije, a mimo iż niedomaga, to jednak rwie w swoim szale.
23 grudnia 2024
Podwójnie urodzeni !Belamonte/Senograsta
22 grudnia 2024
Tkliwiedoremi
22 grudnia 2024
fantazjeYaro
22 grudnia 2024
śnieg w prezenciesam53
22 grudnia 2024
Błogosław nam Boże Dziecię!Marek Gajowniczek
21 grudnia 2024
Wesołych ŚwiątJaga
21 grudnia 2024
Rośliny z nasieniem i bezdobrosław77
21 grudnia 2024
NEOMisiek
21 grudnia 2024
Mgła pojmowaniaBelamonte/Senograsta
20 grudnia 2024
Na świętavioletta